W sumie to jeszcze dzisiaj nie potrafię w to uwierzyć!! Minął rok męczarni i w końcu zdałam. w końcu bo zdałam nie za 1, 2, czy 3 razem. Nawet nie za 5. Zadałam za 8 i jestem z tego dumna:)) Wczoraj pierwszy raz nie miałam nerwów na egzaminie. Powiedziałam "niech się dzieje co chce".
Wszystkim którzy są w podobnej sytuacji nic nie radze. Zobaczycie i na was przyjdzie czas. Nie ma co pisać żeby się nie denerwować...bo nerwy są wtedy jeszcze większe.
Nie wiem. U mnie było to tak ,że od początku chwalono mnie i na placu i na ulicy .Świetnie sobie radziłam ale przyszedł czas egzaminu i...oblałam. Póżniej się uparłam i mówię sobie - jeszcze im pokarze!-tylko ze gdy poraz kolejny trzeba było losować zestaw...Dla mnie te egzaminy były jak na razie największym stresem w życiu. I wiem ,że to źle!! Trzeba się zrelaksować i głowa do góry:)
Trzymajcie się :D