Porky napisał(a):Czy jeśli egzaminujący zrobi błąd na placu (np. najedzie na pachołek na łuku), to czy ma prawo do wyjazdu na miasto? Krótko mówiąc czy jeśli o to poprosi, to egzaminator ma obowiązek mu to umożliwić, czy zależy to od widzimisie egzaminatora?
W takiej sytuacji to egzaminator ma obowiązek mu to
uniemozliwić, czyli po prostu po "powaznym błędzie" jak dotkniecie pachołka czy przejechanie przez linię egzaminator natychmiast kończy egzamin.
Jeśli błąd był mały, nie zagrażający bezpieczeństwu (jak najechanie na linię [chociaz to czasem w ogóle nie jest uznawane za bład, można kontynuowac zadanie], zatrzymanie w złym miejscu, brak płynnosci jazdy, zgasnięcie silnika) to można próbować jeszcze raz
wykonać manewr a jeśli i drugie podejście sie nie uda to egzaminator dopiero wtedy, po ogłaszeniu wyniku negatywnego, ma obowiązek kontynuowania egzaminu - oczywiście jeśli wyrazimy takie życzenie. Tak więc wtedy to juz zalezy od naszego widzimisie.
Porky napisał(a):Pytam, bo znajomy ostatnio miał taką sytuację i egzaminator nie chciał z nim wyjechać na miasto. Sam niedługo zdaję egzamin, i chciałbym wiedzieć jak to w końcu jest. Mile widziane wskazanie na podstawę prawną ;-)
Nie tyle nie chciał ale wręcz nie mógł.
Podstawę prawną podał Ci Radwan, wraz z uzasadnieniem.
Całkiem logiczne to jest, /chociaz dla tych co popełnia błąd na łuku zakończenie egzaminu po kilku minutach (bez szansy na drugą próbę) jest bardzo bolesne/. W końcu jeśli ktos nie panuje nad pojazdem to nie można go dopuscić do jazdy w ruchu miejskim bo stworzy zagrożenie.