przez martucha » niedziela 20 lipca 2003, 16:28
przez Sławek_18 » niedziela 20 lipca 2003, 18:31
przez Kordula » niedziela 20 lipca 2003, 21:38
przez Niqś » niedziela 20 lipca 2003, 21:42
przez Kordula » niedziela 20 lipca 2003, 21:47
przez Niqś » niedziela 20 lipca 2003, 21:49
przez Kordula » niedziela 20 lipca 2003, 21:54
przez Sławek_18 » niedziela 20 lipca 2003, 22:20
Ja wiem jedno. Jeśli zdarzy mi się taka sytuacja na egzaminie to będe się kłócił, wkręcał jak tylko potrafię. Mówił bym że powinien dokładniej sprecyzować polecenie itp...
To niestety nie jest takie proste. Oni zawsze wiedzą wszystko najlepiej. Prosty przykład, na moim egzaminie dojechaliśmy do jakiegoś przejazdu kolejowego, pociągi nie jeżdżą tam conajmniej 20 lat, ale stoi sobie krzyż św. Andrzeja, aż mu się lekko zardzewiało i znak stopu. Z obu stron porosły gęste krzaki, więc nie widać zbyt wiele. Nie wiem, po co tam ten STOP w ogóle stoi, ale co tam, zatrzymałam się przed nim, a on do mnie, że źle stoję, bo powinnam stanąć za stopem, żeby była widoczność. I nie dało się z nim gadać, potem byłam tak z kimś, kto sie bardziej zna i mi tłumaczył, dodał też, że z nimi nie da sie dyskutować, oni wszystko wiedzą, a to że czasami jeden mówi co innego niż drugi, to inna sprawa.
przez Kordula » niedziela 20 lipca 2003, 22:40
przez Mmeva » poniedziałek 21 lipca 2003, 21:04
martucha napisał(a): na miescie jechalo mi sie dobrze, ale zle zinterpretowalam jego polecenie, ktore brzmialo "na koncu w prawo" i pojechlam na koncu takiej lukowatej drogi w prawo, a on mial na mysli taka mala uliczke odchodzaca z tego luku...
przez martucha » piątek 25 lipca 2003, 16:46