Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez ja11 » piątek 26 października 2018, 16:40

Witam wszystkich serdecznie. Jestem tu zupełnie nowa, więc krótko się przedstawię. Mam 27 lat, mieszkam w Trójmieście, jestem po studiach, pracuję na pełen etat i... mam tylko jeden problem, który spędza mi sen z powiek i sprawia, że skubię skórki przy paznokciach do krwi. Ten problem to oczywiście brak prawa jazdy.
Moja przygoda z PJ zaczęła się nieco później, niż u większości kolegów i koleżanek, bo w wieku 21 lat. Powód był dość banalny - rodzice nie sfinansowali mojego kursu, więc zapłaciłam za niego jedną z moich pierwszych, niewielkich pensji. Kurs robiłam w Toruniu, gdzie studiowałam, na przełomie 2012 i 2013 r. Nową teorię zdałam bez problemu za I razem z maksymalną ilością punktów. Egzamin wewnętrzny zaliczyłam bez problemu, instruktor nie miał zastrzeżeń do mojej jazdy.
Pierwszy egzamin praktyczny oblałam na łuku, ponieważ nie potrafiłam opanować stresu i utrzymać nogi w odpowiedniej pozycji na sprzęgle. W nocy przed egzaminem prawie nie spałam. Stres był ogromny, cały egzamin mimo że trwał ok. 10 minut był dla mnie udręką. Nie pomagał mi także niezbyt miły, opryskliwy egzaminator, który popędzał mnie gdy miałam problem z podniesieniem pokrywy silnika.
Zapisałam się na kolejny egzamin. Tym razem egzaminatorem okazał się miły starszy pan. Po wykonaniu zadań na placu wyjechałam na miasto, wykonałam większość poleceń i... oblałam niedaleko WORDU, uradowana, że być może zdałam, wjeżdżając na skrzyżowanie na "bardzo żółtym świetle".
Trzecie podejście - weszłam do auta 2,5 godz. po wyznaczonym czasie, zestresowana do granic możliwości, wykonałam zadania na placu, oblałam skręcając w lewo z drogi jednokierunkowej i najeżdżając na podwójną ciągłą linię.
Odpuściłam temat na jakiś czas, ponieważ moja sytuacja finansowa nie pozwalała na kupowanie kolejnych godzin jazd i opłacanie egzaminów. Byłam też zmęczona, zestresowana i przekonana, że się do tego nie nadaję - takie przekonanie mogła zaszczepić we mnie mama, ponieważ sama zrezygnowała ze zdawania po ok. 7 egzaminach. Przekonywała mnie, że brak predyspozycji do prowadzenia auta jest w naszej rodzinie dziedziczny.
Minęły kolejne dwa lata, zdążyłam skończyć studia z wyróżnieniem, przeprowadzić się za pracą do Trójmiasta, awansować... do szczęścia brakowało mi tylko prawa jazdy. Postanowiłam przenieść papiery do gdyńskiego PORD, kupić dodatkowe godziny i podjąć temat na nowo. Teorię znów zdałam bez problemów z maksymalną liczbą punktów. Wykupiłam dodatkowe godziny (ok. 20) u instruktorki. Przy pierwszych kilku jazdach byłam jak sparaliżowana, trzymałam kierownicę tak mocno, że bolały mnie ręce, a instruktorka nie mogła nią poruszyć... dopiero po ok. 10 godzinach dałam radę zrelaksować się na tyle, by znów uczyć się jeździć.
Potem jednak przyszedł egzamin i znów zaczął paraliżować mnie stres - do tego stopnia, że 3 dni przed nim nie mogłam spać. Oblałam na łuku - znów noga latała mi na sprzęgle jakby ktoś raził mnie prądem. Dokupiłam dodatkowe godziny, męczyłam łuk tak długo, że mogłabym go chyba zrobić z zamkniętymi oczami. Poszłam do psychologa i internisty, dostałam tabletki nasenne, które brałam na dzień przed egzaminem by móc normalnie spać... jednak na kolejnych dwóch egzaminach sytuacja z latającą nogą się powtórzyła.
Na kolejny, 4 egzamin wzięłam urlop, a bezpośrednio przed nim wyjeździłam 2 h, instruktorka zostawiła mnie pod PORD przekonana, że tym razem zdam. Wyjechałam z placu, wykonałam kilka zadań, jednak popełniłam głupi błąd i oblałam. Stres był jednak dużo mniejszy, pomyślałam, że następnym razem się uda...
dziś miałam kolejny egzamin, wykonałam bez problemu zadania na placu, wyjechałam na miasto. Egzaminator zwrócił mi tylko uwagę, gdy przy ruszaniu dodałam za dużo gazu. Oblałam po ok. 15 minutach jeżdżenia po mieście, przy zjeździe z estakady, gdzie zatrzymałam się przed znakiem STOP w miejscu, gdzie linia była wcześniej wymalowana żółtą farbą. Powinnam zatrzymać się kawałek dalej, na białej, ponieważ zmiana organizacji ruchu została już zniesiona. Spowodowałam zagrożenie, ponieważ przez zbyt bliskie zatrzymanie się nie zauważyłam auta jadącego z drogi z pierwszeństwem.
Mimo, że widzę postępy (np. brak trudnego do opisania słowami stresu, który czułam już na kilka dni przed egzaminem) jestem załamana i zaczynam myśleć, że się do tego nie nadaję. Jestem zła na siebie, ponieważ traktuję PJ bardzo ambicjonalnie, mimo że jego brak tak naprawdę przeszkadza mi kilka razy w roku, gdy jadę na wakacje lub w odwiedziny do znajomych w innych miastach. Pracuję w centrum miasta, dokąd jest świetny dojazd komunikacją miejską, a znalezienie miejsca parkingowego o 8 rano graniczy z cudem. Mieszkam 5 km od pracy, na osiedlu, na którym każdy kawałek wolnego miejsca jest zastawiony autami - nawet gdybym teraz kupiła samochód, zwyczajnie nie miałabym gdzie go parkować, chyba że pół kilometra od domu. Latem i wiosną najczęściej jeżdżę do pracy rowerem. Widzę też, że ogółem nie jeżdżę tragicznie - np. patrząc na młodszego kuzyna, który zdał za pierwszym razem w wieku 19 lat, a notorycznie popełnia błędy takie jak ruszanie z drugiego biegu... Wiem, że jestem w stanie prowadzić auto, jednocześnie prowadząc rozmowę z instruktorką.
Prawo jazdy nie jest u mnie kwestią życia i śmierci, jednak od kilku tygodni niemal nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Głupio mi również przed znajomymi, którzy dawno pozdawali egzaminy. PJ jest dla mnie niczym św. Graal. jestem ogólnie dosyć nerwową osobą o skłonnościach do perfekcjonizmu. Prawo jazdy jest dla mnie bardziej stresujące niż matura, egzaminy na studiach, licencjat, magisterka i wszystkie rozmowy kwalifikacyjne razem wzięte.
Po dzisiejszym egzaminie przyszedł czas na to, aby się wyżalić, licząc jednocześnie na to, że ktoś na forum podpowie jakieś rozwiązanie, o którym nie pomyślałam (a rozważałam już wszystko). Niby wiem, że nie mogę sie poddać, bo prawo jazdy może przydać się w nieoczekiwanej chwili, ale zaczynam zastanawiać się, czy nie odpuścić.
Czy jest na forum ktoś, kto zdawał równie wiele razy i ma podobne przeżycia, ale w końcu mu/ jej się udało?
ja11
 
Posty: 11
Dołączył(a): piątek 26 października 2018, 14:19

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez kolezankafilizanka » piątek 26 października 2018, 20:04

Nie patrz co inni i kiedy zdał kto inny. Jak popatrzysz na kierowców na drodze, też są różni: jeżdżą tyle samo, a potrafią mniej lub więcej.
Jeżeli już sama widzisz u siebie postępy, to jesteś coraz bliżej tego, że zdasz.

Możesz chodzić na lekcje do różnych szkół. Możesz w końcu trafić na takiego instruktora, przy którym się zmobilizujesz i uwierzysz w siebie. Czasem wystarcza jedno zdanie, żeby zmienić nastawienie. Ja zdałam, gfdy instruktor powiedział: "przecież pani to potrafi", wielkie odkrycie, zmieniło bieg historii :)

Że zdawanie kosztuje, wiadomo, opłaty są zło... skie. Ale jeśli masz pracę, pomyśl, że przecież masz za co opłacić sobie egzamin.
--
Kat. B od X 2016. Uczyłam się w clio, a teraz wio!
kolezankafilizanka
 
Posty: 251
Dołączył(a): wtorek 25 października 2016, 11:21
Lokalizacja: Wrocław

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Cyryl » piątek 26 października 2018, 20:11

według mnie sprawa wygląda tak:
największym Twoim problemem jest opanowanie nerwów i stres na egzaminie.
nasuwa się pytanie czy na kursie, czy na jazdach dodatkowych jeździłaś w sposób przypominający egzamin?
bo wygląda na to, że nie jesteś przygotowana na stres.

najlepszym rozwiązaniem jakie mi się nasuwa to pójście do szkoły jazdy, która ma najlepszą zdawalność i uzgodnienie z właścicielem takich rzeczy:
1. chcesz wykupić parę jazd.
2. każda jazda z innym instruktorem.
3. każda jazdy w trybie egzaminacyjnym, czyli zero rozmów, same komendy, wytykanie błędów.

może to coś da.
Cyryl
 
Posty: 2495
Dołączył(a): niedziela 01 stycznia 2017, 19:54
Lokalizacja: Wrocław

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Blacksmith » sobota 27 października 2018, 22:36

ja11 napisał(a):...mam tylko jeden problem, który spędza mi sen z powiek i sprawia, że skubię skórki przy paznokciach do krwi. Ten problem to oczywiście brak prawa jazdy.

Droga koleżanko. Po pierwsze przede wszystkim nie miej do siebie pretensji, że jeszcze nie masz Prawa Jazdy bo egzamin na PJ w Polsce to patologia i loteria. Jak to nawet jakiś czas temu jeden człowiek dość znacznie postawiony w polityce powiedział, cyt: "Bandytyzm/dojenie młodych Polaków ze zdawaniem na Prawo Jazdy. Uważam, że ktoś powinien się tym zająć".
ja11 napisał(a):Nie pomagał mi także niezbyt miły, opryskliwy egzaminator, który popędzał mnie gdy miałam problem z podniesieniem pokrywy silnika.

Rozumiem Cię aż nazbyt dobrze. Też miałem egzaminatorów chamów co m.in. poganiali. Tacy podnoszą stres niebywale i wtedy to nie jest żaden egzamin tylko parodia egzaminu. Tym bardziej jak egzaminował mnie taki egzaminator cham-karakan, że jak bym mu przyfasolił to by wyleciał lotem czarterowym za teren WORDu. I właśnie dla mnie nie był to stres tego typu, że sam stres bo ktoś się czepia, tylko takie nerwy, że wkurza mnie jakiś buc a ja nic nie mogę zrobić. A jak zrobię to wiadomo... będę miał większe problemy, bo taki to nie ma honoru, nie zachowa się po męsku i od razu wezwie ochronę/na Policję zadzwoni.
Avatar użytkownika
Blacksmith
 
Posty: 2050
Dołączył(a): środa 23 marca 2016, 15:54
Lokalizacja: Elbląg/München, w przyszłości Texas

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Cyryl » niedziela 28 października 2018, 17:57

Blacksmith napisał(a):...nie zachowa się po męsku i od razu wezwie ochronę/na Policję zadzwoni.


zwykle to bywa tak, jak jest wypadek wzywa się policję, jak nas okradną - wzywamy policję, a jak trafimy na bandytę też wzywamy policję.
może jak Ci coś ukradną to zachowasz się po męsku i nie zawiadomisz policji?
jeżeli bierzesz udział w wypadku i Twoim zdaniem wina jest po stronie drugiego, a on nie poczuwa się do tego, też po męsku nie wzywasz policji ponosząc koszty?

jaką radę dałeś koleżance pytającej?
- nie miej pretensji do siebie, więc nie musisz więcej się uczyć, więcej ćwiczyć.
- nie dlatego oblewasz bo nie umiesz lub nie potrafisz się skoncentrować, ale dlatego, że egzaminator jest be.
- jak nie zdasz, dobrze byłoby zastosować przemoc wobec egzaminatora, ale lepiej nie, bo ten (egzaminator) nie dostrzeże w tym konstruktywnej krytyki, ale bandyctwo i podstępnie wezwie policję.


więc co według Ciebie ma zrobić koleżanka pytająca?

może zamiast wylewać własne frustracje, kompleksy i żale, coś pożytecznego, mogącego pomóc byś doradził?
Cyryl
 
Posty: 2495
Dołączył(a): niedziela 01 stycznia 2017, 19:54
Lokalizacja: Wrocław

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Blacksmith » niedziela 28 października 2018, 23:47

Cyryl napisał(a):zwykle to bywa tak, jak jest wypadek wzywa się policję, jak nas okradną - wzywamy policję, a jak trafimy na bandytę też wzywamy policję.
może jak Ci coś ukradną to zachowasz się po męsku i nie zawiadomisz policji?
jeżeli bierzesz udział w wypadku i Twoim zdaniem wina jest po stronie drugiego, a on nie poczuwa się do tego, też po męsku nie wzywasz policji ponosząc koszty?

Przepraszam, ale naginasz sytuację do okoliczności. Przykład... Gdybym Cię w cztery oczy zaczął denerwować i Ty byś dał mi za to w papę, a ja bym zadzwonił na Policję to bym zachował się niehonorowo. Bo ja Cię prowokowałem, rozumiesz? Co innego jak byś mi dał w papę bez żadnego powodu, albo nawet jakbym kichnął i niechcący zachlapał przednią szybę w Twoim autobusie szkoleniowym.
Oczywiście... wedle prawa, nawet gdybym wobec Ciebie w cztery oczy zaczął używać mocnych wyzwisk to Ty byś nie miał prawa mi dać w papę, i po takim czynie mógłbym zadzwonić na Policję. Ale gdzie wtedy byłby w tym honor? Ba, honor nakazuje Tobie dać mi w papę gdy Cię obrażę, gdybyś mi nie dał to byś zachował się niehonorowo. A teraz powiedzmy, że ktoś Cię obraził i Ty mu przyfasoliłeś, ale on jest 2 razy większy od Ciebie i Tobą chodnik pozamiata.... ale przynajmniej zachowałeś honor, nie dałeś się.
Aha, i żeby nie było, brzydzę się chamstwem i przemocą. Ale czasami nie ma wyjścia.

Co do wiadomości na PW (bo już tutaj jak pisze komentarz to przy okazji odpowiem)- To było pytanie retoryczne bo wierzę, że dużo czasu spędzasz na terenie WORD. Ale widać kompletnie nie dostrzegasz, że coś tam jest nie tak. Że tyle osób oblewa ten plac na kat.B. OSK'i masowo świadomie puszczają nieprzygotowanych do zadań na placu manewrowym? Wierzysz w to? Podczas szkolenia robią ten plac z palcem w d@#%^, a w WORD się rozkładają. Ale nie potrzeba usług Sherlocka Holms'a aby wiedzieć co jest tego powodem.

A co do rad dla koleżanki to są następujące:
-Nie miej pretensji do siebie, ale ĆWICZ bo ćwiczenie czyni mistrza. Ćwicz dla siebie a nie dla egzaminu.
- Nie przejmuj się porażką na egzaminie, bo oblać egzamin na PJ w Polsce to żaden wstyd.
- Miej przy sobie dobry dyktafon aby nagrać (ewentualnego) chamskiego egzaminatora, który po chamsku się zwraca poza pojazdem np. podczas otwierania pokrywy silnika. Bo WORD'owski sprzęt rejestrujący dźwięk nagrywa zapis audio tylko w aucie.
Avatar użytkownika
Blacksmith
 
Posty: 2050
Dołączył(a): środa 23 marca 2016, 15:54
Lokalizacja: Elbląg/München, w przyszłości Texas

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Cyryl » poniedziałek 29 października 2018, 06:44

Blacksmith napisał(a):...1. Gdybym Cię w cztery oczy zaczął denerwować i Ty byś dał mi za to w papę...
...2. Podczas szkolenia robią ten plac z palcem w d@#%^, a w WORD się rozkładają...
...3. OSK'i masowo świadomie puszczają nieprzygotowanych do zadań na placu manewrowym...


1. wyobraź sobie (wiem że to dla Ciebie bardzo trudne, bo wygląda, że w środowisku, w którym egzystujesz walenie w mordę jest standardem), ale są ludzie na tym świecie, którzy w dyskusji posługują się argumentami słownymi lub zaniechają dyskusji.

2. jeżeli komuś dla którego walenie w mordę jest głównym argumentem w dyskusji, ten sposób wypowiedzi zostanie mu odebrany - rozkleja się.
to jest zwykła reakcja, gdy egzamin odbywa się bez przemocy, w sposób obcy dla zdającego.
każdy czuje się niepewnie na obcym gruncie.

3. znowu obrażasz instruktorów. są wśród nich lepsi i gorsi, tych gorszych oczywiście należy piętnować. ale z tego co napisałeś, wynika że KAŻDY (w tym ja też), świadomie zaniedbuje nauczanie, aby gość, którego uczę oblał na egzaminie. na jakiej podstawie wytaczasz takie oskarżenia?
jeżeli jesteś tego pewien, jeżeli masz na to dowody, zwróć się do nadzoru nad szkoleniami, jeżeli nie - nie wypowiadaj się.
co by było, gdyby inne osoby mające równie nie pewne przesłanki, publicznie w podobny sposób wypowiadały się o prowadzeniu się Twojej dziewczyny czy matki?

więc w dalszych wypowiedziach lepiej żebyś nie pisał nic o honorze, trudno abyś zabierał głos w sprawie czego co jest Ci absolutnie obce lub pod tą nazwą rozumiesz tylko walenie się po mordzie.
Cyryl
 
Posty: 2495
Dołączył(a): niedziela 01 stycznia 2017, 19:54
Lokalizacja: Wrocław

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Blacksmith » poniedziałek 29 października 2018, 10:14

Olaboga, Ty w ogóle nie rozumiesz co się do Ciebie pisze, albo robisz to celowo. Przecież to była ironia: "OSK'i masowo świadomie puszczają nieprzygotowanych do zadań na placu manewrowym? Wierzysz w to?, nie zauważyłeś znaków zapytania? Ciężki z Ciebie rozmówca. A co do tematu to oczywiście wierzę i wiem, że instruktorzy generalnie puszczają ludzi na egzamin przygotowanych, ale na placach WORD ludzie masowo ten plac oblewają.
Ty zrzucasz winę na zdających, że nieprzygotowani, żeby więcej ćwiczyli, itp.
Cyryl napisał(a):bo wygląda na to, że nie jesteś przygotowana na stres.

Nie! Ona nie jest nieprzygotowana na stres, tylko jest nieprzygotowana na chamskiego egzaminatora.

A co do walenia w mordę to znowu mi coś dopowiadasz. Przecież napisałem, że brzydzę się przemocą.

p.s- Jestem ciekawy jakby TY byś trafił na egzaminatora chama, jak wtedy byłbyś wesoły prowadząc auto. Czasy gdy egzaminator był zawsze miły bo liczył na kopertę albo pół świniaka już minęły. Albo nawet w dniu dzisiejszym jakbyś miał chamskiego kursanta to czy byś siedział spokojnie i udawał, że nic się nie dzieje. Łatwo oceniać z boku, bardzo łatwo.
Avatar użytkownika
Blacksmith
 
Posty: 2050
Dołączył(a): środa 23 marca 2016, 15:54
Lokalizacja: Elbląg/München, w przyszłości Texas

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez spokoloko » poniedziałek 29 października 2018, 18:04

Siema :) Podpinam się pod trmat, bo niemalże identyczny problem. 3 instruktorów mówi mi, ze powinnam zdać, a ja na samą myśl o egzaminie dostaje nerwicy...potrzebuję wziąć coś na uspokojenie, nie mam pojęcia jak to zwalczyć...

Jednakże ja mam trochę inną teorie niż tutaj są przedstawiane. Ja odnoszę wrażenie, że ten egzamin jest tak przedstawiany jakby to było niewiadomo co..
szłam na kurs z postanowieniem, że chcę NAUCZYĆ SIĘ jeździć, a nie tylko zdać. i co? Reakcja innych "kiedy egzamin, kiedy egzamin, kiedy egzamin.." nigdy, nie usłyszałam pytania w stylu "ale czujesz sie?" zawsze tylko egzamin, egzamin, egzamin. To urasta to rangi jakby to była niewiadomo jaka przeszkoda, a w praktyce ma się nijak do życia....i to jest smutne. Ja lubiłam jeździć, ale te zadania typowo pod egzamin, spłycanie tego do egzaminu...rozwala mnie.
spokoloko
 
Posty: 14
Dołączył(a): wtorek 05 grudnia 2017, 20:10

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Blacksmith » poniedziałek 29 października 2018, 18:39

Jestem przekonany, powtarzam.... PRZEKONANY! Że ogrom ludzi jeżdżących już wiele lat, dla których wsiąść do samochodu i jeździć po dużym mieście to jak zrobić sobie herbatę.... oblało by teraz egzamin gdyby mieli się sprawdzić ponownie.
Avatar użytkownika
Blacksmith
 
Posty: 2050
Dołączył(a): środa 23 marca 2016, 15:54
Lokalizacja: Elbląg/München, w przyszłości Texas

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez szerszon » poniedziałek 29 października 2018, 21:10

Blacksmith napisał(a):Jestem przekonany, powtarzam.... PRZEKONANY! Że ogrom ludzi jeżdżących już wiele lat, dla których wsiąść do samochodu i jeździć po dużym mieście to jak zrobić sobie herbatę.... oblało by teraz egzamin gdyby mieli się sprawdzić ponownie.
Kiepska byłaby to herbatka...oj kiepska.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez skov » poniedziałek 29 października 2018, 22:18

Blacksmith napisał(a): Wierzysz w to? Podczas szkolenia robią ten plac z palcem w d@#%^, a w WORD się rozkładają. Ale nie potrzeba usług Sherlocka Holms'a aby wiedzieć co jest tego powodem.



Blacksmith napisał(a):Tam chyba naprawdę są pochowane jakieś systemy psychotroniczne bo cholera jakoś podczas kursu ludzie robią łuk raz za razem bezproblemowo, a na egzaminie masowo go oblewają.


Nano technologia . Wkładamy to do tyczek a zasilanie idzie z akumulatorków w podstawie pachołka. :D
Avatar użytkownika
skov
 
Posty: 1411
Dołączył(a): czwartek 07 czerwca 2007, 13:48

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez szerszon » poniedziałek 29 października 2018, 23:48

skov napisał(a):
Nano technologia . Wkładamy to do tyczek a zasilanie idzie z akumulatorków w podstawie pachołka. :D
To już nie buduje się "łuków" na żyłach wodnych co zakrzywiają czasoprzestrzeń?
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez Cyryl » wtorek 30 października 2018, 06:46

Blacksmith napisał(a):...jak bym mu przyfasolił to by wyleciał lotem czarterowym za teren WORDu...


Blacksmith napisał(a):...Przecież napisałem, że brzydzę się przemocą...


nie wiem, ale czy mógłbyś napisać w którym poście piszesz prawdę, a w którym kłamiesz?

jest jeszcze taka możliwość, że oba te posty są prawdą, ale wtedy jest to klasycznym przypadkiem rozdwojenia jaźni, czyli fachowo się to nazywa - schizofrenia.
więc nie lepiej tak dla pewności iść przebadać się u psychiatry?

spokoloko napisał(a):...zawsze tylko egzamin, egzamin, egzamin. To urasta to rangi jakby to była niewiadomo jaka przeszkoda, a w praktyce ma się nijak do życia....i to jest smutne...


1. egzamin jest pierwszą sytuacją, którą musisz pokonać, jeżeli będziesz skupiała się na tym co będzie rok, dwa 10 lat po zdobyciu prawa jazdy, to nie będziesz się mogła skupić na zadaniu jakie masz rozwiązać tu i teraz.

2. w praktyce to ma duże przełożenie, bo dojeżdżając do skrzyżowania musisz zadecydować jak przez nie przejechać, komu udzielić pierwszeństwa, komu nie. jeżeli będziesz myślała co będzie na 5, 6 lub 10 skrzyżowaniu, to na pierwszym popełnisz błąd.

3. nigdy nie doświadczysz bezstresowej jazdy, będziesz się spieszyła do pracy, po dziecko, będziesz odwoziła chorego rodzica do szpitala itp. a inni kierowcy nie będą ułatwiali tego, mając swoje kłopoty na głowie. więc mimo zaprzątniętej głowy, mimo nerwów, będziesz musiała trzeźwo oceniać sytuacje na drodze i podejmować trafne decyzje.

tak jak doradzałem poprzedniczce. wykupić jazdy z obcymi instruktorami (każda jazda z innym, aby zawsze czuć się na egzaminie), jazda bez rozmów, bez pogaduch w stylu "jak się czujesz", tylko polecenia i ocena Twoich decyzji.
Cyryl
 
Posty: 2495
Dołączył(a): niedziela 01 stycznia 2017, 19:54
Lokalizacja: Wrocław

Re: Egzamin praktyczny niezdany po raz 5 z rzędu

Postprzez brygidKa » środa 31 października 2018, 11:29

Miałam podobnie, kurs zrobiłam po 18, zdałam w wieku 30 lat i to gdzieś za 8 podejściem . W międzyczasie miałam chyba 3 razy przerwy po kilka lat, aż w końcu się zmobilizowałam, wykupiłam jady u instruktorki i nikomu nie powiedziałam że idę na egzamin. Fakt, jest to stresujące ale ja nie czułam presji bo nikt nie wiedział że wróciłam do tematu.
brygidKa
 
Posty: 41
Dołączył(a): niedziela 03 grudnia 2006, 09:24
Lokalizacja: Radzionków

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości