ks-rider napisał(a):Cyryl napisał(a):jeżeli jednak masz rację, że powodem nie jest cena, to może ich przyciąga jakość szkolenia? bo jeżeli nie to co?
Cyryl,
no teraz to naprawde pojechales po bandzie lepiej niz Szerszon...
przepraszam, że w post pod postem, ale to zupełnie nowy temat: jakość szkolenia.
od 2004 do 2008 roku współpracowałem z austriacką szkołą doskonalenia techniki jazdy Test & Training International, która to w tym czasie kupiła stare lotnisko w Bednarach pod Poznaniem. szukali może lepszych instruktorów, może bardziej otwartych na nowe metody szkolenia i tak trafili na mnie.
początkowo przyglądaliśmy się (było nas z Polski około 15 osób) jak Austriacy szkolą, później nas szkolono, potem my szkoliliśmy pod okiem Austriaków, po jakimś czasie samodzielnie.
mając porównanie ich i naszej pracy, chodzi mi o szkolenie w zakresie doskonalenia techniki jazdy i ekonomicznej jazdy w kat. C+E i D, moje spostrzeżenia są następujące:
1. jeżeli firma ta szkoli w tym zakresie 20 lat, a my wchodziliśmy (w Polsce jeszcze nie było instruktorów doskonalenia jazdy, dopiero chyba od 2009), to różnica musiała być znaczna, dodatkowo, jeżeli firma ma kilkanaście ODTJ w Austrii i Niemczech to doświadczenie musieli mieć niebotyczne przy naszym zerowym.
2. baza. w naszym pobliżu jest ODTJ w Nowej Wsi Polskiej koło Opola, byłem tam parę razy prowadząc szkolenia, jedna płyta na wprost, jedna po łuku, mała i brak możliwości szkolenia na kilka pojazdów, bo na łuku nie ma możliwości powrotu dla drugiego pojazdu. jeżeli porównamy do tego Bednary 20h, płyty na wprost, podwójny łuk, pasy startowe, gdzie można dowoli dobierać manewry, to - nie ma żadnego porównania.
3. sprzęt. w 2004 roku mieli oni wszelkie pojazdy, np. cysternę z bocznymi kołami, ciągniki siodłowe z naczepami zabezpieczone przez złożeniem się, naczepa z pojemnikami na wodę, gdzie dowolnie można było zmieniać obciążenie i środek ciężkości. u nas nawet dzisiaj nikt nie ma takiego sprzętu.
4. według opinii i kierownictwa i samych austriackich instruktorów postępy robiliśmy dobre i na koniec nasze umiejętności nie odbiegały od tych z innych krajów.
5. największą różnicę jaką zdołałem zauważyć, to większa uwaga jaką Austriacy i Niemcy przykładają do rzeczy podstawowych, zdałoby się oczywistych, gdzie u nas mniej się na to zwraca uwagę: kolejność wykonywania zadań przez kursantów, sposób ustawienia obserwujących, aby nie mogli znajdować się tam gdzie pojazdy, przejazd pojazdem przez płyt poślizgową w tym momencie, gdy drugi wracający pojazd jest na innej wysokości. ogólnie biorąc wszelkie drobne, ale ważne elementy mające wpływ na bezpieczeństwo.
jeżeli więc ci co mieli do czynienia z takimi szkoleniami od wielu lat pozytywnie oceniając nasze postępy i szybkie dojście do samodzielności, to śmiem twierdzić, że jakość szkolenia, jeżeli miałoby się taką bazę i taki sprzęt niewiele by się różnił od naszych nauczycieli.
oczywiście jakość to też podejście każdego instruktora, jego zaangażowanie i chęć, ale myślę, że w Polsce jest taki sam odsetek dobry i złych instruktorów jak w innych krajach, różnice moim zdaniem wynikają z systemu do jakiego muszą się dostosować i różnicy w realiach jakich im przyszło pracować. bo jeżeli instruktor na kat. B musi wyjeździć 250-280h, aby w miarę utrzymać się finansowo, to jaki pożytek może mieć z niego uczący się na 12-14 godzinie instruktora?