Dzisiaj miałam pierwszy egzamin. Zaczęłam o 9, z niemiłą uwagą egzaminatora, która brzmiała "Uważaj, bo zaraz spalisz sprzęgło". Oczywiście przeprosiłam i wyjaśniłam, że nie przyzwyczaiłam się, i kolejnym razem już się poprawię. Plac zdałam w kilka minut, wyjechałam na miasto. Po piętnastu minutach skręciłam w strefę zamieszkania, gdzie miałam zaparkować prostopadle za jednym z samochodów. Zrobiłam więc tak, jak uczył mnie mój instruktor: włączyłam kierunkowskaz, zatrzymałam się, upewniłam, czy mogę przejechać, i zaparkowałam. W momencie wjeżdżania na miejsce egzaminator opryskliwie stwierdził, że "Jak ty to parkujesz? Stwarzasz zagrożenie w ruchu drogowym, a to świadczy o twoim braku umiejętności!". Zaparkowałam prosto, koła również były prosto, miejsce do wyjścia obok samochodu, obok którego zaparkowałam, również, dlatego zdenerwowała mnie ta uwaga, a kiedy powiedziałam, że tak zostałam nauczona, usłyszałam "A jak tak zrobisz kiedyś to auto uderzy ci w tył i skończysz na wózku bez prawa jazdy", przez co jeszcze bardziej się zdenerwowałam i na kolejnym skrzyżowaniu za 300m wymusiłam pierwszeństwo i egzamin oblany...
Czy naprawdę źle zaparkowałam? Jeśli tak, to jak zrobić to poprawnie? Mój instruktor był też zdziwiony, kiedy opowiedziałam mu o tej sytuacji, dlatego teraz nie wiem, co powinnam zrobić przy następnym egzaminie, który będzie 1 września.