Witam,
Temat dość często poruszany, jednak i ja chciałbym podać swój punkt widzenia.
Wczoraj znów nie zdałem praktycznego egzaminu (teoria za pierwszym). Jazda w obu przypadkach nie trwała więcej niż 15 minut po wyjeździe z placu. Z placem nie mam problemu, co ważniejsze problem nie leży też w stresie... towarzyszył mi on za pierwszym razem jednak po dogadaniu się z instruktorem zmieniło się moje podejście - można było się z Nim dogadać. Przez to rozluźniłem się za bardzo i oblałem przegapiajac znaki. Po oblaniu stres przerodzil się w obojętność... mam coraz mniejszą ochotę chodzić na egzaminy mimo, że bardzo chce posiadać prawo jazdy.
W skrócie.. nie wiem w czym leży problem. Nie stresuje się tak bardzo podczas egzaminu, egzaminujący nie próbują mnie ''udupić'', czuję się dobrze za kółkiem ćwicząc w domu, jeżdżąc po okolicy wszystko jest wporzadku. Dodatkowe jazdy wchodzą w grę ale co dokładnie miałbym na nich poprawić? Oba egzaminy zakończyły się albo pewnością/obojętnością bądź losowymi zdarzeniami drogowymi. Wiem, że kierowcy muszą być na takie zdarzenia przygotowani ale nie mam pomysłu jak to doszlifować. Szkoda mi też rodziców i tego że muszą kłaść na kolejne egzaminy które nawet się nie zdążyły rozpocząć...