Jestem nikim?!

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Jestem nikim?!

Postprzez borro07 » środa 27 lipca 2016, 19:49

Witam..
Otóż. Zapisałem się do szkoły nauki jazdy. W lutym zacząłem chodzić na teorię. Pierwszą jazdę po okolicy miałem w Wielki Czwartek (koniec marca).
Jeździłem może 40 minut, bo mój instruktor z tych 2 godzin przeznaczył 30 minut na papierosa + obsługę, a 30 na to że się spieszy i wgl. Miałem to w nosie. W końcu jeździłem sporo czasu traktorem i jakieś tam pojęcie o samochodzie miałem kilka razy go prowadziłem.
Potem pojechałem na Gorzów. Średnio mi to szło, ale w sumie to początek. Powoli zacząłem łapać o co chodzi i mając 18 godzin zdałem egzamin teoretyczny za 1szym razem.
Oczywiście te 18 godzin, to tylko teoretycznie jakbym miał odliczyć czas na papierosy, na przyjazdy na WORD itp. to wyszłoby źle. Tego samego dnia pojechałem z drugim instruktorem(szefem), któremu <&%#$@> się czas i po 40 minutach zjechaliśmy do miasta i zaczęliśmy po okolicy jeździć, powiedział że mu się pomyliło, ale tutaj się naucze jeszcze lepiej niż w Gorzowie. No dobra przerwa 3 tygodnie, 10 godzin do końca i egzamin praktyczny na 27 czerwca.
Rozpocząłem jazdami 16 czerwca w dzień meczu Polska vs Niemcy, braki jeszcze były, ale powoli szło. Progres nastąpił dzień później, śmigałem na prawdę super. Wszystko szło na prawdę w porządku i nie przeszkadzało mi to, że regularnie 15 minut traciłem na postoje, fajki itp. Potem jazda we wtorek, kolejny super dzień, coraz większa pewność, że dam radę za pierwszym. W środę dostałem wiadomość, że jadę z drugim instruktorem, zostały mi 4 godziny, mówię okej. Aż tutaj nagle.. Spóźnił się 30 minut, czekałem już 11:30 gorąco, ale dobra jedziemy 15 minut, nie jest źle, zawiozłem go do urzędu skarbowego, wyszedł po godzinie.. Ja czekając na słońcu.. Zniszczyłem się chyba wtedy, wracając do domu z Gorzowa <&%#$@> koszmarne rzeczy, no ale to dobra... Szkoda, że tylko wpisał mi 1,5 godziny, ale nie będę mówię specjalnie dyskutował. Następny dzień, ostatnia jazda, znowu z nim... Koszmarne 2 godziny z hakiem, nic a nic nie wychodziło, czułem się jakbym miał 10 godzin jazdy za sobą w życiu, ale dobra... Kazał mi wykupić 3 godziny przynajmniej, bo według niego miałem taki potencjał, że gwarantowałem zdanie za 1szym. Pojechałem w piątek z instruktorem numer 1, tam już przeszło to szczyt wszystkiego. Trzy godziny, a jechałem może półtora?! Najpierw do urzędu, potem WORD, fajeczki, odwożenie na przystanki, a na sam koniec wjechałem na łuk mimo że z tym nie miałem problemu, kupił mi loda, żebym zjadł bo gorąco itp. I wszyscy byli zadowoleni tylko nie ja...

27.06 - I Egzamin
Miałem go na 9:30, O 8:00 przyszedłem do swojej szkoły jazdy, bo miałem z nimi pojechać, co się okazało instruktor numer 1 nie przyjechał do pracy na czas, kwitował to tym że był u lekarza, ale i tak się nie dostał. Przyjechał o 9:00, a jako że do Gorzowa jedzie się około 30 minut, już mnie zaczął stres żżerać czy zdąże czy mnie nie wywołają wcześniej. Przyjechałem 9:28 koło Wordu, wybiegłem i akurat miałem egzamin. Trafiłem na gościa, który podobno wcześniej najwięcej ludzi przepuszczał, ale trafił na dywanik i teraz zaczął więcej oblewać.
Trafiłem na obsłudze olej i awaryjne. Z olejem był kłopot, bo mimo że robiłem tysiąc razy obsługę z instruktorem numer 1, to nigdy nie wyciągał oleju i nie pokazywał mi tego poziomu min i max, mówił że samo powiedzenie wystarczy. Za 1szym razem źle wskazałem, a za 2gim się przyżegnałem i przypomniałem sobie jak to jest chociażby w samochodzie mojego ojca. Stres już był ogromny. Awaryjne luzik. Z łukiem nigdy nie miałem problemu, ale noga tak drżała, że zacząłem się bać, ale niesłusznie bo zrobiłem to pewnie. Na wzniesienie wjeżdżając kolejny stres. Samochody na egzaminach to diesle i nie miałem tego wyczutego. I Próba - cofnął mi się do tyłu, więc za 2gim razem dałem mu w <&%#$@> ponad 4 tysiące obrotów i jakoś poszło.
Potem chwilę po mieście, nie wykonałem polecenia żeby zawrócić, tylko pojechałem w lewo, upomniał mnie, potem kazał zawrócić, zrobiłem to, skręcić pierwszą w prawo, nie skręciłem, dałem drugą w prawo, ostrzegł mnie znowu. Potem parkowanie, wszystko git, tylko w złą stronę wycofałem więc, kazał mi zawrócić z użyciem infrastruktury, zrobiłem to. Druga próba parkowania, znowu dobrze zaparkowałem, ale przy wyjeździe zacząłem za szybko odbijać koła i wpisał mi negatywny za zagrożenie kolizją przy opuszczaniu stanowiska. No nic, w końcu I próba

Dokupiłem 4 godziny na których znowu wyglądałem bardzo dobrze, nie wiem po co znowu wjeżdżałem na plac, ale widocznie instruktor był głodny itp.

22.07 - II egzamin
Trafiłem na dziadka, który wcześniej jako jedyny przepuścił na 12 osób tego dnia egzaminowanych. No nic pojechaliśmy na placyk, Obsługa rach-ciach. Łuk - noga drżała, ale znowu bez problemu. Wzniesienie, tym razem bez żadnych, już wyczułem auto absolutnie. Pojechałem w prawo i jazda. Miałem skręt w lewo na torach i za szybko zmieniłem pas, przez co ciachnąłem linie. Jeździłem po mieście już jakieś 15-20 minut i na strzałce warunkowej popełniłem błąd, nie skręciłem 1sze w prawo tylko jechałem zgodnie z nakazem jazdy z lewej strony znaku, a jak wiadomo warunkowa to 1sza w prawo i wszystko poszło się rypać, a szkoda, bo już miałem dużo w głowy. Egzaminator potem mnie chwalił itp., ale na co mi to..

27.07 - III Egzamin
Tym razem udało się wcześnie wykupić egzamin. Wziąłem sobie 2 godziny wczoraj jazdy, śmigałem okej, były jakieś błędy, tylko po co znowu na placyk... 15 minut?! serio?! bo on jeszcze poszedł sobie kupić jedzenie..
Byłem przedostatni w kolejce i zamiast o 13 zacząć, zacząłem o 13:50. Trafiłem tym razem na kobietę. Obsługa rach-ciach. Na łuku już nawet noga nie drżała, wzniesienie już nawet przy 2000 obrotów, bo tak pewnie się czułem. Pojechałem parkować, tym razem już absolutnie pewna sprawa i na rondzie miałem zawrócić. Zwątpiłem w siebie, chciałem poczekać, czekałem, aż w końcu widzę z lewej stoją, to mówię jadę, aż tutaj na rondzie koleś śmignął tak szybko, po hamulcach i do widzenia. Mówiła, że ona widzi jak mnie stres żżera itp. że placyk tak fajnie, że kontrola nad autem, ale nie miała wyjścia, są kamery..

No nie wiem, co ja mam zrobić, jeździłem bez prawka na wiochach, radziłem sobie, ale przychodzi Gorzów i nie mam wyczucia kiedy wjechać na to rondo, Mając 39 godzin jazd za sobą, instruktor powinien mnie przygotować na przynajmniej bliską szansę tego zdania... A co jest... Ja ciągle zawodzę... Chciałbym chyba zmiany, spróbować innego i mam w planach zmienić szkołę jazdy.. Wstyd przed kolegami, wstyd w szkole... Bo miałem przyjechać na rozpoczęcie roku... Ze szkoły najczęściej wracam 7 km z buta, bo w domu nikt nie ma czasu. Czy na prawdę powinienem sobie darować.?! Ja chciałem, ale brat poszedł i wykupił mi egzamin, bez gadania na 23 sierpnia... Panie i Panowie pomóżcie jak tutaj psychicznie uwierzyć w siebie w jakikolwiek sposób, bo ja mam chęć jedynie zabić się... Boje się teraz że nigdy tego nie zdam...
borro07
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 27 lipca 2016, 19:20

Re: Jestem nikim?!

Postprzez axel234 » sobota 30 lipca 2016, 14:38

Ja napiszę tylko tyle: masz zarąbistego brata i piona dla niego.

Nie myśl o tym w kategoriach, że to wstyd itp. Żaden wstyd. Nie wszystko w życiu przychodzi łatwo i często trzeba o to trochę powalczyć.
Rezygnacja na tym etapie byłaby bezsensem. Było tu już wiele osób, które się zniechęciły, a potem po latach próbowały zdać ponownie i nie było tak łatwo.

Często oblany egzamin, może bardzo dużo nauczyć i być może jak już będziesz miał prawo jazdy, to dzięki temu, że na egzaminie popełniłeś błąd, to jako kierowca z uprawnieniami już tego błędu nie popełnisz. Pamiętaj: "doświadczenie to suma błędów".

Amen :-)
axel234
 
Posty: 138
Dołączył(a): środa 17 października 2012, 23:32

Re: Jestem nikim?!

Postprzez borro07 » sobota 30 lipca 2016, 22:06

Tylko, że moja psychika została już zjechana całkowicie... Będę miał prawdopodobnie ogromny stres przed następnym egzaminem.. że nie zdam, to już wgl kompletna porażka.
Zmieniłem OSK.. Zobaczymy co to da..
borro07
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 27 lipca 2016, 19:20

Re: Jestem nikim?!

Postprzez Kei92 » niedziela 31 lipca 2016, 14:59

Witaj,
Doskonale rozumiem stan w jakim się znajdujesz. Ja dzień przed egzaminem dokupiłem dodatkowe godziny po których byłem tak załamany, że na drugi dzień jechałem na egzamin z myślą, że nie zdam.
Mnie bardzo pomogły filmy na YouTube z kursów innych osób. Można się wiele nauczyć:
https://www.youtube.com/user/kursantwroclaw
https://www.youtube.com/channel/UCk_5Ig ... yNDXCw_ToQ
https://www.youtube.com/user/jazdanek

Czy błędy które popełniasz na egzaminie wynikają z nieznajomości przepisów czy są spowodowane stresem?
Przed egzaminem dobrze wypocznij a w dzień egzaminu nie rozmyślaj już nad wynikiem.
Życzę Ci powodzenia na następnym egzaminie :wink:
Kei92
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 02 listopada 2015, 21:11

Re: Jestem nikim?!

Postprzez borro07 » niedziela 31 lipca 2016, 17:38

1 egzamin stres + brak umiejętności w 100% kontroli nad pojazdem
2 egzamin - brak znajomości tej stresy, a przy okazji błąd jeżeli chodzi o przepisy
3 egzamin - sam już nwm, stres, myśli + brak odwagi i no i wymuszenie...
borro07
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 27 lipca 2016, 19:20

Re: Jestem nikim?!

Postprzez pisaq » sobota 06 sierpnia 2016, 01:17

Pisałem to w innym wątku, ale się powtórzę. Dużo ludzi oblewa egzamin nie z powodu braku umiejętności, ale przez stres. Ja ostatnio ze stresu zapomniałem jak się włącza kierunkowskazy w motocyklu, niby ogarnąłem temat, ale zapomniałem skręcić na slalomie wolnym :D Nie ma się co łamać, dasz sobie radę. 23 będę trzymał kciuki.
Do tego czasu znajdź sobie zajęcie, które będzie Cię trzymać z daleka od stresowania się nadchodzącym egzaminem. Do WORDu jedź wypoczęty i wyspany. Dobrze jest mieć egzamin rano bo wtedy wstajesz, ogarniasz się i jedziesz, nie masz czasu na zamulanie i dołowanie.

Twój OSK oceniłbym fatalnie. Mówisz, że masz 39 godzin jazd za sobą... A ja widzę, że spora część poszła się wietrzyć :/ takie traktowanie kursanta jest nie fair. Jeżeli zajęcia praktyczne trwają dwie godziny to instruktor powinien w tym czasie skoncentrować się na swojej pracy. Jeżeli ma pilną sprawę w urzędzie to niech nie zapisuje kursanta na tą godzinę... Ja bym na to zwrócił uwagę.
pisaq
 
Posty: 137
Dołączył(a): sobota 05 listopada 2005, 22:55
Lokalizacja: Wojkowice

Re: Jestem nikim?!

Postprzez borro07 » niedziela 07 sierpnia 2016, 01:18

Dzięki za odpowiedź.
Tak się składa, że egzamin o 13, ale nie dało się inaczej, mógłbym mieć wtedy dopiero 29.
Zmieniłem OSK.
1 jazdę wykupiłem 16 sierpnia o godzinie 12:30 - 2 godziny, zapoznawcze z nowym instruktorem, w razie czego dokupie więcej godzin bo zaplanowałem
2 jazda - 22 sierpnia
3 jazda - 23 sierpnia (przed egzaminem)

Dzięki za podtrzymanie na duchu, a do tego czasu, oglądając RIO DE JANEIRO zapominam o tym gównie, lecz ciągle to prawko siedzi w głowie. Nie mogę też myśleć, żeby idąc do szkoły 1 września na wszelką cenę jechać mając prawo jazdy. Odrzucić tą myśl, ale nie jest łatwo, spotkałbym się ze wstydem, a to nie na moją ambicję...
borro07
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 27 lipca 2016, 19:20

Re: Jestem nikim?!

Postprzez metteorek » wtorek 30 sierpnia 2016, 11:37

borro07
Nie przejmuj się niczym :) ja swoje pierwsze 2 razy też oblałem :)
17.09.2016 (Sobota) o godzinie 9 mam kolejny egzamin.
2 poprzednie porażki były przez to że na każdy egzamin czekał po miesiącu i w tym czasie nie siedziałem w samochodzie i zapomniałem sobie niektórych rzeczy.
Za 1 oblałem bo wjechałem odrobinke na linie podwójną ciągłą . (nie zgadzam się z tym)
Za 2 razem oblałem bo wymusiłem pierwszeństwo. Niby nic nie jechała a zaraz gość przejechał tak szybko że zobaczyłem tylko kolor samochodu :D i egzaminator depnął po hamulcach :)

Za 3 razem wykupuję sobie 1 lub 2 w dniu samego egzaminu czyli o 7/8 rano i odwoże się pod WORD i jestem dobrej myśli.

Musisz tylko uwierzyć w siebie i w swoje umiejętnośći. Nie przejmuj się niczym tylko wykup sobie ze 2 godzinki jazdy przed egzaminem a potem odpocznij i ogień na egzamin :)
metteorek
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 20 maja 2016, 17:00

Re: Jestem nikim?!

Postprzez borro07 » czwartek 01 września 2016, 23:26

Uwierzyłem i zdałem :D. Przyznaje szczerze, że rewelacyjnej jazdy nie było, ale też rażącego błędu. Na pewno najszczęsliwszy dzień na świecie :D
borro07
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 27 lipca 2016, 19:20

Re: Jestem nikim?!

Postprzez Kei92 » sobota 10 września 2016, 23:15

Witaj,
Gratuluję w takim razie ;) Ja również swoją jazdę egzaminacyjną miałem kiepską ale udało się :)
Kei92
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 02 listopada 2015, 21:11

Re: Jestem nikim?!

Postprzez dairane1980 » poniedziałek 12 września 2016, 22:12

Gratulacje. Dlatego nigdy nie można się poddawać, nie raz ma się słabszy dzień nie raz trafimy na wrednego egzaminatora. Badania dowodzą że 99% społeczeństwa ma predyspozycje by zdać prawo jazdy i korzystać z jazdy samochodem.... to jak jazda na rowerze teraz.
dairane1980
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 12 września 2016, 22:09

Re: Jestem nikim?!

Postprzez dorka90 » czwartek 15 września 2016, 14:45

Stres robi swoje :). Trzeba się wyluzować, może dokupić godziny jazdy po miejscu, w którym odbywa się egzamin.
dorka90
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 15 września 2016, 14:43

Re: Jestem nikim?!

Postprzez Adrian365 » czwartek 06 października 2016, 08:23

Ja mam za parę dni egzamin praktyczny.Teorie za pierwszym zdałem (jeden błąd). Praktyka to już moja druga.Powiem Wam,że za pierwszym razem się stresowałem i to bardzo,bardzo.Teraz już mniej,ale i tak nie mam pewności.Ostatni raz jeździłem z 3 tyg.temu.Bo a to praca,a to nie ma kasy,a dodam,że do swojego Wordu mam ok.100 km.Boję się i nie wierzę w siebie,choć naprawdę umię jeździć i znam przepisy.Trochę,a nawet dość mocno przejmuję się co powiedzą inni.Nie wiem jak to będzie.Na dzień obecny to jestem przytłoczony tym,że się mi nie uda.
Adrian365
 
Posty: 3
Dołączył(a): sobota 17 września 2016, 10:21


Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości