W sobotę (21.05.2016) miałam pierwszy egzamin praktyczny. Wszystko szło pięknie - nie popełniałam większych błędów (raz nie wykonałam polecenia, ale nie było widać, gdzie tak naprawdę jest skrzyżowanie, byliśmy na bardzo małym osiedlu), raz nie zdążyłam przejechać na światłach i zatrzymałam się kawałek na przejeździe dla rowerów i raz - TYLKO RAZ - auto zgasło mi na światłach. Dodam, że było to na zielonej strzałce, nawet nie wiem, czy auto potoczyło się do przodu choć odrobinę, a za mną nie było ani jednego auta. Mieliśmy już wracać do WORDu, ale egzaminator w tym momencie powiedział, że, niestety, drugi błąd na skrzyżowaniu, egzamin niezdany.
I teraz moje pytanie: czy miał prawo mnie za takie coś oblać - jeśli nie stworzyłam żadnego zagrożenia dla ruchu? Z tego, co czytałam, ludziom potrafi zgasnąć po kilka razy, a i tak zdają...