Witam. Dziś zdawałam egzamin na prawo jazdy kategorii B. Zastanawiam się nad odwołaniem, ale nie wiem czy ma to sens, ponieważ zapisałam się na kolejny egzamin.
Otóż mój egzamin na prawo jazdy trwał pół godziny, co dziwne egzaminator wpisał nieprawdziwy czas egzaminu, według niego jeździłam tylko 10 minut, wpisał późniejsza godzinę rozpoczęcia egzaminu - plac bez poprawek, trwał chwilę, jeździłam na mieście pozostały czas nie wykonując żadnych zadań typu parkowanie czy zawracanie, po prostu jeździłam, bez celu. Egzaminator od początku był wobec mnie niemiły, najpierw wyszedł nerwowo z pokoju w którym przebywali egzaminatorzy, nie przeczytał mojego nazwiska w dyktafonie, wybiegł od razu pod drzwi nie czekając na mnie, powiedział, że mam wejść do samochodu na lewo i wskazał lewą ręką, po czym skomentował moje rozgarnięcie, bo ponoć chodziło mu o samochód znajdujący się na PRAWO, nie wszedł ze mną do samochodu kiedy poprawnie wykonałam łuk by wykonać zadanie z górką, kazał mi skręcać w ostatnim momencie, co powiedziałabym mogło być niebezpieczne, bo nawet kierunkowskaz włącza się wcześniej niż tuż przed zakrętem. Oblał mnie na najechaniu na linię ciągłą, co jest nieprawdą ponieważ doskonale widziałam w lusterku gdzie znajdują się moje koła, on natomiast powiedział, że widział w MOIM lewym lusterku, że ją przekroczyłam. Kiedy zamienialiśmy się na miejsca, powiedział że powinnam dostać negatywny za to, że zatrzymałam się przed żółtym światłem, które zapaliło się dość daleko ode mnie i nie miałam szans na przejechanie, ponieważ światło czerwone mignęło mi za dosłownie sekundę. Również krytykował szybkość z jakąś jechałam, twierdził że ciągle jechałam 30, co też jest nieprawdą.
Co o tym sądzicie? Co miało znaczyć jego początkowe zachowanie? Co ma znaczyć nieprawdziwy czas egzaminu i to, że nie wykonywałam żadnych "zadań"?