Na początku chciałbym podziękować za porady dotyczące łuku - poszło bezbłędnie. Dwie poranne godziny w eLce dały mi nawet jakąś powtarzalność. Cieszyłem się jak dziecko jadąc na miasto. Wszystko szło w miarę poprawnie. Pan egzaminator przemiły i konkretny. Co chwila spoglądałem na licznik czasu egzaminu z nadzieją, że czym więcej jeżdżę tym mniej do końca. Gdzieś w 30-32 minucie zacząłem się zastanawiać ile jeszcze... 40 minuta nieco mnie zdenerwowała. W 42 minucie egzamin się skończył. W zasadzie sam go zakończyłem. Skręcałem tak jak srebrny samochód na obrazku.
Z przeciwka jechał niebieski w lewo. Pojechał dość "daleko" i stanąłem blokując pas dla jadących z mojej lewej. Po przejechaniu ostatniego samochodu z przeciwka o ocenie sytuacji ruszyłem i... wymuszenie. Błędnie i chyba za wolno oceniłem sytuację. Sądziłem, że muszę zjechać aby nie blokować innym a tym czasem zrobiłem wg egzaminatora najgorszą rzecz z możliwych. Niby jakiś progres jest, bo poza placem już byłem, ale raczej nie o to mi chodziło.