Przyszły kierowca może zdawać egzamin samochodem, na którym uczył się w szkole jazdy, ale musi za to dodatkowo zapłacić. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju nie widzi w tym nic niestosownego.
Artykuł otwarty
W najpopularniejszej kategorii B przepisy pozwalają na to od jesieni ubiegłego roku. - W Kielcach, niezależnie od tego, jakim pojazdem odbywa się egzamin, pobierana jest opłata 140 zł. A za podstawienie samochodu ze szkoły jazdy trzeba dodatkowo zapłacić 50 zł. Niby niewiele, ale dlaczego mam płacić dwa razy? - pyta czytelnik.
Szkoły jazdy: bo WORD nam nie płaci
Artur Pluta, szef szkoły jazdy Enigma twierdzi, że musi pobierać opłaty. - Idziemy klientom na rękę, cena nie jest wygórowana. To koszt dodatkowej godziny jazdy. Na dodatek czasami cała procedura trwa dłużej, bo nie wiadomo, który w kolejce do egzaminu będzie nasz kursant. W tym czasie nie można go wykorzystywać do szkolenia - tłumaczy. Zaznacza, że Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego nie rekompensuje szkołom jazdy, że korzystają z ich samochodów. - To byłoby jakieś rozwiązanie - twierdzi Pluta.
WORD: bo tak chciało ministerstwo
"Zgodnie z rozporządzeniem ministra (...) pobierana jest opłata w wysokościach określonych dla każdej kategorii. W rozporządzeniu nie ma żadnej delegacji dla WORD-ów do samodzielnego kształtowania wysokości opłat" - odpowiada e-mailem Czesław Dawid, dyrektor kieleckiego WORD-u.
Takich egzaminów w ubiegłym roku było u nas niewiele - na kategorię B1 - 15, a na kategorię B w samochodzie z automatyczną skrzynią - 16. Wszystkich zaś aż 30 206. Nikt nie skusił się natomiast na zdawanie na kategorię B w samochodzie egzaminowanego. - Pierwszy przypadek zaplanowano na 16 lutego - informuje Dawid.
Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, podkreśla, że to kandydaci decydują, jakim samochodem będą zdawać egzamin, a WORD-y muszą zapewnić swoje samochody. Tłumaczy, że w opłacie za przeprowadzenie egzaminu praktycznego "znaczącą część stanowi wynagrodzenie egzaminatora i koszty udostępnienia infrastruktury. Koszty eksploatacyjne pojazdu nie przekraczają jednej trzeciej wysokości tej opłaty".
Ministerstwo: trzeba m.in. sprawdzić stan pojazdu
Rzecznik resortu wyjaśnia też, że "w przypadku przeprowadzania egzaminu państwowego pojazdem WORD-u nie są brane pod uwagę dodatkowe koszty zarówno administracyjne (wprowadzenie danych samochodu, przyjęcie dodatkowych oświadczeń), jak i przeprowadzanej przez dodatkowego pracownika WORD-u weryfikacji sprawności technicznej i odpowiedniego przystosowania podstawionego pojazdu do wymagań egzaminu. Te koszty są porównywalne z kosztami eksploatacyjnymi pojazdów WORD-u" - podsumowuje Popa.
Zdaniem Artura Pluty taka forma egzaminu może być coraz popularniejsza. - Podczas spotkania w starostwie powiatowym usłyszeliśmy, że w 2016 roku można się spodziewać przetargu na nowe samochody egzaminacyjne. Zazwyczaj oznaczało to też wymianę taboru w szkołach jazdy. Tym razem jednak może być inaczej, tym bardziej że obecnie używane toyoty są w niezłym stanie - ocenia szef Enigmy.
Cały tekst: http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262, ... z3Rure9wC8