Witam wszystkich w ten przykry dla mnie dzień.
Otóż dwie godziny temu miałem egzamin praktyczny na prawo jazdy zakończony niestety wynikiem negatywnym. Była to już moja trzecia próba zdania go i niestety zawsze kończyłem niepowodzeniem na placu. Dzisiejszego feralnego dnia znów nie zdałem na placu. Wściekły zaistniałą sytuacją z powodu kolejnego niepowodzenia i zmarnowanych pieniędzy zamknąłem się w samochodzie i w fali szału zacząłem demolować wnętrze samochodu. W wyniku tego połamałem wszystkie dźwignie przy kierownicy - od wycieraczek i kierunkowskazów, wyrwałem środkowe lusterko, porwałem pokrowce siedzeń, próbowałem zgiąć dźwignię zmiany biegów. Z racji tego, że egzaminator podczas wykonywania jazdy po łuku był poza samochodu nie mógł mnie powstrzymać. Gdy tylko spostrzegł, co zrobiłem Skodzie Fabii zaczął krzyczeć: Co pań!, co pan! Wtedy się przestraszyłem i dopiero zrozumiałem co zrobiłem. Szybko uciekłem z samochodu i biegnąc przed goniącym mnie egzaminatorem opuściłem bramę Wordu. Całe szczęście, że egzaminatorem była starsza osoba, tak więc bez trudu czmychnąłem. Wstrząśnięty zaistniałą sytuacją pieszo wróciłem do domu. W domu nic nie powiedziałem nikomu co zrobiłem, oznajmiłem tylko że znów nie zdałem. Boję się odpowiedzialności za mój wybryk. Nie wiem co robić. Proszę o pomoc.