Witajcie,
dzisiaj miałem drugie podejście do egzaminu (WORD Katowice) i znowu oblałem. Pomijając fakt, że miałem bardzo nieuprzejmą, wredną panią egzaminator, która czepiała się niemal wszystkiego (jak powiedziałem uchwyt, to na mnie nakrzyczała, że "to jest bagnet proszę pana, a nie żaden uchwyt").
Sytuacja jednak kulminacyjna miała miejsce na łuku. W trakcie jego wykonywania już jak zawracałem to widziałem, że zaraz uderzę w pachołek, więc momentalnie zatrzymałem pojazd. Miałem refleks szczerze mówiąc, bo byłem kilka centymentrów od pachołka. Zapytałem się tej kobiety co mam robić, a ona "proszę kontynuować jazdę pasem ruchu". Trochę mnie to zdziwiło, no ale (tak jak myślałem) jak tylko ruszyłem samochód- pachołek został potrącony. No i mnie oblała.
Wobec powyższego mam pytanie- czy pani egzaminator nie powinna umożliwić mi drugiego podejścia? Przecież w momencie, gdy zatrzymałem pojazd, to juz wtedy wykonałem manewr nieprawidłowo i manewr ten został zakończony. Ona jednak mi uparcie wmawiała, że zakończenie manewru i jego ocena może nastąpić dopiero wtedy, kiedy już wrócę na kopertę, na której zaczynałem jazdę po łuku. Owszem, uderzyłem pachołek, ale przecież zrobiłem to pomiędzy pierwszą, a drugą próbą, a nie w trakcie wykonywania samego manewru. Czy wobec tego pani egzamiantor powinna wsiąść do samochodu, wjechać mi na kopertę i umożliwić powtórzenie manewru? Czy może to ja ją powienienem o to prosić? I czy miała prawo kazać mi kontunuować jazdę pasem, skoro zatrzymałem się w trakcie jego wykonywania?
Bardzo Was proszę o pomoc!