Beznadziejne początki kursu

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Beznadziejne początki kursu

Postprzez Luthien » wtorek 22 lipca 2014, 22:03

Witam :) W piątek miałam pierwszą godzine jazd pani zawiozła mnie na plac pokazała co i jak w samochodzie i kazała jechać xd przejechałam jakieś 3 kółka na placu i już wtedy pani mi powiedziała że słabo z zakrętami, nie czuję samochodu i wgl (nigdy wcześniej nie prowadziłam samochodu) i kazała mi wyjechać na miasto :shock: no i pojechałam. Przejechałam przez rondo (było mnóstwo ludzi aaaaa) i musiałam wjechać w wąziutką bramę no ale z pomocą pani wjechałam. Na następnej godzinie pani kazała mi jechac na miasto chociaż sama wcześniej mówiła że nie panuje nad samochodem. Kazała mi jechać na wszytskie najbardziej ruchliwe ulice i dosłownie wszytskie ronda chociaż prosiłam ją że chce na plac bo nic nie czaje jeszcze albo chociaż pojechac tam gdzie nikt nie jeżdzi. Samochód zgasł mi chyba 3 razy nie wyrabiałam się na zakrętach bardzo ciężko mi się jeździło, czasami pani łapała za kierownice. Jestem załamana :cry: :cry: :cry: Na koniec powiedziała mi że "musimy cieżko pracować". Boje się kolejnej jazdy. Pomóżcie.
Luthien
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 22 lipca 2014, 21:49

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez Tensor » wtorek 22 lipca 2014, 22:11

Myślisz, że ja na początku miałem lepiej? Też mi gasł, nie potrafiłem zmieniać biegów itd. Wszystko przed Tobą. Nauczysz się. Rada, aby auto nie gaslo: Pierw dodaj trochę gazu i powoli puść sprzęglo aż auto zacznie ruszać to wtedy przytrzymaj sprzęgło i daj więcej gazu
10.06.2014 TEORIA + (74/74) |PLAC -
16.06.2014 PLAC +| MIASTO -
25.06.2014 PLAC + | MIASTO +
Avatar użytkownika
Tensor
 
Posty: 116
Dołączył(a): wtorek 29 kwietnia 2014, 07:49

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez ubunciak » wtorek 22 lipca 2014, 23:03

Nie rozumiem: chciałaś być mistrzem kierownicy już od pierwszej godziny? ;)

ps. nie pisz "wgl" tylko normalnie, a nie jak niedorozwinięta młodzież gimnazjalna.
ubunciak
 
Posty: 52
Dołączył(a): czwartek 20 listopada 2008, 20:25

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez oskinstruktor » środa 23 lipca 2014, 06:19

Co się dziewczyny czepiasz? Pisze jak chce i jak potrafi a w ogóle poruszyła inny problem do którego się nie odniosłeś. Co do jazd.... daj sobie jeszcze kilka godzin i zobaczysz co się będzie działo. Nie od razu Rzym zbudowali.
Co do Pani instruktor.... hmm, jeśli jest faktycznie tak jak mówisz, to dziwne ma metody szkoleniowe....
Avatar użytkownika
oskinstruktor
 
Posty: 772
Dołączył(a): wtorek 25 stycznia 2011, 23:50
Lokalizacja: Rybnik

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez Agatta » środa 23 lipca 2014, 09:10

Ja od razu na 1 godzinie pojechałam na miasto i byłam zachwycona bo instruktor myślał za mnie i jeździliśmy po spokojnych drogach ale na 2 godzinie już nie było tak dobrze instruktor przez 1 kilka godzin co chwilę łapał za kierownicę i używał swojego hamulca. Potem miałam 2 bo z 1 nie mogłam się dogadać i z nim to dopiero była jazda :lol: właściwie przez cały kurs nie miałam jazdy żeby instruktor nie wcisnął swojego hamulca nawet na ostatniej jeździe dzień przed egzaminem :wink: pod koniec już stawałam jak widziałam że rusza nogą co doprowadziło do kilku śmiesznych sytuacji bo na prawdę tego nienawidziłam.
Ja bardzo długo nie potrafiłam opanować auta i potrzebowałam paru godzin więcej a teraz mam prawko w szufladzie które czeka na odpowiedni moment 8)
koniec kursu: 09.01.14
21.01.14 teoria +, placyk +, miasto + :D
Agatta
 
Posty: 78
Dołączył(a): piątek 28 lutego 2014, 20:35

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez szerszon » środa 23 lipca 2014, 09:11

Bardzo dziwne. Co za sens z miejsca kogoś zniechęcić ?
"Nie czuje samochodu" :spoko: chyba to jest najlepsze.
Jedzie sie na dzień dobry na jakieś zadupie i się zaczyna "czuć"
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez ks-rider » środa 23 lipca 2014, 09:35

Generalnie to nie znam kursanta ktory by to auto czul. Naldgalbym, na jazde po placu, jezeli nie to zagrodz zmiana szkolacego.

:wink:
ks-rider
 
Posty: 3793
Dołączył(a): sobota 19 grudnia 2009, 21:47

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez Anfa » środa 23 lipca 2014, 10:02

Ja długo nie umiałam opanować jazdy toyotami, gasło mi.

Przy okazji wizyty u mojej teściowej mąż zafundował mi jazdy ze znajomym ;-] dał mi radę," jak masz problem że Ci gaśnie wal po gazie i nie przejmuj się, to nie twój samochód". Pomogło, fakt dziś mam wyczucie auta które prowadzę nie muszę gazować :P
STOP DLA CHEMII W JEDZENIU
Anfa
 
Posty: 304
Dołączył(a): piątek 01 lutego 2013, 16:04

Re: Beznadziejne początki kursu

Postprzez jasper1 » środa 23 lipca 2014, 10:03

Luthien napisał(a): Kazała mi jechać na wszytskie najbardziej ruchliwe ulice i dosłownie wszytskie ronda chociaż prosiłam ją że chce na plac bo nic nie czaje jeszcze albo chociaż pojechac tam gdzie nikt nie jeżdzi.

Ja tam za swoje pieniądze się nie prosiłam. Jak czułam, że stres był za duży, to informując, że muszę się natychmiast zatrzyma, zatrzymywałam się i odmawiałam kontynuowania dalszej jazdy na takich zasadach.
Jeździliśmy wtedy w miejsca bardziej przyjazne. Potem, to już moje jedno spojrzenie powodowało zmianę planów. :)
Nie bardzo rozumiem po co na pierwszych lekcjach pchać się w duży ruch eskalując stres kursanta i utrudniając ruch innym.
Sama spędziłam pierwsze dwie godziny na placu i drogach wewnętrznych jakiejś hurtowni, a na trzeciej w strefie 30 - zamiast skrętu w lewo co jakiś czas wychodziły mi bączki na środku skrzyżowania. :lol: Instruktor nie interweniował, bo ruch był żaden, sama musiałam sobie z tym poradzić. Prawko mam, jeżdżę, daję radę.
Polecam więcej asertywności.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04


Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 43 gości