Tak się zastanwiam, czy kiedyś w tym kraju będzie fajnie?
Byłem dzisiaj zdawać na ul. Maratońskiej w Łodzi na kat. A. Przede mną dwie osoby, obie oblały, mówię sobie w duchu - ocho, to nie będzie mój dzień . Przygotowałem moto, ruszyłem zrobiłem 8 wyjechałem slalomem i Pan egzaminator zaprosił mnie do ponownego wykonania czynności. Obejrzałem się za siebie, ruszyłem, dojechałem do ósemki i mówię sobie kurcze, może wjechałem od złej strony? A że już byłem praktycznie na ósemce to moto mocno na bok, mocno w lewo i mocno w prawo, aż na dobiciu szarpnęło linką gazu ale w liniach się raczej zmieściłem. Pan mi podziękował . No tak, za pierwszym razem zapomniałem spojrzeć się w las i płot za mną a po ósemce wyjechałem slalomem a nie prosto. Na powtórce zdecydowanie wykonałem natomiast dziwaczny manewr za który sam bym się pewnie oblał jeśli mógł bym przystawić stempel na karcie egzaminacyjnej.
Bez mała, w kategorii roztrzepanie zdobyłem dzisiaj laur konsumenta.
Ale szczerze? Nie mam pretensji do Pana Egzaminatora, to jego praca. Był rzeczowy i konkretny. Miałem możliwość powtórzyć moje niedociągnięcia i gdzieś tam się wysypałem.
i tak się teraz zastanawiam, w myśl polskich przepisów... czy ja będę kiedyś dobrym motocyklistą skoro z ósemki wyjeżdżam slalomem??? czy warto mi wydawać PJ skoro zapominam o tak ważnej czynności jak wypatrywanie nisko lecących dzików z za płotu?
Poważnie? Czy o to w tym chodzi, żeby sprawdzać jak wyryłem zasady prowadzenia egzaminu na placyku? No tak, nie wyryłem. Wolałem wcześniejszego dnia wieczorem przestudiować warunki umowy którą dzisiaj renegocjowałem z klientem, później po egzaminie.
Kurs na Kat. A, owszem odbyłem. Dowiedziałem się na nim, że migacz włączam przy tym znaku, natomiast tutaj mam uważać bo będzie autobus i może się pieszy pojawić.
Świetnie!!! Nauczyli mnie jeździć po trasie egzaminacyjnej!!! Whooowee!!! No tak, tylko co kurcze będzie jak będę miał pojechać gdzieś indziej?
Ej, a jak motocykl skręca?
Ej, a co to jest przeciwskręt?
Ej, a jak się rozkładają siły działające na motocyklistę w zakręcie?
Ej, a właściwie to jak ja mam patrzeć na zagrożenia na drodze dla motocyklisty?
Ej, a co się stanie jak nacisnę hamulec jak będę w złożeniu?
Ej, a jeśli będę się patrzył na przeszkodę to w nią wjadę?
Egz na kat. B się chyba trochę poprawił jeśli chodzi o życiowość, Egz. na kat. A, chyba niestety nie .
Poważnie, 20h to trochę za mało dla początkujących, żeby nauczyć się jeździć normalnie. Chyba, że śmigasz bez PJ przez dłuższy czas i idziesz odbębnić kurs i zdać. Wtedy wiesz co jest 5, inaczej jesteś trochę jak bażant na polowaniu. Ja nie śmigam, coś tam po prostu wiem i umiem i nawet motor mam już kupiony ale nim nie jeżdżę, bo obiecałem sobie, że na drogę publiczną bez papierka nie wyjadę. Pewnie (tak jak w aucie) na moto na drodze też się nie czuje bo wiem, że jeżdze obecnie tak, żeby zdać a nie tak, żeby jeździć bezpiecznie.
Zresztą, niby to się ma wszystko zmienić, może i na lepsze, ale póki co fajnie by było gdyby egzaminatorzy sprawdzali czy delikwent radzi sobie z motocyklem w mieście a nie czy źle wykuł co ma po kolei na placu zrobić. Egzaminy egzaminami, a życie życiem. Zawsze tak było a szkoda, bo czy stwarzam zagrożenie na drodze jeśli przykładowo nie przepuszcze pieszego który widze, że ma 6m do mnie i za nim dojdzie to spokojnie sobie przejade, bo umiem oceniać sytuację? Pewnie bym za to oblał jeśli miał bym zdawać ponownie na B. szkoda, że np. nikt nie bierze pod uwagę, że umiem wyprowadzać auto z poślizgu, że wiem jak odpowiednio założyć kontrę i wiem jak w ekstremalnej sytuacji w miarę panować nad autem. Tu szkolenia i parę kjsów by się naprawdę przydało początkującym.
Z poważaniem,
Andrzej Wroniecki
P.S
Pamiętajcie, że jeśli kulejecie na prawą nogę to prawdopodobnie macie złamane żebra!