Witam.
Przepraszam za zalozenie nowego watku ale mysle ze taki watek moze byc dla kazdego kto ma lada dzien egzamin jakims takim wentylem niepokoju ;)
oto co mnie frapuje:
24.03. o 10.00 zdaje egzamin - teorie i praktyke i mam pare watpliwosci...
Jestem zadowolony ze swojej jazdy po miescie, okolice Wordu znam dobrze etc...A jako ze moj tato ma Punto postanowilem ze na kursie rzadziej bede jezdzil plac, zwlaszcza ze tez niezle wychodzil. Jednak to moje Punto ma jedna wade - brak wspomagania, i tu jest pies pogrzebany.
Dzis poszedlem na plac i wesolo to nie wygladalo - najpierw nie wychodzil mi...luk :| zawsze robilem na wyczucie, tak i tym razem ale tym razem dlugo nie wchodzil nim sie przelamalem.
Garaze pocwiczylem i takze jakotako wchodza (choc mimo wszystko duzo bylo w tym robieniu jazdy na wyczucie, kurcze, musze sobie jakis ciekawy system przypomniec na ostatnia chwile) ale juz zawracanie na 3 tragedia! Po prostu nie zostaje mi czasu na odkrecenie kierownicy w druga strone i wiadomo jak sie konczy...Pocieszam sie tym ze ze wspomaganiem bedzie latwiej (oby!). Planuje na examie robic plac na wspomaganiu i miasto bez.
W kazdym badz razie - jutro o 8 jade na plac tatowym puntem, jezdze do 12 (tak bedzie plac wolny) a potem juz chybna tylko wkuwanie testow - jak je zdam chociaz to bedzie jakis zysk z tej wyprawy a jazde zawsze mozna kiedy indziej zaliczyc ;) i ewentualnie szukanie metod ciekawych jakichs ktore moge jeszcze wieczorem pojechac na chwile na plac pocwiczyc. Potem rano o 8 jazda juz na eLce, powtorzenioe placu (no ale jak cos nie idzie nie bedzie juz czasu na nauke) i jazda do Rzeszowa, z godzinke wokol WORDu i egzamin.
Juz mnie nerwy trzesa, brrr, jakies szczegolne rady przed egzaminem?