przez piotrekbdg » środa 09 grudnia 2009, 20:10
Calvados jasne, pod warunkiem że będziemy się uczyć prawidłowo od początku. Człowiek ma taką naturę, że zawsze próbuje coś obejść, znaleźć jakiś skrót. Dlatego mamy pełno kursów weekendowych, instrukcji/poradników jak stać się mistrzem czegoś tam w 24 godziny i innych wynalazków które mają nam dać szybko i doskonale to, co aktualnie chcemy uzyskać. Pytanie czy metoda na skróty jest zawsze skuteczna. I to nie tylko w wymiarze krótkotrwałym ale przede wszystkim w rozumowaniu perspektywicznym. Jedni na kurs przychodzą już obeznani z mechaniką pojazdu i potrzebują tylko oszlifowania pod okiem instruktora. Inni o prowadzeniu auta nie mają kompletnie pojęcia i trzeba z nich dopiero wyciosać przyszłego kierowcę i to często mozolną pracą...nie tylko instruktora ale i samego kursanta. W tym przypadku do tanga trzeba dwojga. Jak słyszę po znajomych niektórzy naprawdę ostro się napracowali żeby nauczyć się jeździć. Dodatkowe treningi na działce, w lesie, czy wieczorem na pustym parkingu. Douczali się aby postępo w ich nauce szedł w górę i jak najszybciej odejść od absorbującej obsługi auta w kierunku doskonalenia techniki jazdy po mieście. Jeśli ktoś przychodzi na kurs się nauczyć bo chce być dobrym kierowcą to instruktor powinien przekazać mu swoją wiedzę w możliwie najlepszy sposób, a nie powiedzieć: kręc przy trzecim słupku dwa obroty potem prostuj przy trzecim. Tak Ameryki nikt nie zbudował. Jeżeli kursant przychodzi z nastawieniem chcę szybko skończyć ten kurs, jak najszybciej zapisać się na egzamin i mieć wszytko z głowy to nie znaczy że wszyscy mają się temu podporządkować. Priorytetem powinna być jakość, choć to chyba jeszcze długo pozostanie pobożnym życzeniem. Proces nauki dobrej jazdy nie jest taki prosty i wymaga czasu. Jeden uczy się szybciej, drugi wolniej. Myślę, że ze z każdego można zrobić dobrego kierowcę, ale potrzeba chęci i pracy i to z obu stron. Jeśli ktoś chodzi na jazdy by je tylko "odbębnić", byle szybko, byle dalej to efekty nie mogą być pozytywne. Jeżeli 30 godzin to za mało, a w wielu przypadkach to jest faktycznie za mało to trzeba to nadrobić albo godzinami dodatkowymi albo we własnym zakresie jueśli to możliwe. Nie można wszytkiego zwalać na system.
Co do ego, to nie ja co drugi post piszę że jestem fachowcem,a oceniać mnie może tylko Bóg i historia bo wszyscy inni się nie znają. Ja mam nieco większy dystans do sprawy