Zabójczy stres

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez moniaska » poniedziałek 29 września 2008, 15:03

Ja podeszłam do egzaminu jako jazda z innym instruktorem, któremu jak zawsze przy nowym instr mam pokazać co umiem najlepiej, a jak powie że coś nie wyszło to dostaniesz kartkę i przyjdziesz kolejny raz, douczysz się i zdasz. Ja do egzamienu podeszłam z nastawieniem co ma być to będzie, może tak musi być, może nie mająć tergo prawka uniknę jakiegoś nieszczęścia, oblanie egzaminu nie jest katastrofą, ludzie mają większe nieszczęscia i problemy od egzaminu.

Ja na egzaminie nie miałam większego stresu poza tym jak stanełam na górce, wtedy dopadł mnie stres, nigdy nie zespułam górki (zawsze wydawała mi się prosta więc -presja- nie moglam na niej oblać) zablokowałam się i pierwszą zepsułam, ale druga po chiwili dłuższej postoju i uspokojenia poszła idealnie. A miasto to już wogóle bez stresu, wedziałam że jak obleje to obleje na czymś najtrudniejszym i i tak mogę już być z siebie dumna.

Nie nastawiajcie się że musicie zdac za pierwszym razem, podobno najlepsi kierowcy zdają za drugim razem :wink: (aby była reguła musi być wyjątek czyli ja :wink: )

PS szczerze mówiac to chciałabym jeszcze raz zdawać, pojeździć sobie z L na górzei poczuć to napięcie i czekanie na wynik egzaminu i usłyszeć "Szerokiej drogi" :wink:
26 wrzesień 2008 zdane za pierwszym razem :wink:
moniaska
 
Posty: 63
Dołączył(a): sobota 23 sierpnia 2008, 01:03

Postprzez Rafix » poniedziałek 29 września 2008, 21:45

moniaska napisał(a):Nie nastawiajcie się że musicie zdac za pierwszym razem, podobno najlepsi kierowcy zdają za drugim razem :wink:
O tak :D Podoba mi się ta teoria :) I mogłaby mieć w sobie sporo sensu, patrząc na kierowców z którymi dosyć często jeżdżę, a zdali za 2 :) A co do nastawiania się na zdanie za pierwszym podejściem zgadzam się. To jest błąd, jak nie zdasz, jesteś wkurzony/a ale tylko przez to, że się za bardzo chciało. Do drugiej próby podszedłem na luzie, zdam to super, nie to zdam za kolejnym. A jazda na luzie przyniesie najlepszy efekt.
07.05.2008 - Teoria :) Placyk :) Miasto :(
31.05.2008 - Placyk :) Miasto :)
04.06.2008 - Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
11.06.2008 - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
12.06.2008 - Prawo Jazdy w kieszeni :)
Rafix
 
Posty: 285
Dołączył(a): środa 04 czerwca 2008, 21:32
Lokalizacja: wrocław

Postprzez turecki » czwartek 02 października 2008, 18:02

nie wiem jak to jest nie zdać za pierwszym,ale na drodze bywają sytuacje dużo bardziej stresujące i wymagające trzeźwego spojrzenia-musisz się opanować,bo to dopiero dwa razy.Poćwicz plac na dodatkowych godzinach-bez nadgorliwości w sprawach technicznych-konkretnie na temat bez wodolejstwa!Nie patrz źle na egzaminatora-pochwalił twoją jazdę za pierwszym razem.To ,że skwasiłeś na lusterku nie jest tragedią-ja w pierwszej godzinie jazdy mało nie zabiłem siebie i instruktora omijając pieszych...Popraw błędy,nie myśl o pierdołach na egzaminie tylko słuchaj poleceń i patrz na znaki,auta,pieszych i rowerzystów po oby stronach,za sobą itd.Powodzenia!
turecki
 
Posty: 64
Dołączył(a): niedziela 17 sierpnia 2008, 21:14

Postprzez s_sosnicki » niedziela 05 października 2008, 11:05

Też miałem problem ze stresem szczególnie na pierwszym egzaminie.:D Mimo że wiedziałem że to nie jest nic strasznego straciłem totalnie kontrolę nad tym co robie - nie myślałem wogóle.;) Pierwsze dwa egzaminy oblałem na łuku.:D Jak myślisz co wtedy czułem? Przede wszystkim głupio mi było że 2 razy pod rząd oblałem na takiej bzdurce, która w praktyce nie jest tak łatwa jak się mówi.:D Egzamin zdałem przedwczoraj. Chyba pomogły 2 godziny jazd zaraz przed egzaminem. I taka drobna rada - porozmawiaj z ludzmi przed egzaminem, niekoniecznie z tymi znajomymi. W wordzie zawsze siedzi ich dużo, masz do wyboru do koloru.:D Najlepiej znaleźc tych wyluzowanych, którzy pomimo egzaminu mają dobry humor i z chęcią pożartują.:D Egzamin mi ułatwił też fakt że pierwsze co zrobił egzaminator to wypuścił mnie na teren niezabudowany, jak chwile pocisnąłem setką to mi się jakoś tak luźniej zrobiło.:D :twisted:
s_sosnicki
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 05 października 2008, 10:59

Postprzez anjawro » niedziela 05 października 2008, 21:29

Mnie stres zjadał na pierwszych dwóch egzaminach, na trzecim już mi było wszystko jedno (takie podejscie sobie wyrobilam: jak nie tym to nastepnym razem, niezdany egzamin to nie jest koniec swiata, a calosc nie jest warta tego stresu, ktory sie przezywa; tyle, ze wyrobienie sobie tego podejscia troche trwalo :)).

Pierwszy egzamin oblalam na luku, rece mi sie tak trzesly, ze sie jeszcze dziwie, ze w ogole ruszylam; bylam zla na siebie, choc nie podchodzilam do niego z nastawieniem, ze zdam, raczej, ze zobacze jak to wyglada ;) Przy drugim stwierdzilam, ze jakis plan minimum trzeba zaliczyc, wiec tym razem plac koncertowo, ale oblany na miescie, glownie przez to, ze sie ciagle martwilam co bedzie... coz, tym razem zobaczylam, jak wyglada jazda po miescie ;) A wczoraj... wczoraj wsiadlam do tej elki jakbym jechala wlasnym samochodzikiem, spokojnie, z nastawieniem, ze w najgorszym wypadku po prostu sobie pojezdze ;), choc jednak miloby bylo ten plan minimum "jade by zdac" zaliczyc ;) Oczywiscie ze robilam bledy, ale od razu sama siebie obsmialam jaka to niezdara jestem, zapominalam chwilowo, bo trzeba sie starac do konca, nie odpuszczac sobie, i jechalam dalej; odpuscilam sobie dopiero na parkingu po WORDem, jak Pan mi oznajmil, ze zdalam ;).

W sumie sporo pomogla grupa, z ktora zdawalam - ludzie sympatyczni, posmialismy sie, pozartowalismy, wypilismy po kawie albo czekoladzie, troche ponarzekalismy, ale pozwolilo to troche opanowac stres. Egzaminator ze swojej strony tez staral sie za bardzo nas nie stresowac, co nie znaczy, ze jakos mocno przymykal oczy na to co wyrabiamy. Druga sprawa to glowa do gory i usmiech - usmiechac sie, do siebie, do innych, pod nosem, dowolnie, ale to zmienia podejscie, widzi sie swiat w troche jasniejszych barwach i wtedy ciebie tez tak widza. I sprobowac zdystansowac sie do tego wszystkiego - powiedziec sobie "lubie jezdzic, radze sobie, zdam, jak nie dzis to nastepnym razem, ale zdam". Ja sobie taka "mantre" napisalam na kartce i schowalam w kieszen spodni, chyba pomoglo ;)
anjawro
 
Posty: 8
Dołączył(a): piątek 18 lipca 2008, 09:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez fcfanka » czwartek 09 października 2008, 14:21

no własnie ja dzisiaj oblałam drugi egzamin, ale to byla moja wina, moja bardzo wielka wina, dlatego wynik przyjełam z pokorą,a pan egzaminator powiedział, ze gdyby nie zjadł mnie stres to udałoby się dojeździć do konca. na kolejny egzamin pojde na luzie, bo i tak sie nie poddam nawet jak nie zdam!!

i tak jeszcze ogolnie to ludzie nie załamujcie się, naprawde trzeba probowac. moj pierwszy egzamin to porazka, a drugi prawie sie udał także nie załamywac się tylko przelewac kase na konto WORD-u i isc na egzamin :)
fcfanka
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 27 sierpnia 2008, 09:30
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez sudari » piątek 10 października 2008, 11:53

Ja przez ten głupi stres nie przespałam pół nocy, po czym nad samym ranem zaspałam i przez moje spóźnienie nie było już szansy zdawać :(

Napisałam podanie i wczoraj dzwonili, że dają mi termin na 21ego października (w okienku dostałam termin na 18 listopada). Teraz już nieważne, czy zdam, czy nie. Chcę po prostu podejść do tego egzaminu, wiedzieć na czym stoję. Nie będę się stresować, bo to nie ma sensu...
Kierowca od 5 marca 2009 r. :D
Avatar użytkownika
sudari
 
Posty: 70
Dołączył(a): niedziela 13 lipca 2008, 18:23
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Namath » środa 15 października 2008, 08:08

Ja przed pierwszym miałam nerwówkę, spać nie mogłam, nogi mi latały.... Nie zdałam. Za drugim razem totalny luz, uczucia porównywalne ze staniem w kolejce w spożywczym :D :lol: I zdany. Spokój to podstawa :P
Me acostumbre a danzar al borde del abismo... :)
Avatar użytkownika
Namath
 
Posty: 14
Dołączył(a): piątek 14 marca 2008, 11:32

Najważniejsze jet podejście

Postprzez futurevip » środa 15 października 2008, 10:26

Najważniejze jest samo twoje podejście do egzaminu. W wyobieniu odpowiedniego pomógł mi na pewno mój instruktor:
egzamin taki , jak chyba każdy inny, jest troche jak loteria i nie masz na to do końca wpływu co sie stanie i jak na to zareaguje egzaminator. Skoro nie masz wpływy nie ma co się martwić na zapas bo i tak nic ci to nie da. Jesli przyjmiesz taka perspektywę i ja sobie przemyślisz jeszcze raz przed samym egzaminem to jedziesz spokojnie bez paniki, możesz się skupić nad tym co robisz, egzaminator widzi ze jestes spokojny/a wiec odnosi wrazenie ze umiesz jezdzic czujesz sie pewnie itd. Z tego co juz wiem po egzanminie w takich sytuacjach może nawet przymknąć oko na drobne błędy które popełniasz...:)

Polecam takie podejście/ sprawdziło się.
Dla zainteresowanych z Dąbrowy Górniczej link do mojej szkoły :
http://www.szkolajazdy.edu.pl/index.html
futurevip
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 13 października 2008, 16:20

Postprzez cxxiv » środa 15 października 2008, 15:14

moniaska napisał(a):...Wiem że niektórzy po tym jak coś się nie uda legną na błachostce, ja myślałam (prawie bylam pewna) że oblałam na górce, drugą próbę też myślałam że zwaliłam ale zaliczył - pierwszy raz nie wyszła mi górka i to dwa razy pod rząd (pierwsza na pewno, a druga zaliczona chociaż nie była taką jak ja chciałabym żeby była, dlatego piszę że mi nie wyszła)i jeszcze na egzaminie (byłam załamana), ale kazał wyjechać na miasto więc się z nim nie sprzeczałam :D ...

Ja miałem podobną sytuację raz mi zgasł a za drugi razem dałem dużo gazu i nie mogłem ruszyć bo biegu nie wrzuciłem. Egzaminator jednak wsiadł do samochodu i wspólnymi siłami ruszyliśmy pod górkę, ale kiedy mnie zapytał czy jedziemy dalej odpowiedziałem negatywnie bo też byłem przekonany, że nie zdam. W uwagach napisał mi "rezygnacja".
Co do głównego tematu zdawałem już sześć egzaminów i na każdej karcie jaką otrzymałem z egzaminu widnieje pieczątka z innym nazwiskiem egzaminatora więc mimo jakiejś szansy trudno trafić na tego samego egzaminatora. Może to też jest jakoś odgórnie regulowane, bo nigdy nie wiadomo czy dany egzaminator nie uwziął się na danego kandydata, a ten przekonany co do mądrości egzaminatora nie zgłosił zażalenia.
cxxiv
 
Posty: 16
Dołączył(a): piątek 28 grudnia 2007, 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Razor1990 » czwartek 23 października 2008, 21:03

U mnie sytuacja była znacznie mniej ciekawa :? Po prezentacji wsiadłem do auta, i zrobiłem łuk. Lewa noga dostała lekkich drgawek jednak wszystko szło płynnie. Niestety egzaminatorzy-kretyni spowodowali, że tak się zestresowałem, że z wrażenia nie zatrzymałem się na STOP. Przy wyjeżdżaniu z placu dwukrotnie doszło do sytuacji, że w momencie gdy chciałem wyjechać przez dwie bramy, za każdym razem wracający z miasta egzaminator prawie mnie przytarł (odległość między autami była w centymetrach po prostu). Te barany zrównały się ze mną i się zatrzymali - musiałem po parunastu sekundach odbijać w prawo, żeby mogli przejechać :roll: Nie muszę chyba wspominać o prędkości z jaką wpadali na plac?
Razor1990
 

Postprzez reptile » czwartek 23 października 2008, 21:32

Razor, ja za pierwszym razem jeszcze miałem gorszą sytuację, kiedy miałem wyjechać z placu. Pierwszy raz to wiadomo - stres, nie znałem dobrze tej okolicy, słupki mi się mieniły w oczach. Na komendę ruszenia w stronę bramy wyjazdowej (nie była ona w zasięgu mojego wzroku), chciałem minąć pachołek (bo akurat stał przed moim autem). Chciałem go objechać od lewej, wówczas dostałem po hamulcach i egzaminator ryknął na mnie (tak, to dobre określenie), czy jestem poważny. Wówczas się zorientowałem, że objeżdżając od lewej bym wjechał na łuk egzaminacyjny kat. C. Zleciało się paru egzaminatorów, a ten mój straszył mnie oblaniem egzaminu. Kazał mi skręcić w prawo i wyjechać, ale byłem za blisko pachołka. Zasugerowałem cofnięcie, bo bym go strącił. Ten oczywiście upierał się na swoim, więc zrobiłem jak kazał - strąciłem pachołek. Dopiero wówczas złapał się za głowę i kazał mi cofnąć. :/ Łzy mi tylko stanęły w oczach i po zaliczeniu placu chciałem najnormalniej w świecie zrezygnować z egzaminu.

A jutro trzecie podejście, na razie się stresuję i strasznie pesymistycznie podchodzę do tego. W mojej głowie już dawno powstał mit, że "prawka nie zdobędę".
20.08.2008 WORD Kielce
- teoria [+]
- plac manewrowy [+]
- miasto [-] shit...
Avatar użytkownika
reptile
 
Posty: 19
Dołączył(a): wtorek 12 sierpnia 2008, 16:19
Lokalizacja: Ostrowiec Św.

Postprzez shymon » czwartek 23 października 2008, 21:54

Nie ma co się niepotrzebnie stresować. Ja poszedłem z nastawieniem, że idę zdać ten egzamin i innej opcji nie ma. Dzień wcześniej poszedłem też pogadać sobie z kolegą przy paru browarach i jakoś stresu nie miałem.
shymon
 
Posty: 5
Dołączył(a): środa 22 października 2008, 17:49

Postprzez ann79 » poniedziałek 29 marca 2010, 07:03

mam za sobą 5 podejść, wszystkie oblane
1. oblany łuk
2. oblany łuk
po tych porażkach poszłam na dokształcanie do innego ośrodka niż chodziłam na kurs, tam mnie nauczyli wielu rzeczy o których wcześniej nie miałam pojęcia, np. po 32h kursu nie umiałam wcale parkować bo ośrodek to olał licząc że wezmę dodatki, w drugim ośrodku wzięłam 6h i w ciągu dnia nauczyli mnie parkować pomimo niesprzyjających warunków atmosferycznych (śnieg...wszędzie śnieg...)

3. łuk i górką śpiewająco, proszę się przygotować do jazdy miejskiej :o szok... przerażenie... ale wyjechałam, na początek po 2 zakrętach parkowanie, zgasł mi... przy wyjeżdżaniu zapomniałam o ręcznym... wszystko mi podarował, potem głośno policzyłam od 10 do 0 i już jechało mi się świetnie, widziałam wszystkie znaki.... wszystko mi wychodziło aż do momentu kiedy przegapiłam "stop". A właściwie zapomniałam o znaku bo przepuściłam pieszych na swoim przejściu i na drugim bo miałam skręcić w prawo, egzaminator po hamulcu, i po egzaminie, ryknął na mnie strasznie i było mi przykro bo to była już droga powrotna do ośrodka i oblałam kiedy byłam pewna że zdałam, no trudno i tak byłam bardzo zadowolona z jazdy

4. stres taki sobie, było ok, też na początku miałam parkowanie i było dobrze, z lewej wbiegł na przejściu pieszy, kierowcy na przeciwnym pasie po hamulcach i trąbią a ten dalej przed siebie, nie zdążyłam zahamować bo egzaminator był szybszy, chociaż chłopak miał jeszcze kawałek do mnie i spokojnie bym zdążyła, no trudno...

5. podejście było najgorsze, panika mnie zżarła całkowicie. Chciałam uciec, nie przechodzić już przez to, byłam wyczytana na samym końcu i jak już szłam na plac tak się trzęsłam że nie wiedziałam czy iść dalej czy zawrócić, chciałam oblać plac byle mieć ten stres za sobą, nie mogłam głosu z siebie wydobyć a miałam przesympatycznego egzaminatora który bardzo starał się mnie odstresować, oblałam na mieście kiedy się zorientowałam że jadę po pasie dla busów (no... między innymi dla busów bo to był dojazd do przystanku) wpadłam w panikę, miałam zawrócić a zamiast tego wpadłam w panikę i uciekałam z tego pasa, tym razem ja zahamowałam bo moja dalsza jazda w takim stanie była niebezpieczna, dopiero na drugiej stronie na spokojnie wiedziałam że jechałam dobrze, że z tego pasa busy jadą prosto do przystanku a ja mam nakaz jazdy w lewo... poza tym w panice zdrowy rozsądek i logiczne myślenie nie istnieją... bo przecież byłam na lewym skrajnym pasie więc tam nie było przystanku (napis bus oznaczał, że autobus ma jechać dalej prostu i właśnie tam będzie przystanek)

panika... oto co mnie pokonało, nie mam wyznaczonego 6 razu bo najpierw muszę sobie poradzić z psychicznym nastawieniem i też nie wiem jak to zrobić
ann79
 
Posty: 8
Dołączył(a): środa 10 marca 2010, 15:00
Lokalizacja: Wrocław : )

Postprzez Driver'ka » poniedziałek 29 marca 2010, 22:13

Nie uważacie, że w takich przypadkach gadanie typu "nie stresuj się, nie ma się co stresować" są bezsensowne? Przecież chłopak stresuje się i już. Gdyby mógł pstryknąć palcami i się nagle przestać stresować na pewno by tak zrobił.
Na egzaminie stres jest praktycznie zawsze, z tą różnicą, że jedni potrafią sobie z nim poradzić, inni nie. Tobie kolego proponuję rozmowę z psychologiem (na pewno znajdziesz takiego w swoim WORDzie) i nie nastawianie się na zdanie czy niezdanie. Staraj się nie myśleć o wynikach egzaminu, tylko skup się na tym co masz robić, czyli na prawidłowej jeździe. Jak zdasz będzie super, jak nie zdasz, świat się nie zawali, spróbujesz następnym razem.
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 145 gości