Droga po prawko
Dziś jest tak: badania lekarskie, kurs w ośrodku szkolenia, egzamin państwowy organizowany przez wojewódzki ośrodek ruchu drogowego, odbiór prawa jazdy. A według nowych zasad? Najpierw obowiązkowe badania psychologiczne. To absolutna nowość - w Europie podobne regulacje są tylko w Hiszpanii.
Przyszły kierowca wypełniałby specjalną ankietę dotyczącą stanu zdrowia (sprawności psychicznej oraz fizycznej), a wszystko pod rygorem odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania! Ankietę weryfikowałby lekarz, a następnie wystawiał orzeczenie "w celu ustalenia istnienia lub braku przeciwwskazań psychologicznych do kierowania pojazdem". Kopię dokumentu psycholog ma przesyłać staroście.
Wszelkie zmiany "zdrowotne" już po badaniu świeżo upieczony kierowca meldowałby staroście, który wydawałby skierowanie na powtórne badania lekarskie.
Uwaga! Kłamstwo (lub zatajenie jakichś ważnych faktów zdrowotnych) może mieć bolesne konsekwencje. Wtedy spowodowanie wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym grozić będzie zwiększeniem kary. Teraz można dostać od 6 miesięcy do 8 lat.
Więcej jazdy, mniej placu
Projekt kładzie nacisk na zajęcia praktyczne. Przyszli kierowcy (kategoria A i B) mniej czasu spędzaliby nad testami, a więcej za kierownicą. Ile więcej? O tym zadecyduje w specjalnym rozporządzeniu minister infrastruktury.
Zmianie uległby sposób egzaminowania kursantów. Autorzy projektu chcą:
a) egzaminu wewnętrznego na koniec szkolenia w ośrodku - jeśli nie zdasz, musisz brać udział w dodatkowych zajęciach i dopiero po ich ukończeniu robisz drugie podejście do egzaminu;
b) egzaminu teoretycznego w formie testów jednokrotnego wyboru (tylko jedna odpowiedź prawidłowa, pytania generowałby komputer);
c) zmniejszenia liczby manewrów na placu - egzaminatorzy sprawdzaliby tylko podstawowe umiejętności panowania nad pojazdem, takie jak np. jazda do przodu i do tyłu z zatrzymaniem, slalom między pachołkami, ruszanie pod górę;
d) wprowadzenia dodatkowej części egzaminu praktycznego - jazdy poza obszarem zabudowanym.
Cześć praktyczna egzaminu byłaby rejestrowana (np. kamerą cyfrową).
Ma to zapobiec wymuszaniu łapówek oraz oblewaniu kursantów pod byle pretekstem tylko po to, aby przystępowali kilkakrotnie do egzaminu. Nagranie przechowywano by przez 14 dni.
Uwaga! Na wniosek zdającego jego instruktor z kursu może wziąć udział w egzaminie (w charakterze obserwatora).
Egzamin kończyłby się rozmową zdającego z egzaminatorem plus ewentualnie dodatkowo z instruktorem (jeśli obserwował egzamin). Egzaminator musiałby szczegółowo wyjaśnić, jakie błędy zdający popełnił i nad jakimi elementami jazdy musi jeszcze popracować.
Wolniej i z dorosłym
Na prawo jazdy będzie można zdawać już w wieku 16 lat. Warunek - trzeba odbyć kurs na prawo jazdy kategorii B w tzw. formie rozszerzonej z osobą towarzyszącą oraz oczywiście zdać egzamin. Co to konkretnie znaczy? Kandydat na kierowcę oraz osoba towarzysząca odbywaliby razem dodatkowe zajęcia w ośrodku. Ale to nie wszystko!
Po odebraniu prawka świeżo upieczony małoletni kierowca mógłby prowadzić auto jedynie w towarzystwie osoby dorosłej przez co najmniej rok (a najwyżej dwa lata). Ale oczywiście, to nie może być dowolnie wybrana osoba. Taki "towarzysz podróży" musi: być spokrewniony z kierowcą; mieć od 28 do 65 lat; posiadać auto od minimum pięciu lat, a prawo jazdy od siedmiu lat.
I jeszcze jedno ważne ograniczenie: młody kierowca nie mógłby jeździć szybciej niż 50 km na godz. w mieście i 80 km na godz. poza miastem. Obowiązywałby go także zakaz prowadzenia na autostradach oraz jazdy samochodem z przyczepą.
Po egzaminie na próbę
Okres próbny dla kierowców trwałby dwa lata od otrzymania prawa jazdy.
W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy świeżo upieczony kierowca musiałby:
a) zaliczyć specjalne szkolenia z techniki jazdy oraz bezpieczeństwa ruchu drogowego. Na zajęciach instruktorzy pokazywaliby, co grozi kierowcy, jeśli jeździ zbyt szybko i niebezpiecznie. Uczyliby też, jak dostosować prędkość do warunków pogodowych. Szkolenia trwałyby ok. 5,5 godziny;
b) oznaczyć samochód (z tyłu i z przodu) naklejką z liściem klonowym.
Początkujący kierowca przez siedem miesięcy nie mógłby:
a) przekraczać prędkości 50 km na godz. na obszarze zabudowanym i 80 km na godz. poza obszarem zabudowanym;
b) podejmować pracy zarobkowej jako kierowca lub prowadzić działalności gospodarczej polegającej na przewozie osób.
Dlaczego akurat siedem miesięcy? Otóż instruktorzy twierdzą, że właśnie tyle czasu potrzebuje młody człowiek na oswojenie się z ruchem drogowym i nabranie przesadnej pewności siebie, co często daje tragiczne skutki.
Przez całe dwa lata kierowca byłby poddany "szczególnemu nadzorowi".
Po pierwszym wykroczeniu przeciw bezpieczeństwu w ruchu drogowym dostawałby list ostrzegawczy, po dwóch - musiałby uczestniczyć w kursie reedukacyjnym (czyli w serii wykładów w wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego - koszt ok. 100 zł) i przedłużano by mu okres próbny o kolejne dwa lata, po trzech wykroczeniach traciłby prawo jazdy.
Podobne regulacje na Zachodzie zmniejszyły liczbę wypadków z udziałem młodych kierowców o 20-50 proc.
Od kiedy te zmiany?
Część nowych przepisów wejdzie w życie już od września tego roku, m.in. sposób egzaminowania. Pozostałe, np. dotyczące minimalnego wieku kierowców prawdopodobnie od stycznia 2009 r. - Wszystko zależy od sytuacji politycznej - komentują w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego.
Przepychanki z nowymi wyborami mogą opóźnić niektóre rozwiązania.
Co O tym sądzicie?