"To skandal - mówią zgodnie młodzi ludzie, którzy właśnie zdali egzamin na prawo jazdy. Wtórują im rodzice. Powodem jest decyzja lokalnych władz odmawiająca wydania praw jazdy. Jak to się stało? Rozpoczęli szkolenie mając 16 lat i 9 miesięcy (bo tak pozwalał stary kodeks drogowy), tymczasem przepisy się zmieniły i teraz prawo jazdy mogą otrzymać dopiero osiemnastolatkowie.
Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że ci, co rozpoczęli szkolenie na starych zasadach, powinni otrzymać dokumenty, natomiast władne w tych sprawach władze lokalne są innego zdania.
Od 1 czerwca tego roku, aby uzyskać prawo jazdy kategorii A lub B, trzeba mieć ukończone 18 lat - stanowi zmieniony kodeks drogowy. Sprawa jest prosta dla ludzi, którzy po 1 czerwca rozpoczęli szkolenie i teraz zdają egzamin. Gorzej jest z tymi, którzy zaczęli naukę jazdy na starych, a o wydanie dokumentu występują na nowych zasadach. Ich sytuację miał rozwiązać przepis przejściowy. Zamiast pomóc, utrudnił zadanie.
- Jest po prostu źle napisany, a przez to niejasny - mówi "Rz" nieoficjalnie pracownik Ministerstwa Infrastruktury. Już pierwsze miesiące pokazały, że niezbędne jest oficjalne stanowisko ministerstwa. Departament Transportu Drogowego przesłał więc na piśmie do wszystkich starostw i wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego stanowisko w tej sprawie: każdy, kto rozpoczął kurs przed 1 czerwca 2002 r. i zda egzamin, dostanie prawo jazdy na starych zasadach. Jeśli więc przed tą datą ktoś zaczął kurs w wieku 16 lat i 9 miesięcy (a taką możliwość przewidywał kodeks drogowy), powinien otrzymać prawo jazdy po ukończeniu 17 lat. Powinien, ale nie wszędzie otrzyma. Przykład: Zielona Góra - tu urząd miasta i starostwo powiatowe prezentują odmienny pogląd. Podobnie jest w Krośnie Odrzańskim.
Prezydent odmówił wydania dokumentu kilkunastu młodym ludziom, którzy rozpoczęli szkolenie mając 16 lat i 9 miesięcy. Janusz K. zdał egzamin za pierwszym razem i chciał odebrać prawo jazdy. Wydział komunikacji odmówił, twierdząc, że nie spełnia warunków. Tak samo uważa prezydent miasta, który tym razem swój pogląd wyraził już w decyzji. Chłopak powołuje się na konstytucyjną zasadę równości oraz interpretację ministerstwa i odwołał się do samorządowego kolegium odwoławczego. Tam podobnych spraw przybywa z dnia na dzień.
Denerwują się też rodzice. - Kiedy zapisywaliśmy syna na naukę jazdy, zapewniano nas, że dostanie prawo, gdy zda egzamin, teraz widzimy, że nas oszukano - mówią nasi rozmówcy.
Jak dowiadujemy się, w rozwiązaniu problemu może pomóc Naczelny Sąd Administracyjny. Samorządowe kolegium odwoławcze planuje zwrócić się do niego z pytaniem, jak te sprawy rozwiązać. A co na to Ministerstwo Infrastruktury? Stoi przy swoim i podtrzymuje pogląd z lutego 2002 r. Zastrzega jednak, że nie może wpływać na żadne decyzje terytorialnych władz."
żródło: Rzeczpospolita