abarth napisał(a):wymiana koła i żarówki?
serio?
w dobie asistance? gdzie każda blondynka może poprostu zadzwonic i powiedziec "popsuło się, prosze przyjechać"
sankila napisał(a):W życiu - tak, ale dla bezpieczeństwa ruchu nie ma to większego znaczenia.
Serio i dla bezpieczeństwa

Ponieważ kilka razy zdarzyło mi się widzieć paniusię (pewnie przypadek, że akurat panie to były, bo sexistą nie jestem

), która ja złapała gumę, to co robi ?? Awaryjne i tel do męża/kochanka/chłopaka czy kogo tam i czekanie aż przyjedzie.......
A to, że panna stoi bez trójkąta ostrzegawczego na lewym pasie ruchliwej trasy miasta o podwyższonej prędkości to dla niej mało istotny szczegół.
To, że kotłuje się ruch drogowy za jej przyczynkiem to niestety nieistotny szczegół, bo przecież ona nie umi... Pewnie na asistansa poczeka i jeszcze będzie miała żale, że tak długo... A że asistans musiał przez młyn się przebijać, który ona sama zrobiła to nie jej wina...
Dlatego właśnie, że już nieraz piszczały opony na drogach przez to, że ktoś nie potrafi zmienić koła - to będę się upierał, że powinno to być uczone i zaliczane.
Właśnie dla poprawy bezpieczeństwa.
I dla tej również poprawy zastanawiam się, czy nie powinno być egzaminu z pierwszej pomocy.
Raczej nie koniecznie w WORDzie - bardziej przychylam się do opinii, że każdy kandydat na kierowcę powinien odbyć kurs zakończony egzaminem w Centrum Ratownictwa i dopiero z takim kwitkiem mógłby się na kurs PJ zapisać.
Byłoby bardziej logicznie, profesjonalniej i skończyło by się udawanie, że ktoś kogoś tej pierwszej pomocy uczy....