mati113 napisał(a):sprzęgło popuszczamy aż złapie, później leciutko gaz,
Tzn wyobrażałem sobie, że dodajesz gazu zanim puścisz sprzęgło. W sumie bez większej różnicy, byle nie gazować nie wiadomo jak wysoko ani nie popuszczać tego sprzęgła przez całe wieki.
Z dieslami jest tak samo, przy czym, z tego co miałem okazję zaobserwować, silnik diesla nie hamuje auta tak gwałtownie jak benzynowy. Do tego jeszcze opisane przeze mnie efekty zmiany biegów nie będą tak intensywne, bo jeździsz w niższym zakresie obrotów. Ale tak - pomijając niuanse - przeniesienie napędu działa tak samo, więc mój przykład tak samo można stosować do diesla.
Znowu napiszę wypracowanie, bo nie ma dobrej odpowiedzi na Twoje pytanie, a temat jest rzeka, bo zależy od bardzo wielu czynników.
Jeśli ktoś mówi, że sprzęgło się przy tym zużywa, to ma rację - fakt jest niezaprzeczalny - tarcza trze więcej razy, przy większych obrotach, więc i zużywa się szybciej.
Pytanie brzmi, czy to jest oszczędność:
- o którą warto sobie zawracać doopę
- która nie zrobi kuku czemu innemu.
Podkreślę w tym miejscu - konfrontuję dodawanie gazu przy zmianie biegu tuż przed/w trakcie popuszczania sprzęgła z całkowitym odjęciem gazu i puszczeniem sprzęgła:
Zawieszenie silnika to tylko jedna kwestia, trzeba patrzeć na każdy inny element przeniesienia napędu. Masz więc skrzynię biegów i zęby, które przez 99,9% swojej pracy stawiają względem siebie opór tylko w jedną stronę (najczęściej jeździmy do przodu) aż tu nagle bach! - kółko graniaste zmieniło kierunek obrotu. Masz przeguby na które zaczyna działać siła w odwrotną stronę niż zawsze (tak jakbyś ruszał na wstecznym), aby za chwilę szarpnąć znowu w przód gdy dodasz gazu żeby jednak przyśpieszyć - one też szybciej się rozlecą.
O zawieszeniu silnika już wspominałem.
Widzisz... sprzęgło, jak każdy element eksploatacyjny spełnia jakąś funkcję i w końcu się zużyje. Przy zmianie biegu zawsze będzie jakaś różnica obrotów i będzie się zużywać - jeśli nawet sama tarcza w minimalnym zakresie, to docisk zawsze.
Stając po stronie tego, kto Ci tak powiedział, mógłbym pójść w większą skrajność, na swoim przykładzie - w jeździe sportowej optymalnie jest zmieniać biegi bez sprzęgła - po co tracić cenne sekundy i przekładać lewą nogę z hamulca na sprzęgło? Skoro tak się da, to powiem więcej niż sprzedawca tej teorii - skoro można się nauczyć nieszkodliwej dla skrzyni zmiany biegów bez sprzęgła - nie używajmy go wcale! Będziemy go używać tylko przy ruszaniu, dzięki czemu pożyje 20% dłużej.
Można też spojrzeć w ten sposób - zanim swoją "niepoprawną" jazdą zużyjesz tarczę, padnie w sprzęgle co innego, więc i tak będzie do wymiany?
A może zaoszczędzisz 5% jego żywotności i przejedziesz, w zależności od żywotności sprzęgła (oryginał, zamiennik, lepszy, gorszy) 500 do 5000km więcej, ale za to po 20 tysiącach zerwiesz tym szarpaniem wszystkie poduszki silnika?
Taka oszczędność, to trochę jak kupić lodówkę klasy AAA za 500zł więcej niż A. Rocznie zaoszczędzisz np kilkadziesiąt kWh, co przełoży się na 25zł rocznie, czyli Twoja inwestycja w oszczędność zwróci Ci się po 10 latach użytkowania lodówki. Bez sensu.
Gdyby ktoś mi powiedział że zużywam bardziej sprzęgło jeżdżąc w ten sposób odpowiedziałbym: tak, wiem i co z tego?
Ja mam obecnie silnik benzynowy w 17 letniej Toyocie i przed puszczeniem sprzęgła też go najpierw wkręcam na odpowiednie obroty. Sprzęgło jest od nowości i ma nalatane 137kkm. - piszę o tym dlatego, że zaczyna padać docisk, a tarczy mam spokojnie ponad 1/3. I tak zaraz będzie wymiana i tak.
Jeździj jak jeździsz. Szarpiący silnik, to nie jest dobry objaw. Jeśli delikatny między gaz sprawia, że nie szarpie, tylko płynnie przyśpiesza, to sam sobie odpowiedz, czy chcesz to zamienić na szarpanie całą gablotą.
BTW: nie wiem jaki masz samochód, ale jeśli już ma konkretne lata i przebieg, może warto podskoczyć do mechanika, aby zdiagnozował zawieszenie silnika. Mogę sobie tylko wyobrażać Twoje szarpanie, ale jego siła jest znana tylko sobie. Może to nowy samochód i szarpnięcie wynika z tego, o czym pisałem, a może też z tego ale jest już bardzo silne, jakby silnik chciał spod maski wyskoczyć, bo już nie te lata młodości zawieszenia.
Podsumowując: nie zalecam używania wycieraczek w deszczu, bo jak są włączone, to pióra się zużywają