No jak komu wygodniej. W każdym razie jak widać, tragedii nie ma. Jak mi po 150-200 tys sprzęgło wysiądzie to raczej nie będę płakał, ze mogłem je bardziej oszczędzać.
A co do ręcznego to akurat w autku gdzie zdarzyło mi sie ze 2-3x przyjarać sprzęgło tak, że było czuć jest akurat ten problem, że 'ręczny' spuszcza się lewą ręką ciągnąc za 'spust' i spuszcza się od razu do końca, bez żadnej możliwości stopniowania - jak zwolnienie blokady maszyny losującej w totolotku
, , a żeby go zaciągnąć trzeba użyć lewej nogi, czyli nie mieć jej na sprzęgle, czyli mieć wrzucony luz.
Więc chcąc ruszyć z ręcznego za każdym razem: hamujesz nożnym, wrzucasz luz, zaciągasz ręczny, wbijasz bieg. Jak coś nie pójdzie/rozmyślisz się/uznasz, ze nie zdążysz wyjechać przed nadjeżdżającym pojazdem- to cała 'procedura' od nowa. Nie ma, że czujesz, ze zaczynasz się staczać to podciągasz go kawałek z powrotem. Tak nieporęczne, że szybko się tam nauczyłem z niego korzystać tylko w ostateczności.