Strona 1 z 5

styl jazdy a zużycie auta

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 10:47
przez jan2294
jasne jest ze jak jedziemy dynamicznie i kręcimy do 4000-6000 to spalamy więcej paliwa niz kręcąc do 2500-3000 ale czy jest jakaś różnica w zużywaniu sie auta między jazdą na wariata, dynamiczną a jazdą emerycką ale dynamiczną

moi wszyscy koledzy jezdzą jak to młodzi na wariata czyli jedynka gaz do oporu i miana przy 4000-6000 i jazda jak w rajdach, przy kazdym zakręcie używają hamulca i to mocno, nie redukują biegów tylko dają na luz, zakręty pokonują szybko i bardzo mocno hamują, drogami dziurawymi jadą bardzo szybko nie zwacają uwagę żę kiebska nawierznia itp

ja np jezdzę duzo spokojniej
jedynka odrazu 2 i ciągną do 2000-2500 i jadę dynamicznie ale na niskich obrotach, hamowac staram się najrzadziej, hamuje głównie silnikiem przez redukcję np z 5 na 3 i później 2 i dopiero hamulec, drogami o kiepskiej nawierzchni jadę wolno doprowadzając do stresu osoby jadące za mna ale czy taka jazda ma jakies plusy? czy zawieszenie wytrzyma duzo więcej? klocki, tarcze itp?
jak jest autostrada to nie powiem przycisnąc sobie lubie, ale nie cisnę na dziurach nigdy auta

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 11:16
przez qwer0
Wszystko, nie tylko auto, ale kazdy przedmiot jaki mamy w rekach na co dzien - telefon komorkowy, patelnia teflonowa, pilot od telewizora - im czesciej lub im intensywniej jest uzywane, to zuzywa sie szybciej.

Tylko od Ciebie zalezy, ze bedziesz osoba, ktora nie zrywa folijki z wyswietlacza telefonu, lub ktora trzyma pilowa od telewizora w folijce, czy tez bedziesz uzywal tych przedmiotow do tego, do czego zostaly stworzone, wiec bedziesz uzywal gazu do przyspieszania, a halmulcow do hamowania. A ze zuzyja sie szybciej. No to sie wczesniej wymieni.

jedynka odrazu 2 i ciągną do 2000-2500 i jadę dynamicznie ale na niskich obrotach

O ile tylko nie jest to diesel to tak, jezdzisz <&%#$@> dynamicznie.

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 11:16
przez lith
a dla mnie i Ty i twoi koledzy popadacie w skrajności :P Nie da się jeździć inaczej niż na wariata i emeryta? :wink:

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 12:23
przez DEXiu
qwer0 ==> Wyobraź sobie, że da się jechać wystarczajco dynamicznie nie żyłując auta do 6 tys na "jedynce". Sam staram się nie przekraczać 3 tys. (no chyba, że na autostradzie czy przy wyprzedzaniu, ale nie o tym jest mowa) i z reguły na światłach (będąc na "pole position") zostawiam drugiego kierowcę daleko w tyle (zanim łaskawie zbierze się do kupy).
Jazda "na wariata" ma praktycznie same negatywy. Cóż z tego, że rozpędzisz się do "setki", jak za 200 metrów są światła czy zakręt. Wjazd w dziurę z dużą prędkością może oznaczać skrzywienie felgi, uszkodzenie amortyzatorów czy zawieszenia albo zniszczenie opony. Poza tym wzrasta zużycie paliwa i rośnie szansa na skrzywienie tarcz hamulcowych (intensywne i częste hamowanie = duże nagrzanie tarcz; wystarczy wtedy kałuża i... lipa). Warto? Dla tych kilku sekund albo świadomości bycia pierwszym pod następnymi światłami? (co to daje, +3 do własnego urojonego ego czy jak? :lol: ) I tak na kolejnych światłach lepszy będzie ten, kto się NIE zatrzyma, tylko płynnie (choć wolniej) sobie pojedzie.

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 13:36
przez qwer0
qwer0 ==> Wyobraź sobie, że da się jechać wystarczajco dynamicznie nie żyłując auta do 6 tys na "jedynce". Sam staram się nie przekraczać 3 tys. (no chyba, że na autostradzie czy przy wyprzedzaniu, ale nie o tym jest mowa) i z reguły na światłach (będąc na "pole position") zostawiam drugiego kierowcę daleko w tyle (zanim łaskawie zbierze się do kupy).
Jazda "na wariata" ma praktycznie same negatywy. Cóż z tego, że rozpędzisz się do "setki", jak za 200 metrów są światła czy zakręt. Wjazd w dziurę z dużą prędkością może oznaczać skrzywienie felgi, uszkodzenie amortyzatorów czy zawieszenia albo zniszczenie opony. Poza tym wzrasta zużycie paliwa i rośnie szansa na skrzywienie tarcz hamulcowych (intensywne i częste hamowanie = duże nagrzanie tarcz; wystarczy wtedy kałuża i... lipa). Warto? Dla tych kilku sekund albo świadomości bycia pierwszym pod następnymi światłami? (co to daje, +3 do własnego urojonego ego czy jak? Laughing ) I tak na kolejnych światłach lepszy będzie ten, kto się NIE zatrzyma, tylko płynnie (choć wolniej) sobie pojedzie.

















No i?? :lol:









Wyobraź sobie, że da się jechać wystarczajco dynamicznie nie żyłując auta do 6 tys na "jedynce"

Wystarczajaco jak dla kogo? Egzaminatora?

Bo dla mnie nie. I wcale nie rozchodzi mi sie o jazde od swiatel do swiatel z gazem w podlodze i kreceniem pod czerwone pole.

Mialbym zmieniac bieg przy 2000obr/min? To ile bede mial obrotow na nastepnym biegu? 1100?? 1200? Taka jazda nie ma negatywnych stron? Jaka ma pozytywna? Ze, aby osiagnac 2000obr/min, aby wrzucic nastepny bieg zuzyje przy tym 2 razy wiecej paliwa i bedzie to trwalo 5 razy dluzej niz gdy od razu zakrece pod czerwone i zmienie o 2 przelozenia do gory?

No nie jest tak? Nie jest?

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 19:08
przez jan2294
nie rozumiecie mnie
ja nie jezdzę wolno, raczej wszystkich zostawiam w lusterkach ale wyłącznie na dobrych drogach równych jak stół, ekspresówkach i autostradach ale jak zaczyna sie kiebska nawierzchnia to inni mnie widzą w lusterkach i jade 2-3 razy wolniej niz inni
staram się hamulców używać jak najrzadziej jedynie do zatrzymywania sie z 40 do 0 normalnie to ja hamuje silnikiem przyspieszam wciskając 3/4 pedału gazu i zmieniając bieg przy 2000-2500 w benzynie staram sie trzymac obroty między 1800-2200 na autostradzie więcej to jasne, jezdzę juz od 70km/h na 5 biegu
kręce pod czerwone pole jedynie przy wyprzedzaniu!
i jezdzę spokojnie nie hamuje nigdy gwałtownie tylko leciutko a przyspieszam na maxa tylko podczas wyprzedzania
przez tory trwamwajowe, pkp przejezdzam na 1 biegu bez gazu!!!
przez progi zwalniające na 1 biegu i na półsprzęgle tocząc sie 1km/h lub wolniej
przez dziury jadę wolno, niekiedy pokonuje dróżki w lesie to jadę za 1 biegu bez gazu lub z minimalnym
a np moi koledzy jak to młodzi wsiadają i gaz w podłogę, ruszanie z piskiem, hamowanie prawie na maxa, przyspieszanie ostre, i jazda cały czas z duzą prędkością przez dziury, w lesie jadą na 30-40km/h po takich dziurach ze nieda sie wysiedzieć
na tory nie zwacają uwagi przelatują mając 30-50km/h itp
tam gdzie ja bym jechał 30-35km/h oni jadą 80-120km/h a auto na tych wertepach tak podbija ze strach, ma sie wrażenie ze zaraz z drogi wyleci na drzewo tyle o de mnie

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 21:41
przez ubunciak
myślałem, że to literówka ale już kolejny raz używasz stwierdzenia "kiebska" nawierzchnia. Co to jest kiebska nawierzchnia?!? ;)

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 22:17
przez cman
jan2294 napisał(a):(...)

No, jeszcze trochę lat minie i będziesz mógł samochód sprzedać do muzeum w stanie kolekcjonerskim.
A inni po prostu używają samochody...

PostNapisane: poniedziałek 02 sierpnia 2010, 22:25
przez dylek
cman napisał(a):A inni po prostu używają samochody...


ja bym powiedział, że :
- są tacy co pedantycznie dbają o samochody
- tacy co ich używają
.... i tacy co się nimi rozbijają... ;)

PostNapisane: wtorek 03 sierpnia 2010, 01:44
przez lith
@jan2294
Jeżeli miałbym oceniać po tym co piszesz to zdecydowanie mocniej przesadzasz Ty, niż 'Twoi koledzy'. Bo sorry ale na 2k obrotów to ja mogę jechać, ale nie przyspieszać; jeżeli nie wciskasz hamulca nawet przy hamowaniu silnikiem to jeteś po prostu niebezpieczny dla jadących za Tobą; przejazdy przez tory, czy progi z prędkością '1' to po prostu szczyt, a jeździe 30 km/h przez las jeszcze daleko, daleko do wariactwa ); przejazd przed tory 30-50 tez jest zupełnie normalny; praktycznie nie ma dróg gdzie nie da się osiągnąć prędkości rzędu 40-50km.h, więc te Twoje 30-35 jest dla mnie co najmniej dziwne, bo bardziej to można na nierównym trawniku się rozbujać.

PostNapisane: wtorek 03 sierpnia 2010, 08:44
przez jan2294
moje auto jest strasznie twarde i zeby czuc sie komfortowo to przez progi zwalniające sie przetaczam na półsprzęgłe
kiedys jechalem z kolegą passatem to tam mozna było cisnąc ile sie dało a jakos dziur specjalnie nie czuc było
dbam o auto i to obsesyjnie to źle? hamulce starczą na 5 razy tyle i zawieszenie także, a jak wyjadę na drogę o znakomitej nawierzchni to cisnę ile fabryka dała na kazdym biegu do odcięcia

PostNapisane: wtorek 03 sierpnia 2010, 09:41
przez piotrekbdg
jak wyjadę na drogę o znakomitej nawierzchni to cisnę ile fabryka dała na kazdym biegu do odcięcia


Czyli na wkacjach za granicą :P

PostNapisane: wtorek 03 sierpnia 2010, 09:47
przez jan2294
nie wystarczy jechac krajówką lub ekspresówką, autostradą w polsce
większosć krajówek niema dziur w porównaniu do dróg powiatowych lub jeszcze gorszych

PostNapisane: wtorek 03 sierpnia 2010, 12:09
przez WojtekS
Jan
Kręcenie silnika do wysokich obrotów niekoniecznie jest dla niego złe, za wyjatkiem początku jazdy, kiedy olej jest jeszcze zimny i nie smaruje dobrze silnika - wówczas warto zmieniać bieg już przy średnich obrotach.

Nieużywanie przez Ciebie hamulców do hamowania (choćby w początkowej fazie hamowania) z punktu widzenia techniki jazdy jest błędem - do hamowania służą hamulce, biegów możesz używać do utrzymywania prędkości na zjeździe albo delikatnego wytracania prędkości.

Używanie zbyt niskich obrotów silnika też nie jest najlepsze dla silnika, m.in. ze względu na wibracje, które się wówczas pojawiają, i prowadzą do zwiększonego zużycia jedn. napędowej.

Oczywiście, że styl jazdy ma wpływ na trwałość samochodu. Ale jest różnica między wykorzystwaniem możliwości pojazdu (silnika, hamulców, itd.) do maksimum, kiedy to jest potrzebne, a bezsensownym zużyciem, niczemu nie służącym. Jeśli możesz nie wjeżdżać w dziurę na maksymalnie skręconej kierownicy albo z naciśniętym hamulcem - nie rób tego. Ale jeśli trzeba - to trudno.


jeszcze kończąc: z moich doświadczeń wynika, że styl jazdy jak najbardziej ma zauważalny wpływ na zużycia auta - pomijając duże błędy typu urwanie koła, których efekty widać od razu , i zużycie paliwa, pozytywne/negatywne efekty stylu jazdy uwidaczniają się po kilku latach. Np.:

- nieprawidłowo używając silnika możesz po kilku latach doprowadzić do nieszczelności, wycieków
- od brutalnej jazdy po nierównościach zużywają się nie tylko elementy zawieszenia i układu kierowniczego, ale całe nadwozie traci sztywność, co może spowodować wcześniejszą korozję; możesz też uszkodzić np. "poduszki", na których leży silnik - wynikające z tego większe wibracje mogą z czasem spowodować uszkodzenia różnych podzespołów
- wilgoć, brud itp sprzyjają szybszemu starzeniu się elementów gumowych i karoserii.
- niewłaściwe użycie sprzęgła może spowodować jego przedwczesne zużycie.



post edytowany przez moderatora/regulamin punkt 11

PostNapisane: wtorek 03 sierpnia 2010, 12:33
przez jan2294
no i ja właśnie oszczędzam auto
jak miałem kiedys fiata cc i tez oszczędzałem wkońcu zamieżałem sprzedac wiec mówie pojezdze te kilka miechów na maxa i jezdzilem nie zwracałem uwagi na dziury, jezdzilem po lasach i juz po tych kilku miesiącach całe cc stało sie takie rozklekotane, wszystko stuka, luzy na kierownicy ponad 10cm, ściąga na kazdą strone i poprostu go sprzedalem
i po kupnie nowego auta zacząłem o nie obsesyjnie dbać
przez próg zwalniający nie wyobrażam sobie przejazdu z prędkością 10-30km/h zawsze do 0 i przetaczam sie na półsprzęgle
jadąc 70km/h na 5 biegu i widząc czerwone światło po co mam hamować non stop jak moge wrzucic 3 hamować silnikiem wrzucic 2 hamować silnikiem i w ostatnej fazie nacisnąć na hamulec? oszczędzę go i to bardzo, to samo przed zakrętami nie lepiej zredukowac o 2 biegi nizej niz hamować hamulcem i go zużywać?