Siemka
Gdy zaczynalem tu kariere na tym forum, wypowiedzialem sie kiedys w podobnym temacie, ze szkolacy bezwzglednie jest odpowiedzialny za swojego kursanta a co gorsza, za jego numery jakie wycina na drodze.
Wstyd sie przyznac ( ale jak mawiala moja babcia ) raz kozie smierc !
Ze 3 miesiace temu mialem kursanta z Afganistanu. Bestia bez jakiegokolwiek talentu, ze nawet nie potrafil porzadnie krecic kierownica. No i podczas 34 lekcji pala przejechala mi przez przejscie dla pieszych na " Czerwonym " Oczywiscie widzialem, ze w okolicy przejscia nie bylo nikogo, ale telefon....
Suma sumarum blysnelo sekunde po zmianie swiatla. Kilka tygodni pozniej przyszlo pismo.....
Jako, ze nauczony przez zycie w takich sytuacjach udawac " glupa " wiec odpisalem, ze nie prowadzilem ja tylko.....
Sprawe oddalem adwokatowi, bo grozi mi utrata PJ na miesiac czasu.
No z zaczalo sie ! Szefo firmy zwolnil mnie w trybie natychmiastowym....
Kursant byl zdruzgotany.....
Zalozylem sprawe w sadzie pracy, i w koncu Stycznia jest rozprawa. ( nie tylko o to ale o kilka tysiecy zaleglej pensji i kasy ktora zapracowalo Auto.
Wczoraj pisalem do sadu pismo jako odpowiedz na zarzuty pracodywcy. Nie omieszkalem napisac, ze kursant powinien byc zdruzgotany, ze moze zostac nie dopuszczony do egzaminu i na jakis czas byc " zamkniety " a powinien byc zdruzgotany, ze jest slepy i nie widzi swiatel !
Moj adwokat napisal zajefajne pismo, w ktorym podal cytat z sadu Landu, ze szkolacy nie ponosi w takiej sytuacji odpowiedzialnosci. Jutro jade do sadu oddac wszystkie papiery.
Zobaczymy co z tego wyniknie, co najwyzej kilka dni strace na okresie wypowiedzenia, coz przezyje i dalej bede mial sie dobrze