szerszon napisał(a): Teren jest publiczny i raczej można oskarżyć zarządcę terenu, że jakieś nielegalne znaki powiesili.
Skoro droga jest publiczna, to ten "zarządca terenu" nie miał prawa wchodzić na drogę z jakimkolwiek znakiem - od tego jest zarząd dróg ...
Sto lat temu miałem taką historię właśnie, powiesili znak (jw) i do tego tabliczkę L-ki. Wyskoczył jakiś koleś i zaczął się pluć że nauka jazdy jeżdzi itd...rzekłem mu żeby spadał, a on że zaraz zadzwoni po Policję. Celowo w kółko jeździłem żeby poczekać na psiarnie. Przyjechali, zatrzymali i pytają mnie czemu tutaj śmigam? A ja na to pytam - a co? nie wolno? Policjant - że jest znak, a ja do niego czy on widział w przepisach taki znak? On po chwili gada że nie widział - więc ja do niego że skoro nie ma takich znaków - to skąd się "TEN" tu znalazł? I na tym się zakończyło
Tylko na terenie prywatnym można sobie coś regulować i to nie do końca. Zakładam sytuację. Mieszkam na osiedlu, mam tam biuro OSK i sale wykładową. Nie mogę podjechać z L-ką na dachu na wykłady, albo postawić sobie pod swoim blokiem auta z litera L?
Inną kwestią jest to - że często widzę jak instruktorzy "mordują" parkowania w takich miejscach że faktycznie tyko wyjść i "szczelić" instruktora w łeb ...