Witam.
Egzamin teoretyczny zdałam za pierwszym razem. Zostałam zaproszona na łuk. Niestety oblałam. Za kilka dni bede juz po raz drugi podchodzić do praktycznego egzaminu na prawko.
Znowu czeka mnie łuk.
Kiedy ćwiczyłam go z instruktorem chyba z 1000 razy, po jakimś czasie robilam go już z ,,zamknietymi oczami''.
Dobrze mi szedl, czasem tylko, gdy obficie padało lub miałam psychicznie gorszy dzień, uderzyłam w słupek. Wiem, że to wystarczy by oblać. Na tym właśnie też oblałam.
Zapisalam się oczywiście na kolejny termin ktory mam za kilka dni.
W ramach wykupionych dodatkowych jazd mialam i cwiczenia na luku i nieszczęsną jazdę po mieście.
Technicznie idzie mi juz dobrze, jednak...mam problemy z trafnością oceny sytuacji na skrzyzowaniu... ciezko ocenic mi kto ma pierwszeństwo i ostatnio wymusiłam chyba dwa lub trzy razy a wiedzialam kto ma pierwszenstwo (auto jechalo w prawo,ja w lewo i wiadomo ze to on ma pierwszenstwo a jednak polecialam po gazie) ...myślalam ze mnie instruktor powiesi...(nie polecial mi po hamulcach jedynie chyba dlatego ze to byl srodek skrzyzowania i nie chcial tamować ruchu..)
szukam porady...jak to ogarnąc?
Jesli teraz nie zdam...to chyba zrezygnuje...wiem że niektórzy zdaja po 10 i 15 razy ale ja po pierwsze jestem już psychicznie wykończona a po drugie kasy też na to idzie w brud i egzamin oplacic i za każdą godzine jazd sobie życzą...jakie są wasze doświadczenia? Ktoś umiałby mnie podbudować czy jest sens o to walczyc? Wiadomo, prawko to jest jednak dobra sprawa ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam...licze na Wasze wsparcie...pozdrawiam kierowców doświadczonych, świeżo upieczonych jak i kursantów...