przez Ivy » niedziela 25 sierpnia 2002, 21:27
A ja juz sama nie wiem. Tak sie buntowałam na te korekty i to się na mnie zemsciło. Wczoraj oblałam po raz drugi. Dostalam lanosa i wyłozyłam się na prostopadłym przodem. Raz się otarłam o pachołek tyłem, a przy poprawce zamiast od razu ratować sie korektą, "ambitnie" chciałam wjechać bez. Nawet egzaminator spytał sie dlaczego nie zrobiłam tej nieszczęsnej korekty, przeciez to lanos i bez tego jest ciężko (cały czas cytuję). Na koniec stwierdził, że dobrze jeżdżę ale brakuje mi pokory(?)i byłam zbyt pewna swego. No i fajnie. Teraz załuję, bo fakt faktem jazda po miescie nijak nie ma się do placu manewrowego. Uważam, że w ogóle nie powinno być placu a wszystkie zadania mogłyby być wykonywane na miescie. Tak jak jest w innnych krajach. Placyck to sztuczne warunki, obwarowane nakazami i zakazami. Bez sensu. Zupełnie innego spojrzenia wymagaja manewry na żywca a innego te na placu. I tak na mieście wjeżdża się na wyczucie a te wyrabia sie jak juz sie jeździ, nie oszukujmy się.
Następnym razem z założenia ratować się bedę korektą i nie będę zgrywac bohaterki. A na mieście parkowałam nie raz bez i zadnemu wozikowi kuku się żadne nie stało. Idiotyczny paradoks.
Pozdrawiam!