Trudne początki kursu

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Trudne początki kursu

Postprzez MammaMia » poniedziałek 04 sierpnia 2014, 16:04

Witajcie,
od pewnego czasu podczytuję to forum, a dzięki wpisom użytkowników odważyłam się podejść do kursu. Za wszelką Waszą wiedzę i motywację wielkie dzięki!

Chciałabym prosić o obiektywne spojrzenie na moje trudne początki kursu.
Krótko, na czym stoję:
1,5 tygodnia temu miałam pierwszą lekcję (kursuję w Warszawie), prawie 2h (tyle trwa 1 lekcja) omówienia wszystkiego co na egzaminie, czyli światła, silnik, fotel, lusterka, biegi, sprzęgło i pierwsze toczenie auta po parkingu. Drugi dzień, pół godziny sprawdzenia wiedzy z pierwszej lekcji i 1,5h pierwszej jazdy, czyli ślimaczenia slalomem pomiędzy chodnikami ;)
Trzecia, czwarta i piąta lekcja już na mieście.
Każda lekcja odbywa się w innym aucie (ten sam model, Fabia), z innym instruktorem. Niewątpliwa zaleta jest taka, że poznam różnice między samochodami, wiadomo, więcej luzu, zużycie, itp... Dodatkowo obca osoba będzie na egzaminie, a po kursie z różnymi instruktorami powinnam się oswoić z faktem pokazania swoich umiejętności przez egzaminatorem. Dodatkowo, każdy wnosi więcej wiedzy. Tak to widzę. Ale czy tak być powinno? Czasami myślę, że to dodatkowo obciąża mnie stresem na samym początku, a i praktyka różnych instruktorów miesza w głowie.
Bywa, że lekcje mam 3 dni pod rząd (od samego początku ruszyłam w takim maratonie).

Na pierwszej lekcji pierwszy raz w życiu trzymałam kierownicę, pierwsze prowadzenie auta, a przy tym ogromny stres, wręcz przerażenie. Myślałam, że na drugiej/trzeciej lekcji już będę spokojnie posługiwała się pedałami, tak, by ze skupieniem stosować się do znaków, by zacząć je w ogóle zauważać. Przed rozpoczęciem kursu zaczęłam robić testowe egzaminy, a wyniki co drugi raz dawały pozytyw! Na drodze to się zmienia diametralnie. Znam znaki, ale ze stresu w połączeniu z prędkością jazdy gubię się, mam problemy z poprawną jazdą, ba, nie dostrzegam znaków, bo skupiam się na tym, by nie wjechać na inne auta - 60km/h to dla mnie szybko przy dużym ruchu ;) Przejazd przez torowisko to istny paraliż.
Odruchowo bezmyślnie przyspieszam albo jadę za wolno, bo skupiam się na nie wjechaniu komuś..., dopiero dziś (na 8 godzinie jazdy) zaczynam ogarniać w jakim tempie, kiedy zmieniać biegi. Kierunki od początku zmieniam bezbłędnie (nie mylę kierunków), choć często z wątpliwym opóźnieniem.
Koperta wychodzi akceptowalnie.
Kiedy jadę po placu, jest spokój, ładnie ruszam i hamuję. Na mieście stres bierze górę. Zdarzyło mi się 2 razy ruszyć z piskiem (mina instruktora bezcenna! :D) Bywa, że silnik gaśnie, czego nie miałam na 2 pierwszych lekcjach.

Powiedzcie proszę, mając doświadczenie, czy to za kółkiem, po swoich kursach, czy będąc instruktorem, jak oswoić się z jazdą po mieście? Jak pozbyć się stresu, albo raczej kiedy to mija (najczęściej, jakaś porównawcza linia upływu lekcji)? Zdaję sobie sprawę, że nie od razu Rzym zbudowano i potrzeba wiele praktyki, ale czy to nie przesada, że kursant po takim czasie ciągle nie porusza się płynnie między pasami, zmieniając sprytnie samodzielnie biegi? Przede mną 20h lekcji, a właściwie 30h w pakiecie rozszerzonym. Mam wrażenie, że moje tempo nauki jest bardzo powolne, a 50-60h wcale nie będzie przesadą... Jak to wszystko ogarnąć, wczuć się i zacząć koordynować ruchy? Jakiś magiczny, cudowny sposób? :) Jak się przełamać i zacząć po prostu jeździć, bezpiecznie i dynamicznie?

Mimo wszystko jazda jest dla mnie wielką frajdą! Żeby nie było, że podświadomie nie chcę ;)

Będę wdzięczna za wszelkie sugestie i wskazówki.
Pozdrawiam towarzystwo :)
Avatar użytkownika
MammaMia
 
Posty: 66
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2014, 15:18

Re: Trudne początki kursu

Postprzez Anfa » poniedziałek 04 sierpnia 2014, 16:36

Jak już opanujesz auto, to zaczniesz patrzeć na znaki.
Poszłam na egzamin po 41h za kierownicą OBLAŁAM.
Dokupiłam sobie 12h, i 2 podejście było już trafione.

Także spokojnie, nie odrazu Kraków zbudowano. Z czasem nauczysz się jeździć i patrzeć na znaki. Mnie rozluźnienie przyszło dopiero w aucie które prowadzę na co dzień.
We własnym robię tak głupie błędy, że mąż mnie opinala non stop, bo tak mnie to stresuje. Także nie przejmuj się dasz radę.
STOP DLA CHEMII W JEDZENIU
Anfa
 
Posty: 304
Dołączył(a): piątek 01 lutego 2013, 16:04

Re: Trudne początki kursu

Postprzez aissak » poniedziałek 04 sierpnia 2014, 19:19

Cześć! Najważniejsze,że chcesz się uczyć i jazda jest dla ciebie frajdą.Dasz radę.Moje początki za kierownicą były podobne . Na początku też skupiałam się bardziej na obsłudze samochodu(biegi, utrzymanie prawidłowego toru jazdy,kierunkowskazy , płynne ruszanie itp)niż na tym co na zewnątrz, znaki, światła.Przepisy znałam od początku ale tak jak ty "nie widziałam" znaków na drodze i szybkość 50, 60km/h juz była dla mnie duża.W L-ce przejeździłam bardzo dużo ponad kursowe 30h i na początku zdanie egzaminu wydawało mi się nierealne, ale w końcu zdałam.Tobie,też się w końcu uda, tylko musisz dać sobie czas i nauczyć się jeździć.Nie każdy po 30h jest przygotowany do egzaminu.Ważne jest żebyś zaufała instruktorom i starała się przełamać swój lęk.Często to właśnie lęk paraliżuje i nie można wtedy sensownie myśleć i uczyć się.Myślę,że czasami lepiej jest uczyć się przynajmniej na początku z jednym instruktorem niż z kilkoma.Później gdy trochę pojeździsz z jednym fajnie jest zmienić i wziąść kilka jazd z innym.Najważniejsze jest to,żeby instruktor Ci "pasował". Wiem co piszę, bo kilka lat temu byłam na kursie, który po ok. 40h przerwałam między innymi dlatego,że nie byłam wstanie dogadać się z instruktorem.Nie odpowiadał mi jego sposób bycia i metody nauczania.On się denerwował, ja się denerwowałam, nie mogłam mu zaufać za bardzo się bałam.Po kilku latach zmieniłam miasto i szkołę jazdy i teraz mam prawko.Życzę powodzenia w nauce i przyjemności z jazdy.
aissak
 
Posty: 80
Dołączył(a): piątek 13 września 2013, 00:24

Re: Trudne początki kursu

Postprzez jasper1 » poniedziałek 04 sierpnia 2014, 20:47

Jak dla mnie, co do Twoich postępów, to generalnie w normie. Do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić, rozwinąć przerzutność i podzielność uwagi, wyrobić automatyzmy. U każdego idzie to w jego własnym tempie. U mnie zmiany na korzyść pojawiały się skokowo.
Nie podobają mi się te ciągłe zmiany instruktora, o których piszesz..
Uważam, że dobrze jest pojeździć trochę z innymi instruktorami, zwłaszcza pod koniec nauki, ale Twój instruktor powinien być jeden, widzieć Twoje postępy oraz ograniczenia i odpowiednio dostosowywać proces szkolenia, coś na zasadzie Mistrz i uczeń :wink:
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Trudne początki kursu

Postprzez MammaMia » czwartek 07 sierpnia 2014, 12:38

Dzięki ogromne za wpisy i wsparcie. Udało się pozbyć stresu (to był długi i poważny monolog :p ) i wchodzę do auta na luzie! Bajka :)

Na drodze oczywiście, nadal zdarzają się sytuacje, ale głównie spowodowane innymi uczestnikami ruchu, np. rowerzysta jadący ulicą, wyprzedzający mnie z prawej na skrzyżowaniu x, kiedy ja już skręcam w prawo, auto które wbija mi się przed maskę z podporządkowanej, inny pędzący z 80 gdzie max 50, nie patrzący na innych przy zmianie pasów itd... Oszaleć można, aaa! :D :shock:

Dziś udało mi się zaskoczyć instruktora... W życiu się tego nie spodziewał. Zatrzymałam się na czerwonym (mniejsza uliczka), daję jedynkę, ruszam i co? Próbował ktoś jechać do przodu na wstecznym? :D Facet przez długi czas zastanawiał się, jakim cudem to zrobiłam... :D Btw, przepraszam kierowcę, który stał za mną i stresowo dał w klakson ;)

Mam pytanie z innej beczki. Czy powszechne jest skracanie godzin lekcji o kwadrans, bo "przed jazdą kawę bym jeszcze zrobił"?
Avatar użytkownika
MammaMia
 
Posty: 66
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2014, 15:18

Re: Trudne początki kursu

Postprzez aissak » sobota 09 sierpnia 2014, 01:16

Ja skracanych godzin na kursie nie miałam.Jeżeli z jakiejś przyczyny(bardzo rzadko) zdarzało się,że instruktor musiał coś załatwić w czasie mojej jazdy to po prostu ten czas co go nie było był mi doliczany do zajęć.Nie pozwalaj,żeby instruktorzy w czasie Twoich jazd załatwiali swoje prywatne sprawy, albo się spóźniali.Jeżeli Twój instruktor skraca twoje jazdy to porozmawiaj z nim o tym.
aissak
 
Posty: 80
Dołączył(a): piątek 13 września 2013, 00:24

Re: Trudne początki kursu

Postprzez MammaMia » wtorek 12 sierpnia 2014, 13:39

jasper1 napisał(a):Nie podobają mi się te ciągłe zmiany instruktora, o których piszesz..
Uważam, że dobrze jest pojeździć trochę z innymi instruktorami, zwłaszcza pod koniec nauki, ale Twój instruktor powinien być jeden, widzieć Twoje postępy oraz ograniczenia i odpowiednio dostosowywać proces szkolenia, coś na zasadzie Mistrz i uczeń :wink:


Masz rację, teraz muszę to przyznać w 100%. Dziś, na 15 i 16h okazało się, że w sumie nie umiem NIC. Miałam znowu lekcję z wymagającym instruktorem z pierwszej lekcji.
Wróciliśmy do podstaw, jak się używa prawidłowo sprzęgła, biegów, jak ruszać na dwójce (dynamicznie), jak ... jakby to była jedna z pierwszych lekcji. Parkowanie i ustąpienie pierwszeństwa na skrzyżowaniu (technika zachowania, bo teorię znam)... Takie banały, podstawy, a ja leżę aż wstyd :eek2:
I pomyśleć, że codziennie, coraz spokojniej i lepiej jeździłam po stolicy, po dużych skrzyżowaniach i rondach... Nie zdając sobie sprawy, w jak ciemnym kącie utknęłam.

Nie było żadnego cudownego przełomu, o którym niektórzy tu piszą... I raczej nic takiego nie będzie. Za to będzie masa nadgodzin i walki, wątpliwości i błagania o jeszcze więcej cierpliwości u instruktora. Nie ma chyba nic bardziej dołującego, niż w połowie kursu zobaczyć, że wbrew pozorom nic się nie umie i trzeba zaczynać wiedzę od nowa.
Avatar użytkownika
MammaMia
 
Posty: 66
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2014, 15:18

Re: Trudne początki kursu

Postprzez Makabra » wtorek 12 sierpnia 2014, 14:26

Bo po końcu kursu podstawowego dopiero trzeba się zastanowić co się już umie a czego jeszcze nie. A każdy liczy na to, że w parę godzin opanuje sztukę kierowania samochodem, tak jakby to było składanie długopisów.
Avatar użytkownika
Makabra
 
Posty: 2168
Dołączył(a): wtorek 19 maja 2009, 23:00

Re: Trudne początki kursu

Postprzez Anett » wtorek 12 sierpnia 2014, 14:32

Jeżeli masz możliwość spróbuj pojeździć z innym instruktorem. Może nie podpasował ci?

Ja mam tak że z jednym mi się ciężko jeździ, błędy początkowego kursanta... Nerwy, stres A z innym bardzo wymagającym dobrze, bez nerwów i praktycznie nie robie błędów.
Anett
 
Posty: 952
Dołączył(a): sobota 13 października 2012, 20:44
Lokalizacja: Wa-wa

Re: Trudne początki kursu

Postprzez MammaMia » czwartek 11 września 2014, 14:17

Jestem już po ponad 30h jazd. Niby kawał czasu poświęcony na lekcje, ale... na każdej lekcji "egzaminujemy się" ze świateł i silnika, przypominająco przed prawdziwym egzaminem. Takie gawędzenie trwa ok. 20-50 minut (!). Wygląda to następująco: jeden instruktor jako egzaminator, 3-4 kursantów odpowiada na pytania, reszta instruktorów załatwia swoje sprawy/ pali fajka/ urzęduje w biurze, itd., itp.

Moje pytanie jest następujące - czy to normalna praktyka instruktorów i OSK, że traci się aż tyle czasu na stanie w miejscu, zamiast naukę jazdy w terenie? Budowa silnika, sprawdzanie płynów oraz światła to wiedza dostępna w necie od ręki, za darmo... Rozumiem na początku przypomnieć i sprawdzić światła, tak do 5-6 lekcji. Ale żeby przez cały kurs, niezależnie czy trwa on 30 czy 50h? Efekt jest taki, że dziś wciąż nie jestem gotowa do egzaminu, ba, nawet nie mam o czym myśleć. Czuję, że zamiast tych 30+ godzin przejeździłam z 15h... Od tego odejmijmy notoryczne skracanie lekcji o 5-20 minut oraz omawianie jakiegoś błędu przez 10 minut stojąc w miejscu i zadając filozoficzne pytania, zamiast omówić błąd krótko i treściwie. Dodam też, że plac robię idealnie od początku, a na każdej lekcji i tak jedziemy głównie tam...

Mam wątpliwości, czy tak powinna wyglądać dobra szkoła jazdy... Mam też wątpliwości, czy wystarczy mi planowane 60h jazd przed egzaminem. I pomyśleć, że szkoła ma same dobre opinie w necie...
Avatar użytkownika
MammaMia
 
Posty: 66
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2014, 15:18

Re: Trudne początki kursu

Postprzez jasper1 » czwartek 11 września 2014, 16:45

A co Ty tam jeszcze robisz? Tak było od początku, czy jest od jakiegoś momentu, bo wcześniej o tym nie pisałaś?
Jeśli tak jest od jakiegoś czasu, to przeprowadź "męska rozmowę", ustal swoje reguły i je egzekwuj.
Jeśli tak było od początku, to stamtąd uciekaj.
Opinie w necie to najczęściej zwykła ściema, piszą je pracownicy osk lub firmy trudniące się tym za opłatą
Uruchom pocztę pantoflową, popytaj znajomych o dobrego instruktora, a nie o dobre osk. Zbierz informacje jak wyglądały lekcje, jaki ma sposób bycia. Jak Ci pasuje, to poproś o nr telefonu, dogadaj się, przenieś się do osk, w którym pracuje i zacznij się uczyć tak, jak trzeba, zamiast marnować czas na powtórki z powtórki i ciągłe urywanie dużej ilości minut.
Strach przed porażką, przed wyjściem na głupka to główna przeszkoda w uczeniu się
Genius is one percent inspiration and ninety-nine percent perspiration
jasper1
 
Posty: 2233
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2013, 00:04

Re: Trudne początki kursu

Postprzez Anett » czwartek 11 września 2014, 17:39

Kiedy mialaś jazdy? Oni aż tak długo nie robią obslugi i wszyscy są wtedy nie w biurze. No chyba że szef na chwile wpadnie bo a to grafik a to dokumenty jakieś.
Wiem bo też u nich jeżdże :D
Anett
 
Posty: 952
Dołączył(a): sobota 13 października 2012, 20:44
Lokalizacja: Wa-wa

Re: Trudne początki kursu

Postprzez MammaMia » czwartek 11 września 2014, 18:41

Jesteś u nich na pełnym kursie czy tylko doszkalaniu?
Avatar użytkownika
MammaMia
 
Posty: 66
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2014, 15:18

Re: Trudne początki kursu

Postprzez Anett » czwartek 11 września 2014, 19:03

Doszkalanie ale czasem wpadam od tak do biura...
Widze co sie dzieje i znam ich dobrze wszystkich

Wątpliwości pisz na pv
Anett
 
Posty: 952
Dołączył(a): sobota 13 października 2012, 20:44
Lokalizacja: Wa-wa

Re: Trudne początki kursu

Postprzez MammaMia » czwartek 11 września 2014, 19:12

I wszystko jasne...
Avatar użytkownika
MammaMia
 
Posty: 66
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2014, 15:18

Następna strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości