wczasy z prawem jazdy w Plocochowie

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Re: wczasy z prawem jazdy w Plocochowie

Postprzez jer » piątek 07 września 2012, 13:48

Witaj Marcinie bo tak masz chyba na imię :) ukrywasz sie pod pseudonimem? Po co?

Myśle ze Tobie nic nie pasowało nawet ludzie którzy byli na miejscu czyli my kursanci.
Ja podobnie jak Ty zdałem egzamin i jestem bardzo zadowolony:) Tobie zaden instruktor nie przypadł do gustu ja mysle ze z Tobą jest cos nie tak?
A powiedz mi jedno jak ktoś moze być pedałem bo tak nazwałeś P. Marka właściciela co on Ci zawinił?
Myślę ze jestes zazdrosny ze ma on piekna zonę i dzieci a Tobie chyba w życiu sie nie układa. A moze chciałeś przez to coś o sobie powiedzieć?
Ja tam jestem zadowolonym uczestnikiem. Mi tam w Płocochowie wszystko pasowało jedzenie smaczne. Ja nie musiałem niczego dokupować dla mnie starczało i chodziłem najedzony.
A herbatę to z jakiej wody pijesz ze studni czy z kranu? Myśle że z kranu nalewasz do czajnika no chyba ze kupujesz Bańki z wodą:) żal mi Cię oj żal:(

Instruktorzy też mi odpowiadali a wszczególności mój Adam który mi wytłumaczył wszystko od poczatku do konca a zaczynałem od zera. Ja tam polecam ten wyjazd bo wszystko było okej i profesjonalnie.
Piszesz o obsłudze samochodu chyba jest to logiczne ze musimy poznać taki samochód na jakim bedziemy zdawac egzamin.
Plac manewrowy jest wporzadku bo jak sie nauczysz na nim jeżdzic to łatwiej Ci bedzie zdać na egzaminie.
A Ty chyba do nas dojechałes po tygodniu naszego pobytu bo przyjechałes chyba na wyjazd 7 dniowy doszkalajacy zdawałeś A i B ale chyba B zdawałes gdzies wczesniej i nie mogłes zdać bo przyjechałeś do Płocochowa żeby Cie douczyli. Mysle ze jestes zadowolony tylko zżera cię zazdrosc ze młodzi ludzie potrafią coś a Ty nie:)
Ja przyjechałem tutaj z polecenia bo było wczesniej w Płocochowie moich dwóch kolegów którzy mi polecili tą szkołę i nie żałuję Pozdrawiam wszystkich tych którzy byli razem zemną na kursie:)
No i szefostwo:)
Dzięki za wszystko :spoko: tak trzymać
jer
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 07 września 2012, 13:16

wakacyjny kurs prawa jazdy Płocochowo

Postprzez krystyna3003 » wtorek 06 listopada 2012, 17:17

Lepiej późno, niż wcale :) Pojechałam na wakacyjny kurs prawa jazdy/lipiec 2011/ do Płocochowa z egzaminem w Łomży po przeczytaniu opinii :lol: na temat ośrodka "Biały Kruk"
Jeżeli jesteś zdecydowany/a na zdobycie upragnionego "prawka" - polecam :D
Plac manewrowy w Płocochowie :wow: - troszkę dyskusyjny, ale... warszawski ośrodka Podkowa - super. Tam właśnie ćwiczyłam łuk i dodatkowo w ramach wyjeżdżonych godzin poznałam " fason i styl" stołecznych kierowców :? Pani Asiu, Panie Marku serdecznie pozdrawiam. Ośrodek w Płocochowie mimo wielu negatywnych ocen, ja znajduję jako poprawny. Naprawdę IDEALNE warunki do nauki, sprzęt może być dyskusyjny, ale... Bierz laptopa i luzik. Atmosfera kursu REWELACYJNA :spoko: Kuba... Masz nastukane, jak z córcią przyjadę na kurs :D Ty Wiesz za co :mrgreen: Adam - teoria majstersztyk, żadne rondo, ani lewoskręt już nie będzie dla Nikogo zmorą po uważnym uczestnictwie w wykładach :spoko: Maciej - mój instruktorze, DZIĘKUJĘ :D Przeżyłam w czasie kursu ulewę stulecia, wracając z Łomży musieliśmy objeżdżać Pułtusk, ale wszystkie wspomnienia, i fotografie jakie zachowałam z kursu są "słoneczkiem" w pochmurne dni. Egzamin w Łomży...Można rzec - instruktor też człowiek i zależy na kogo trafisz.Czekanie na wyjazd w miasto stresujące. Zdałam po powrocie, już u siebie, ale... brzydko mówiąc - z palcem w nosie. Pozdrawiam organizatorów i Was ,dzielnie znoszących "trudy" integracji :lol: Paulinko, Madziorku, Justyś, Krystianie, Rafały dwa, Piotrze, Janeczku , Maniusię :D , bliźniaczki i całą resztę wspaniałej "ekipy" Mam nadzieję - do zobaczenia kiedyś w trasie :D
krystyna3003
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 06 listopada 2012, 16:23

Re: wczasy z prawem jazdy w Plocochowie

Postprzez Czarpi » niedziela 24 listopada 2013, 06:33

Jako, że jestem świeżo po wyjazdowym kursie na prawo jazdy w Płocochowie postanowiłem napisać małą relację z mojego tam pobytu, który miał miejsce w dniach 4-21 Listopada 2013.

Od dłuższego czasu zbierałem się za zrobienie prawa jazdy, ciągle brakowało czasu i jakiejś motywacji żeby się porządnie za to zabrać. Przypadkiem trafiłem na informację, że istnieje coś takiego jak „wczasy z prawem jazdy”. Zacząłem drążyć temat, czytać opinie na forach, wybierać gdzie pojechać i w końcu zdecydowałem się na wczasy w Płocochowie, organizowane przez Podkowę z Warszawy. O wyborze zaważyło głównie to, że było to w miarę blisko mojego miejsca zamieszkania oraz informacja, że w przypadku nie zdania egzaminu można go powtórzyć ponownie od razu na drugi dzień, co w moim przypadku okazało się zbawienne w skutkach.

Szkoła jazdy Podkowa ma siedzibę w Warszawie i tam się załatwia wszystkie formalności przed wyjazdem. Ponieważ miałem blisko podjechałem tam osobiście, pogadałem z panią Joanna i po wpłaceniu zaliczki, uzgodnieniu daty i godziny wyjazdu dostałem podręcznik z płytą żebym od razu mógł zacząć się uczyć teorii. Warto wcześniej wyrobić sobie PKK ale jeśli go nie macie to chyba jest możliwość zrobienia go w trakcie kursu, głowy za to nie dam ale chyba ktoś nie miał i pani Joanna to załatwiała. Poza wniesieniem opłaty 2990zł pobierana jest także kaucja wysokości 100zł która ma być zwrócona po kursie. Nie wiem o co chodzi ale pewnie o ewentualne zniszczenia których mielibyśmy się tam dopuścić (kaucje nam zwrócono). W ogóle warto mieć na wszelki wypadek parę złotych np. na opłacenie dodatkowych egzaminów (mamy w cenie tylko jeden egzamin teoretyczny i praktyczny), jeśli zostajemy w Ostrołęce na kolejny dzień dochodzi też hotel i powrót na swój koszt, Podkowa zapewnia powrót busem do Warszawy tylko pierwszego dnia po egzaminie.

Dzień wyjazdu. Spotkanie pod siedzibą firmy na Targowej w Warszawie. Poznaję pozostałych członków naszej grupy. Jest nas w sumie 8 osób. Z czego 5 osób to Polacy, którzy przyjechali z zagranicy. Pakujemy się do busa i zostajemy zawiezieni na miejsce. Sam budynek to spory pensjonat na odludziu pamiętający chyba jeszcze czasy Gierka. Po wejściu do środka stwierdzamy, że jest w nim po prostu zimno. Na zewnątrz 7 stopni, w środku 16, można to samemu odczytać bo wiszą termometry. Ludzie zaczynają narzekać ale nie ma czasu bo od razy są wykłady z teorii prowadzone przez, trzeba to oddać, świetnego wykładowcę. Siedzimy w kurtkach. W sali wykładowej jest co prawda kominek ale chyba dopiero co rozpalony więc nie zdążyło się nagrzać. W przerwie wykładu dostajemy ciepły posiłek tzw. „kociołek”, będzie on codziennie podawany w porze lunchu. Na ogół są to jakieś regenerujące zupy. Kociołek jest non stop podgrzewany więc w każdej chwili można sobie coś podjeść jak ktoś jest głodny, jedzenia jest w nim sporo. Obok kociołka przez cały czas naszego pobytu stał też przygotowany topiony smalczyk, sagan z kiszonymi ogórkami i chleb. (W ciągu dnia są trzy posiłki – śniadanie w formie szwedzkiego stołu, lunch czyli kociołek i obiadokolacja)
Na miejscu przyjęła nas przemiła para Iwona i Mirek. Iwona zajmowała się kuchnią i przygotowywaniem dla nas posiłków a Mirek zajmował się budynkiem i naszą grupą. Na początku, niestety musiał wysłuchiwać też naszych narzekań, dopóki nie stwierdziliśmy że jest on po prostu zwykłym, niebyt dobrze opłacanym pracownikiem który niewiele może.
Jak się później okazało starali się oni jak mogli, w miarę swoich możliwości abyśmy czuli się tam jak najlepiej. Wszyscy, całą grupą wspominamy ich bardzo ciepło.
Zostają nam przydzielone pokoje. Ja ląduję z jednym z kursantów w pokoju z łazienką i telewizorem za to w części kompletnie nie ogrzewanej, dostajemy grzejnik elektryczny, wyszliśmy na tym w sumie najlepiej gdyż w pozostałej części budynku ogrzewanie owszem, jest, ale za to włączane tylko na noc. My mogliśmy się dogrzewać cały dzień i noc. Wypas.
Mamy też ciepłą wodę przez cały czas, pozostali narzekają, że ledwo starcza im na jeden prysznic. Czasem ktoś przychodzi do nas jak trafi na zimną i jest w pilnej potrzebie.
Niektórzy kupują w Pułtusku farelki i dogrzewają się cichaczem żeby nie stracić kaucji.

Drugiego dnia okazuje się, że mamy wolny dzień. Wszyscy stwierdzamy, że to kompletna strata czasu i brak organizacji. Wykłady z teorii niedokończone, więc nie możemy jeszcze jeździć. Jak ktoś ma alkohol poświęca ten dzień na kończenie zapasów. Wieczorem kilkukrotnie gaśnie światło by w końcu zdechnąć na dobre. Elektryczny grzejnik robi się zimny, leżę w łóżku przykryty kołdrą, kocem i szlafrokiem. Na szczęście po 2 godzinach prąd jest ponownie. Trochę się obawiałem, że może ktoś nie zapłacił rachunków bo wcześniej zdążyłem zauważyć na telewizorze w jadalni komunikat o niezapłaconym abonamencie za cyfrowy Polsat. Zresztą, do końca kursu musieliśmy go czytać oglądając mecze i filmy.

Trzeciego dnia od samego rana do późnych godzin wieczornych z przerwami na posiłki mamy wykłady. Są dość ciekawe, sporo filmów, sporo dyskusji, wykładowca sam zachęca do zadawania pytań jak mamy jakieś wątpliwości. Widać, że nie jest to zwykłe odbębnienie tematu. Niestety wykłady trwają w sumie tylko dwa dni. Krótko. Już wiemy, że bez samodzielnej nauki się nie obejdzie. Trzeba kuć bo teoria jest na egzaminie bardzo trudna.

Kolejnego dnia zostają nam przydzieleni instruktorzy. Jest ich trzech, zostajemy podzieleni na grupy. Ja trafiam do grupy Janusza. Zaczynają się jazdy, które trwają do ostatniego dnia kursu. Pierwsza jazda to kręcenie się po okolicznych wsiach, Janusz chcę się zorientować czy coś umiem i chce mnie poobserwować. Kolejne jazdy są już po Pułtusku. Codziennie po 2 godziny. W trakcie kursu każdy z nas zalicza też dwa wyjazdy do Ostrołęki gdzie mamy zdawać egzaminy. Zabiera się wtedy 2 kursantów. Jazda w trasie ok. 1,5 godziny, potem każdy z nas ma 3 godziny jazdy po mieście i powrót, znowu 1,5 godziny trasy. Z tego co zauważyłem, za trasę wpisują i tak 2 godziny, że niby nikt nam nie każe tak się spieszyć pewnie. W jedną stronę prowadzi jeden uczeń, z powrotem drugi, przy okazji zalicza sobie nocną jazdę bo wraca się dość późno jak już jest ciemno.
W Ostrołęce warto poświęcić chwilę na rozejrzenie się po WORDzie i jego okolicach kiedy jeździ nasz zmiennik, mamy wtedy sporo czasu. Poobserwować plac oraz gdzie jeżdżą samochody egzaminacyjne. Dość często każą robić niektóre manewry tuż po wyjechaniu z placu, jak np. zawracanie po prawej stronie za kawiarnią. Zobaczyć jakie są znaki, teren dookoła to strefa ograniczenia prędkości 30, zwrócić uwagę na ciągłe linie i dość ciasne zakręty tuż przed wjazdem na plac, żeby nie zapomnieć tam o kierunkowskazach. Mój instruktor zabierał mnie w kilka miejsc w które prawdopodobnie pojadę w trakcie egzaminu. Jedno z nich to uliczka idąca w dół z niskimi budynkami poprzecinana kilkoma skrzyżowaniami równorzędnymi które wyglądają jak wyjazdy z posesji. Jest tam dodatkowo ograniczenie strefa 30, więc można się przejechać i na prędkości i na wymuszeniu pierwszeństwa. Sam widziałem tam stojącą elke z włączonymi awaryjnymi i wkurzonym kursantem który oblał. Na pewno będziecie mieli przejazd przez tory kolejowe, są tam znaki stop więc trzeba się zatrzymać i rozejrzeć (kamera musi zarejestrować ruch głową). W mieście są ronda, w tym dwupasmowe, pewnie na którymś każą wam zawrócić. Sporo też jeździłem po centrum, mają tam porobione strefy zamieszkania i trochę uliczek jednokierunkowych więc trzeba być czujnym. Potem się okazało, że na egzaminie w ogóle do centrum nie wjechałem, pewnie bali się że będą korki i szkoda im było czasu ale z wami może być inaczej. W każdym razie te dwa wyjazdy do Ostrołęki warto maksymalnie wykorzystać. Jest spora szansa, że na egzaminie nie każą wam za dużo parkować. Mają nowe samochody i chyba trochę się boją je zarysować.

Po skończonych wykładach kolejne dni kursu upływały nam w zasadzie na codziennych jazdach i zakuwaniu teorii. Podręcznik trzeba przeczytać cały, nie ma zmiłuj, do tego robić testy z płyty. Na wyjazd trzeba koniecznie wziąć laptopa bo jest bardzo pomocny. Do tego warto mieć jakiś własny Internet bo wi-fi na miejscu to porażka. Nie wiem czy w ogóle działało. Jest tam co prawda jeden komputer ale raczej zabytkowy z Internetem jakby go nie było a sporo materiałów do nauki można też znaleźć w necie jak np. http://prawkobazapytan.pl/ - bardzo nam to pomogło.

Generalnie wszyscy siedzieli w pokojach jak akurat nie jeździli bo tam było cieplej, spotykaliśmy się głównie na posiłkach albo przy kominku, wieczorami trochę się gadało u kogoś w pokoju. Popijało piwko jak ktoś lubił. Sporo też było dyskusji na temat teorii, wspólnego przepytywania się, generalnie wszyscy byli nastawieni na naukę i uczciwie zakuwali, może poza jednym czy dwoma wyjątkami. Sama grupa była dość fajna, nie było żadnych kwasów, kłótni ani intryg. Można powiedzieć że się polubiliśmy. Może dlatego że było nas mało w tym wielkim budynku, raptem 8 osób. Z opowieści wiem, że w wakacje potrafiły tam przyjeżdżać grupy 30 osobowe, podobno były wtedy kolejki do pryszniców.

W trakcie „wczasów” szefostwo pojawiło się dwukrotnie. Raz mniej więcej w połowie. Niestety niektórzy z nas mieli wątpliwą przyjemność usłyszeć jak opieprzali swoich pracowników, że dają nam za dużo jedzenia, za dużo schodzi opału na ogrzewanie i zbyt często palą w kominku. Drugi raz przyjechali pod koniec żeby zawieźć nasze papiery do WORDu w Ostrołęce. Ja nawet ich nie spotkałem bo akurat miałem jazdy. Może to i lepiej.

W połowie kursu jeden uczestnik postanawia podejść wcześniej do egzaminu teoretycznego (miał taką możliwość). Oblewa. Pakuje się i wyjeżdża. Zostaje nas siódemka.

Egzamin. Przy pierwszym podejściu teorię zdają trzy osoby. Jazdę dwie. Cała pozostała piątka postanawia zostać i zdawać drugi raz. Nocujemy w przyszpitalnym hotelu dla pielęgniarek niedaleko WORDu. Drugiego dnia testy i jazdę zdaje jedna osoba – czyli ja. Reszta odpada na teorii. Chłopak który dzień wcześniej zawalił jazdy znowu nie zdaje, oblewają go w ostatniej chwili, pod koniec egzaminu tuż przed wjazdem na plac za brak kierunkowskazu. Wszyscy poza jednym kursantem, który postanawia jeszcze zostać, zlecają przesłanie dokumentów do swoich miejsc zamieszkania i będą zdawać już u siebie. W sumie na osiem osób teorię zdały cztery, z prawem jazdy wróciły do domu trzy. Nie zdali głównie przez egzamin teoretyczny. Szkoda bo brakowało im po jednym, dwa punkty. Naprawdę mało. Jeśli chodzi o umiejętności jazdy to moim zdaniem większość by sobie poradziła, nasi instruktorzy uczyli na bardzo dobrym poziomie i każdy, nawet ten co nie jeździł wcześniej, po zakończeniu kursu bez obaw wsiadał do samochodu.

To tyle. Pozdrawiam Elę, Sylwię, Tomka, Marcina, Rafała, Pawła i Henia.
Mam nadzieję, że ci z was którzy nie zdali od razu poradzą sobie na kolejnym egzaminie.

Co do samego kursu to uważam, że było warto. Odradzam tylko wyjazdy jak robi się zimno.
Czarpi
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 23 listopada 2013, 17:51

Re: wczasy z prawem jazdy w Plocochowie

Postprzez Kris1999 » niedziela 07 września 2014, 01:48

Ja tez bylem na tych wczasach wszystko w miare ok poznalem kilku fajnych ludzi zastrzerzenia do jedzenia dobre lecz malo .zimno w pokojach,I egzamin napisane łomża a zdawane w ostrołece ale najwieksze zastrzezenia to do instruktora p MIrka nie polecam wszystko jest ok na poczatku do momentu wyjezdzenia 25h a raczej realnych max 15 w ostatnie 5h totalny stres krzyki jednemu nawet przyfasolil ksiazka mowiac ze musi dokupic godziny bo nie zda I musi to byc w ostrolece gdzie Sam dojazd tam trwa 1.5 h I aby pojezdzic tam 2h no to ponad 150 zl dodatkowo ale jezeli sie juz wykupi te godziny to wszystko wraca do normy generalnie nie polecam tego pana
Kris1999
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 07 września 2014, 01:14

Re: wczasy z prawem jazdy w Plocochowie

Postprzez IMlynarska » niedziela 06 września 2015, 17:12

Byłam kursantką Podkowy Auto Szkoła. Miałam "przyjemność" doświadczyć wczasów z prawem jazdy i muszę przyznać, że była to wyprawa ekstremalna. Wiadomo, że człowiek decydując się na tego rodzaju wyzwanie, jedzie przede wszystkim w celu zdobycia prawa jazdy a nie w celach rekreacyjnych czy wypoczynkowych. Muszę jednak nadmienić, iż koszt owego wyzwania jest przesadnie wygórowany i już na pewno w żden sposób nieadekwatny do rzeczywistych propozycji. Pojechałam do Płocochowa płacąc za dobę od osoby 85,00 zł. Zapewniano mnie, że w wyszczególnionej cenie są zagwarantowane godne warunki mieszkaniowe oraz wyżywienie. Po przyjeździe zakwaterowano mnie w brudnym pokoju z cuchnącą pościelą oraz z łazienką wywołującą odruchy obrzydzenia. Miałam wrażenie, że sprzątano tam dobre kilkanaście lat temu, czego potwierdzeniem mogły być chociażby wysuszone wydmuszki owadów w kokonach pajęczyn na parapetach i stoły na stołówce, kolekcjonujące historię menu owego oryginalnego ośrodka - po prostu mapa całkowitego zaniebania i ignorancji szanownych organizatorów do przyjeżdżających tam osób. Poza tym wyżywienie to śniadanie o 8:30 i obiad podawany na kolację o godzinie 19:00 w formie przeplatańca (np. jednego dnia zupa fasolowa a drugiego dnia schabowy z ziemniaczkami, a trzeciego grochówka itp). Wspomnę jeszcze, że po upływie tygodnia otrzymaliśmy (zamiast śniadania) informację, iż skonsumowaliśmy już przydział jedzenia zaplanowany na okres 14 dni, więc... dopiero po interwencji telefonicznej rodziców jednego z kursantów dostaliśmy ułaskawienie w postaci strawy przygotowywanej na wyżej podane pory dnia. W Łomży - w mieście, w którym zdaje się egzamin praktyczny - byliśmy zaledwie dwa razy. Podróż od Płocochowa do wymienionego miasta trwała 2 godziny. Po dotarciu na miejsce mieliśmy możliwość jeżdżenia samochodem po zakamarkach tras egzaminacyjnych przez 2 godziny. Zatem podczas całego turnusu ćwiczyliśmy zaledwie 4 godziny po Łomży. Pozostały czas szkoleniowy wykorzystywaliśmy na poznawanie topografii Pułtuska i okolic. Chciałabym nadmienić, iż bardziej opłaca się!! wynajęcie pokoju w Hostelu MOSiR w Łomży. Budynek znajduje się rzut beretem od WORD-u, a co najważniejsze w cenie 80,00 zł można wynająć pokój dwuosobowy, w którym (w porównaniu do Płocochowa) warunki są po prostu pięciogwiazdkowe. Wychodzi zatem po 40,00 zł za osobę. Zostaje w związku z tym 45,00 zł na zapewnienie sobie wyżywienia, które (chociażby w restauracji "Swojskie jadło" w Łomży) można już zaserwować sobie w cenie 12,00 zł - w cenie obejmującej talerz obficie i bardzo smacznie przygotowanego jedzenia. O ileż taniej i o ileż wygodniej a i bezstresowo wyjdzie Was taki kurs na własną rękę, biorąc pod uwagę, że naukę jazdy można wykupić u miejscowego instruktora, by dobrze poznać miasto i by spokojnie podejść do egzaminów. Jeżeli chcecie przepłacić i poznać smak obozu przetrwania, zachęcam do skorzystania z oferty Podkowa Auto Szkoła, ale jeśli zamierzacie zdobyć prawo jazdy w rozsądny sposób, spróbujcie samodzielnie zorganizować sobie wczasy z prawem jazdy w Łomży. Zastanówcie się nad tym, zanim podejmiecie decyzję. Pozdrawiam serdecznie.
P.S. JEDYNY PLUS tego wypadu to grono naprawdę CUDOWNYCH Ludzi, dzięki którym uważam ten ekstremalny czas za owocny
IMlynarska
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 03 września 2015, 08:45

Hauger wczasy z prawem jazdy Auto-Podkowa

Postprzez Krycha7 » sobota 26 grudnia 2015, 00:22

Witam. Ostatnio zdecydowałem sie z moja dziewczyna na szybkie prawo jazda, szukając w internecie znalazłem wlasnie HAUGER w Płocochowie. Po przeczytaniu kilka opinii zastanowiałem się, czy tam wgl sie wybrać, ale mowie jadę tam zdać prawo jazdy, a nie na wypoczynek. A wiec wybraliśmy sie na termin 7.12.15 r. Gdy juz tam dojechaliśmy wszystko wydawało sie spoko no i tak było. Poznaliśmy na prawdę wspaniałych ludzi, mile spędziliśmy czas. Wykłady były przez dwa dni. Nudzace były, ale duzo pomogły w egzaminie teoretycznym(zdany za pierwszym razem). Jedyne rzeczy które nam sie nie podobały to stosunek właścicieli do klientów. Przyjechali pierwszego dnia zabrali hajs i dopiero sie pojawili w Łomży na egzaminie. Druga sprawa to nie zawsze trafiliśmy na ciepła wodę, w pokoju bez falerki nie dacie rady. No i te dwa posiłki o 9 śniadanie i o 19 obiadokolacja. To sa te wady które nam sie nie spodobały no i innym kursantom. Na pewno na plus Pani Danusia, bardzo miła spokojna osoba, BARDZO dobrze gotująca. Obiadki jak u mamy, wszystko dobrze doprawione i przygotowane. Kolejna sprawa to instruktor Pan Gienek, który bardzo fajnie podchodził do sprawy z poczuciem humoru, duzo można było z nim pożartować. Dobrze przygotował nas do egzaminu co poskutkowało. Także z jednej strony polecam wyjazd tam a z drugiej nie, ale jeśli chcecie zdać szybko prawko to śmiało tam możecie jechać.
Krycha7
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 25 grudnia 2015, 23:57

Re: Hauger wczasy z prawem jazdy Auto-Podkowa

Postprzez piotrekbdg » wtorek 12 stycznia 2016, 10:18

Piękny festiwal jednopostowców i same laurki napisane jak na lekcji polskiego w gimnazjum. Czy moderacja może coś zrobić z tą nachalną kryptoreklamą?

Porządne firmy płacą za reklamę, dogadują się z właścicielem forum i umieszczają wątek sponsorowany albo jakiś baner. Te dziadowskie dodają dziesiątki komentów z lewych kont, którą jesteście Wy, pozostawiam do własnego osądu.
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Re: wczasy z prawem jazdy w Plocochowie

Postprzez ania66 » sobota 16 lipca 2016, 12:38

Wróciłam właśnie z Łomży z wczasów zorganizowanych przez osk Bocian. Polecam!!! Uczciwie to najważniejsze. Intensywnie! Jazdy po 5, 6 godzin dziennie po mieście egzaminowania. Instruktorzy kompetentni, wymagający i nieba by przychylili żeby nauczyć. Reszta zależy od człowieka. Teorii warto uczyć się wcześniej. W czasie egzaminów wielkie wsparcie ze strony wszystkich Bocianów. Zależy też dużo od grupy. Nasza była wyjątkowa:) Jeśli ktoś liczy na "łatwiznę" to nie polecam ale tym którzy nastawią się na naukę i wysiłek mogę odpowiedzialnie polecić ten rodzaj szkolenia. Zaliczyłam wcześniej kurs w miejscu zamieszkania i 3 podejście do egzaminu... wróciłam do tematu po 20 latach i dzięki Bocianom a zwłaszcza instruktorowi Krzyśkowi mam prawko a co najważniejsze potrafię jeździć. Żaden z tych co za pierwszym razem nie zdali nie narzekał na EGZAMINATORA lecz na WŁASNĄ głupotę. To mówi wystarczająco o naprawdę życzliwych i uprzejmych Egzaminatorach. Pozdrawiam wszystkie Bociany;)
ania66
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 16 lipca 2016, 12:33

Re: wczasy z prawem jazdy w Plocochowie

Postprzez FormaProForma » wtorek 29 sierpnia 2017, 19:55

Witam, bylem miesiąc temu w Płocochowie Agroturystyka Biały Kruk, ogólnie fajnie rewelacyjnii Pani Danusia i Pan Rysiu którzy są tam po to by zapewnić Nam jak najlepsze warunki, usadzono mnie w pokoju gdzie był syf, smierdzialo, pajaczyny. Właściciele tej agroturystyki byli na początku wzięli hajs i ślad po nich zaginął, obiady bardzo dobre w wykonaniu Pani Danusi, ale Instruktorzy którzy przyjechali to jakiś kur.. Error... Molestanci, pajace, i cwaniaki. Którzy czekali na ognisko, grilla, libacje, melanże, a to tylko po to żeby sobie zaprosić do pokoju dziewczynę z turnusu do dymania. Bardzo pozdrawiam serdecznym Palcem Kubę z Wawy, który jest cwaniaczkiem przy dziewczynach. Każdy jeden z nich jest chuuu... Warty.. Jest wiele do pisania nie tylko z mojego turnusu, ale też z byłych turnusów co się tam dzieje... Oszuści na godzinach... Pzdr
FormaProForma
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 29 sierpnia 2017, 19:37

Poprzednia strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości