Pierwsza pomoc w OSK

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Driver'ka » niedziela 18 listopada 2007, 22:30

fibi napisał(a):
Driver'ka napisał(a):Lepiej udzielić tak jak się umie, niż nie udzielić wcale.


Pod warunkiem, że się faktycznie umie udzielić tej pomocy, a nie tylko wydaje, że się potrafi. Po 4 godzinach nauki (głównie teoretycznej) trudno się czegokolwiek nauczyć na prawdę. Ja osobiście wolałabym, żeby w krytycznej sytuacji - nie ratowała mnie osoba nieposiadająca dostatecznej wiedzy (a wydaje mi się, że po paru godzianch na kursie się takiej wiedzy i umiejętności nie posiada) - złą pomocą można zdziałać więcej złego niż dobrego - wystarczy, że złamane przy masażu serca żebro przebije płuco... ot taka dygresja.


Otóż nie do końca fibi. Też tak do niedawna myślałam, że lepiej się nie dotykać jeśli się nie ma przeszkolenia z tego zakresu, ale ratownicy powiedzieli nam co innego. Nawet jeśli komuś złamiemy mostek, czy żebro w trakcie RKO - to są części ciała, które da się jeszcze później odratować, że tak powiem. Zrosną się, zagoją. A życie traci się raz na zawsze. Czasem wystarczą sekundy, minuty i czyjeś życie zależy właśnie od tego, czy w ciągu tych sekund, minut, podejmiemy się próby ratowania kogoś, czy zostawimy go na pastwę szybkiego przyjechania lub nie przyjechania lekarza. Nawet jeśli nie wykonujemy pierwszej pomocy jak profesjonaliści - nie szkodzi. Ważne, że chcemy i staramy się pomóc za wszelką cenę. Nawet niezbyt udolnie wykonana pierwsza pomoc może komuś życie uratować, więc nie należy od tego uciekać wmawiając sobie, że "ja nie umiem, nie mam przeszkolenia, to się za to nie zabieram". Myślisz, że ilu poszkodowanych w ten sposób zmarło, bo nikt się nie odważył pomóc, wykręcając się brakiem przeszkolenia? Uważam, że takich było wielu. Ludzi niestety często paraliżuje strach w takim momencie i ze starchu nie wiedzą co robić. Ja bardzo bym chciała tego uniknąć, kiedy taka sytuacja mi się przydarzy. Też mam jeszcze obawy jakbym sama zareagowała. Może też by mnie ten strach sparaliżował, dlatego chciałabym zrobić wszystko, żeby tych obaw się wyzbyć.
Często zdarzają się sytuacje, że na ulicy leży poszkodowany, a wokół niego tłum gapiów i nikt nie wie co robić. Każdy patrzy na kogoś innego i myśli sobie, że pewnie już ktoś zadzwonił po karetkę, to po co ja mam się wychylać...
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

Postprzez kamiles » niedziela 18 listopada 2007, 22:42

fibi napisał(a):Pod warunkiem, że się faktycznie umie udzielić tej pomocy, a nie tylko wydaje, że się potrafi. Po 4 godzinach nauki (głównie teoretycznej) trudno się czegokolwiek nauczyć na prawdę.

I właśnie trzeba walczyć z takim podejściem jak Twoje! - bo fachowo udzielić pomocy potrafią ludzie tylko super przygotowani - niestety, wypadki zdarzają się też tam, gdzie ich nie ma. Jeśli będziesz świadkiem bądź uczestnikiem wypadku i zaczniesz sie zastanawiać czy aby Twoje umiejętności są wystarczające, to może się okazać, że na Twoich oczach ktoś umrze, a tak niewiele było trzeba, żeby temu zapobiec...
kamiles
 
Posty: 1044
Dołączył(a): piątek 01 września 2006, 23:13
Lokalizacja: Ustka

Postprzez asia833 » poniedziałek 19 listopada 2007, 09:23

W moim OSK było podobnie jak u Driver'ka, też oglądaliśmy płytę jakąś przedawnioną i to tyle>>>>>



Egzamin: 10.01.2008r
asia833
 
Posty: 12
Dołączył(a): czwartek 08 listopada 2007, 21:51
Lokalizacja: Ruda śląska

Postprzez 20fingers » poniedziałek 19 listopada 2007, 09:48

Na moim kursie mielismy trzygodzinny wykład z ratownikiem pogotowia.
Filmów nie oglądaliśmy, za to praktycznie wszystko pokazane na jednym z kursantów :lol:
24.10.2007
zaliczone !! :D

2.11.2007 Papier odebrany :spoko:
20fingers
 
Posty: 127
Dołączył(a): czwartek 10 maja 2007, 18:07
Lokalizacja: Bytom

Postprzez dylek » poniedziałek 19 listopada 2007, 10:19

Wiem z doświadczenia, że obarczenie OSK przygotowaniem do udzielania pierwszej pomocy niekoniecznie się sprawdza w praktyce...
OSK walczą cenowo o klienta, a to jest jeden ze sposobów jak cenę kursu zaniżyć...
Natomiast jestem zdecydowanie za tym, by osoba chcąca być kierowcą miała profesjonalne przygotowanie w tym zakresie.
Może rządzący nami coś wymyślą w tej sprawie nowelizując ustawę o szkoleniu ....
Wg mnie najwłaściwszym byłby zapis o obowiązku przeszkolenia w Centrum Ratownictwa. Teraz takie szkolenia nie są tanie, ale gdyby był masowy obowiązek to koszty takich szkoleń diametralnie by się obniżyły...
Teraz by zapisać się na egzamin wystarczy badanie lekarskie, zaświadczenie o ukończeniu kursu i dowodzik.... A gdyby tak do zapisania się na egzamin potrzebne było jeszcze zaświadczenie z Centrum Ratownictwa ?? Czy w efekcie nie spadła by umieralność na polskich drogach?? Co o tym sądzicie ??
Pozdrawiam z prawego fotela "eLki" :D
Avatar użytkownika
dylek
Moderator
 
Posty: 4648
Dołączył(a): czwartek 01 marca 2007, 22:39
Lokalizacja: Lublin

Postprzez justyna77 » poniedziałek 19 listopada 2007, 10:25

U mnie w pracy też odbywaja sie kursy z pierwszej pomocy i jest pare osób przeszkolonych w razie czego.Uważam to za dobry pomysł.A tak wogóle to nie wiem jak wy ale ja miałam pierwszą pomoc na lekcji PO i te zajęcia na kursie to były takim przypomnieniem.
.
24.01.08-zdane!
(2008-02-04) Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
(2008-02-12) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
justyna77
 
Posty: 49
Dołączył(a): piątek 13 lipca 2007, 20:53
Lokalizacja: Ruda Śląska

Postprzez Driver'ka » poniedziałek 19 listopada 2007, 12:42

Na PO to i ja miałam, ale to było conajmniej 6-7 lat temu, a pewne rzeczy zdąrzyły się już pozmieniać. Dla mnie lekcja z pierwszej pomocy na PO to po prostu śmiech na sali. Nie można nawet powiedzieć, że ktoś się czegokolwiek nauczył z tej pierwszej pomocy.

Popieram jednak pomysł dylka co do obowiązkowych szkoleń :spoko:
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

Postprzez asiuk » poniedziałek 19 listopada 2007, 13:07

assik, tak to ja ;) Też sie zorientowałam jakiś czas temu, że Ty to Ty :lol:

Odnośnie tematu: za kurs płaciłam ciut drożej, niż w innych szkołach (początek kursu przypadł na początek maja - 1399 zł), z tym że miałam te 30 h teorii (w tym - 4x 45 minut pomocy przedmedycznej, za jednym razem) i 31 h praktyki (3 h zegarowe na płycie poślizgowej, jedna godzina gratis).
Zajęcia z pomocy przedmedycznej były prowadzone na fantomie oraz na nas-uczestnikach :) Każdy musiał być "ofiarą" i pomagającym. Trzeba było też na zakończenie "odegrać" scenkę, w której podbiegało się do fantoma, wcześniej upewniając się, czy jest bezpiecznie (trzeba było się rozejrzeć), sprawdzało się, czy oddycha, czy jest przytomny itp. Mieliśmy też uczyc się zakładać kołnierz ortopedyczny, ale zabrakło nam czasu, niestety. Wykład był świetnie prowadzony. Na początku pokazano nam kilka drastycznych zdjęć z wypadków, ale prowadzący spytał nas, czy chcemy w ogóle takie coś oglądać.

Certyfikat otrzymałam po tych zajęciach, nie miałam żadnych dodatkowych godzin.

Pan Michał gorąco zachęcał nas, abyśmy w przyszłości kupili apteczkę samochodową - swoją drogą to śmieszne, że nie ma takiego obowiązku :roll:
7.05.2007 - rozpoczęcie kursu
26.10.2007 - teoria i praktyka - zdane za pierwszym razem :)
asiuk
 
Posty: 34
Dołączył(a): środa 24 października 2007, 18:29
Lokalizacja: Gliwice/Łaziska

Postprzez fibi » poniedziałek 19 listopada 2007, 20:30

kamiles napisał(a):I właśnie trzeba walczyć z takim podejściem jak Twoje! - bo fachowo udzielić pomocy potrafią ludzie tylko super przygotowani - niestety, wypadki zdarzają się też tam, gdzie ich nie ma. Jeśli będziesz świadkiem bądź uczestnikiem wypadku i zaczniesz sie zastanawiać czy aby Twoje umiejętności są wystarczające, to może się okazać, że na Twoich oczach ktoś umrze, a tak niewiele było trzeba, żeby temu zapobiec...

Ja bym raczej walczyla z samozwańczymi samarytaninami, którym się wydaje, że wystarczy przeczytać podręcznik albo obejrzeć jakiś film i już można wszystko! I wcale nie twierdzę, że pierwszej pomocy mogą udzielać tylko fachowcy, ale należałoby odróżnić fachowców, od niefachowców, którzy jednak coś wiedzą i od tych, którzy o pierwszej pomocy nie mają zielonego pojęcia, a swoją pseudopomocą mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Pierwszy przykład z brzegu - czy na kursie powiedzieli komukolwiek z Was, że raz rozpoczętej resuscytacji nie można już przerwać :?: Przerwanie resuscytacji może dla ratowanego oznaczać śmierć w takim samym stopniu jak byśmy tej reanimacji w ogole się nie podjęli. Wyobraźcie sobie teraz sytuację, że jakaś młoda, drobna dziewczyna próbuje wykonać masaż serca dorosłemu (ważącemu dwa razy tyle co ona mężczyźnie) i już po 30 uciśnięciach i pół minucie nie jest w stanie wykonywac dalej masażu serca, bo nadzwyczajniej nie ma siły, a wśród gapiów nikt nie kwapi się do pomocy. Resucscytacja przerwana, a przyjazd karetki okazuje się niepotrzebny. W ten sposób można tylko zaszkodzić a nie pomóc - tak samo jak chcielibyśmy komuś z odmrożonymi rękami ogrzać te ręce wkładając je do ciepłej wody.... zamiast biec każdemu na ratunek - czasem trzeba najpierw ruszyć myślenie - czy w ogóle mam szansę pomóc i czy wyniknie z tego coś dobrego.

Jeśli będziesz świadkiem bądź uczestnikiem wypadku i zaczniesz sie zastanawiać czy aby Twoje umiejętności są wystarczające, to może się okazać, że na Twoich oczach ktoś umrze, a tak niewiele było trzeba, żeby temu zapobiec...

TEgo mi zarzucić nie możesz - nawet słowem nie wspomniałam, że w sytuacji bycia świadkiem wypadku nie pomogłabym ofiarom - prawda jest taka, że ani ja, ani Ty, ani pewnie nikt na forum - nie może przewidzieć, jak się zachowa w danej sytuacji - zwłaszcza ekstremalnej - dopóki się w niej nie znajdzie. Ja zakładam, że starałabym się pomóc - w jakim stopnu - tego wiedzieć nie mogę - na pewno nie próbowałabym robić czegoś - czego nie potrafię albo moja wiedza jest szczątkowa, tak jak nie rzucałabym się ratować tonącego jeśli nie potrafię pływać.
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Postprzez kamiles » poniedziałek 19 listopada 2007, 22:47

fibi napisał(a):czy na kursie powiedzieli komukolwiek z Was, że raz rozpoczętej resuscytacji nie można już przerwać :?:

powiedzieli
fibi napisał(a):Przerwanie resuscytacji może dla ratowanego oznaczać śmierć w takim samym stopniu jak byśmy tej reanimacji w ogole się nie podjęli.

więc w obawie, że nie wystarczy mi sił, aby walczyc o czyjeś życie do przyjazdu karetki, lepiej nie próbować?
fibi napisał(a):(...)młoda, drobna dziewczyna próbuje wykonać masaż serca dorosłemu (ważącemu dwa razy tyle co ona mężczyźnie) i już po 30 uciśnięciach i pół minucie nie jest w stanie wykonywac dalej masażu serca, (...) bo nadzwyczajniej nie ma siły, a wśród gapiów nikt nie kwapi się do pomocy.

bo gapie wyznają pogląd taki, jak ten z Twojego posta:
fibi napisał(a):Ja osobiście wolałabym, żeby w krytycznej sytuacji - nie ratowała mnie osoba nieposiadająca dostatecznej wiedzy(...)

więc to, że ta dziewczyna nie ma już sił, żeby walczyć o czyjeś życie, to nie jej wina, tylko ludzi myślących tak, jak Ty to powiedziałaś - nie ruszam, bo nie jestem pewien czy potrafię...
fibi napisał(a):W ten sposób można tylko zaszkodzić a nie pomóc

sugerujesz, że można komuś zaszkodzić mniej, jak się wcale nie podejmie próby...
fibi napisał(a):TEgo mi zarzucić nie możesz - nawet słowem nie wspomniałam, że w sytuacji bycia świadkiem wypadku nie pomogłabym ofiarom

ja nie zarzucam Tobie, że nie zrobiłabyś tego - staram sie walczyć z propagowanym przez Ciebie, a powszechnym (niestety) w naszym społeczeństwie poglądem: "niech ktoś inny pomoże, bo pewnie potrafi to zrobić lepiej niż ja" i... okazuje się, że tych "innych" brakuje...
fibi napisał(a):prawda jest taka, że ani ja, ani Ty, ani pewnie nikt na forum - nie może przewidzieć, jak się zachowa w danej sytuacji - zwłaszcza ekstremalnej - dopóki się w niej nie znajdzie.

prawda jest taka, że pewnie są tu ludzie, którzy byli uczestnikami lub świadkami wypadków... ja byłam i było dla mnie oczywiste, że nie mogę zostawić tych ludzi bez pomocy...
kamiles
 
Posty: 1044
Dołączył(a): piątek 01 września 2006, 23:13
Lokalizacja: Ustka

Postprzez mjk » poniedziałek 19 listopada 2007, 23:13

fibi napisał(a):czy na kursie powiedzieli komukolwiek z Was, że raz rozpoczętej resuscytacji nie można już przerwać :?: Przerwanie resuscytacji może dla ratowanego oznaczać śmierć w takim samym stopniu jak byśmy tej reanimacji w ogole się nie podjęli

Człowiek z zatrzymanym sercem umrze w ciągu 5 minut. Z resuscytacją jest tak, że w 95% przypadków poszkodowany nie odzyska przytomności i nie zacznie oddychać w wyniku naszego masażu serca. Ale dzięki naszej pomocy cały czas przedłużamy te krytyczne 5 minut do czasu przyjazdu karetki. Więc oczywiście przerwanie resuscytacji prowadzi do śmierci, ale późniejszej. Przy odrobinie szczęscia karetka przyjedzie w ciągu 10 minut i może nie opadniemy do tej pory z sił. Ale bez pomocy 10 minut na pewno NIE przeżyje.

a wśród gapiów nikt nie kwapi się do pomocy.

Dlatego mówili nam, że PRZED podjęciem pomocy trzeba palcem wskazać jakiegoś gościa i kazać sobie pomóc. Choćby, żeby tylko zadzwonił po karetkę. Jest szansa, że nie ucieknie i jeszcze nam się przyda.
mjk
 
Posty: 119
Dołączył(a): piątek 02 listopada 2007, 23:58
Lokalizacja: Katowice

Postprzez barbra » poniedziałek 19 listopada 2007, 23:55

Kontynuując temat pomocy p/medycznej zwróćmy uwagę,że nawet fachowiec z uprawnieniami może być w takiej sytuacji,że ma do dyspozycji tylko dwie ręce i najzwyczajniej w świecie może sam stracić siły udzielając pomocy,bo też jest tylko człowiekiem.
Kiedy byłam świadkiem utraty przytomności i krążenia,to naprawdę nie mogłam zastanawiać się nad tym,czy wystarczy mi sił ...i czy to będzie profesjonalizm najwyższej klasy,bo wiedziałam,że liczy się każda sekunda i od niej może zależeć życie...i miałam to szczęście usłyszeć potem,że człowiek przeżył...,ale były reanimacje,które kończyły się niepomyślnie...pomimo przygotowania medycznego,nie jesteśmy przecież " dawcami życia".
Popieram wypowiedź:
Natomiast jestem zdecydowanie za tym, by osoba chcąca być kierowcą miała profesjonalne przygotowanie w tym zakresie.
....Wg mnie najwłaściwszym byłby zapis o obowiązku przeszkolenia w Centrum Ratownictwa
,bo obowiązkiem każdego kierowcy (i nie tylko) jest udzielanie pomocy.Ale zapewne , bez względu na profesjonalizm,i tak będziemy zadawać sobie pytanie-"czy na pewno zrobiliśmy wszystko?".
Ale zdecydowanie gorsza jest świadomość,że nie zrobiliśmy nic...,a jeszcze gorsza,że uciekliśmy z miejsca zdarzenia,bo pokonał nas strach,niewiedza,bezsilność...
Pamiętajmy zawsze:
..."Każdy z nas może być osobą poszkodowaną lub też przyczynić się do uratowania życia innego człowieka"
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007
Avatar użytkownika
barbra
 
Posty: 583
Dołączył(a): poniedziałek 19 marca 2007, 19:40
Lokalizacja: Poznań

Postprzez bambi » sobota 24 listopada 2007, 17:59

a ja nie miałam zajęć z pierwszej pomocy wogóle, ani wykładów teori , a z tego co czytam w ofertach różnych osk to niektórzy mają 30 godz.,

na pierwszej mojej jeździe instuktor przyjechał po mnie i pojechaliśmy do Poznania, to był mój drugi raz jak siedziałam za kierownicą. Naszczęście do Poznania mam ok. 100km. to zdążyłam troche załapać o co chodzi.

szkoda, że nie miałam zajęć z ratownictwa zawsze może się przydać taki kurs, niekoniecznie w czasie wypadku drogowego, w domu eż może wydarzyć się jakieś nieszczęście, tym bardziej jeśli ma się małe dzieciaczki
kto powiedział, że 13-sty jest pechowy???
egzamin zdany 13,02,2008
prawko w kieszeni!!!!!!!!
Avatar użytkownika
bambi
 
Posty: 111
Dołączył(a): czwartek 18 października 2007, 09:24
Lokalizacja: wielkopolska

Postprzez AgaA » sobota 24 listopada 2007, 18:33

zawsze sama z własnej woli możesz zapisać się na kurs pierwszej pomocy :-)
koszt ok 130 zł z tego co kojarze (Szkoła Ratownictwa w Warszawie, ul. Poznańska 22), a inne miejsca szkoleń napewno są :)
AgaA
 
Posty: 73
Dołączył(a): sobota 30 czerwca 2007, 13:24
Lokalizacja: WPR

Postprzez fibi » czwartek 29 listopada 2007, 20:13

kamiles napisał(a):
fibi napisał(a):czy na kursie powiedzieli komukolwiek z Was, że raz rozpoczętej resuscytacji nie można już przerwać :?:

powiedzieli

No to masz szczęście, bo z opowieści znajomych z kursów w różnych ośrodkach ta tzw pierwsza pomoc ograniczała się do godzinnego filmu na temat pierwszej pomocy (dodam, że filmy czasem pochodziły z zamierzchlych czasów) albo przerobienia tylko i wyłącznie pytań z zakresu pomocy, które są na egzaminie teoretycznym, albo tak jak u mnie - ominięciu tematu pierwszej pmocy w ogóle!

więc w obawie, że nie wystarczy mi sił, aby walczyc o czyjeś życie do przyjazdu karetki, lepiej nie próbować?

więc to, że ta dziewczyna nie ma już sił, żeby walczyć o czyjeś życie, to nie jej wina, tylko ludzi myślących tak, jak Ty to powiedziałaś - nie ruszam, bo nie jestem pewien czy potrafię...

Usilnie próbujesz mi wmówić coś czego nie powiedziałam - że umywam ręce od jakiejkolwiek odpowiedzialności, że potrafiłabym się bezproduktywnie przyglądać umierającym ludziom... a ja powiedziałam tylko, że będąc ofiarą (a nie świadkiem :!: ) być może wolałabym, żeby nie ratowała mnie pierwsza z brzegu odoba, która nie ma o tym zielonego pojęcia. Mówię tu o tym, co bym myślała z punktu widzenia ofiary wypadku, a nie świadka czy sprawcy. Widzisz różnicę? Bo ja widzę i to istotną- dla osoby tak inteligentnej jak Ty też nie powinno to sprawić trudności.

sugerujesz, że można komuś zaszkodzić mniej, jak się wcale nie podejmie próby...

Owszem to właśnie sugeruję, choć wcale nie twierdzę, że taka sytuacja musi zachodzić często, niemniej jednak może się zdarzyć, będąc ofiarą (powtórze - ofiarą, nie świadkiem) wolałabym nie być takim wyjątkiem potwierdzającym regułę. Ale to moje osobiste zdanie - wcale nie musisz się z nim zgadzać ani nawet rozumieć.

ja nie zarzucam Tobie, że nie zrobiłabyś tego - staram sie walczyć z propagowanym przez Ciebie, a powszechnym (niestety) w naszym społeczeństwie poglądem: "niech ktoś inny pomoże, bo pewnie potrafi to zrobić lepiej niż ja" i... okazuje się, że tych "innych" brakuje...

No właśnie - znów ten sam zarzut, aż nie chce mi się powtarzać. Ciekawi mnie fakt, że tak samo często jak w naszym społeczeństwie występuje zjawisko zrzucania odpowiedzialności, które Ty opisujesz - tak samo często występuje zjawisko wkładania wszystkich do jednego wora - wystarczy wyrazić jakąkolwiek opinię, a już otrzymuje się etykietkę "bezdusznego/ nieludzkiego " et cetera :?

prawda jest taka, że pewnie są tu ludzie, którzy byli uczestnikami lub świadkami wypadków... ja byłam i było dla mnie oczywiste, że nie mogę zostawić tych ludzi bez pomocy...

Ja nigdy nie byłam, więc wypowiedzieć się na podstawie własnego doświadczenia nie mogę, a daleka jestem od rzucania jak inni spekulacji w rodzaju "na pewno bym pomogła", życie jest zbyt nieprzewidywalne. Wiem jedno - nie po to robiłam kurs pomocy przedmedycznej PCK, żeby będąc świadkiem wypadku po prostu stać i patrzeć, po to uczyłam się, jak pomóc, aby w krytycznej sytuacji nie móc wykręcać się przed samą sobą, że nie potrafię, że nie wiem jak, żeby nie bać się i żeby przynieść komuś faktyczną pomoc, a nie tylko usiłowanie, ale pewności jak bym się zachowała mieć nie mogę i potrafię się do tego przyznać.
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 125 gości