Moja pierwsza jazda? Myślałam, że zacznę na placyku/kręcenia ósemek/jakiejś mało uczęszczanej drodze, a tu proszę:
Zaczęło się od wyjazdu z posesji (mój OSK jest przy domu właścicieli i na pierwszą jazdę musiałam się tam pofatygować), zaraz po krótkim objaśnieniu gdzie co jest, przy użyciu wstecznego, potem ostry skręt w lewo, jazda tyłem przez bramę, znów ostro w lewo i ulica. Początki to jakaś tragedia, a myślałam, że to takie proste Skąd, kurczowo trzymałam kierownicę jak u roweru, wobec czego auto latało mi od krawędzi do krawędzi. Duży problem ze skręcaniem, bo jakoś nie mogłam załapać kiedy robię te 1,5 obrotu, a kiedy tylko lekko zataczam łuki. Brak ćwiczeń na placu to dla mnie nonsens, zwłaszcza, że powiedziałam instruktorowi, że w życiu nie jeździłam. W efekcie co chwila przechylał się na fotelu i pomagał mi skręcać. Generalnie gubiłam często krawężnik (tu kolejna uwaga o tym, żeby starać się mieć krawężnik w tym samym miejscu wycieraczki) i jedyne co chyba mi dobrze szło, to wrzucanie kierunków... Skrzynia biegów w Skodzie Fabii - lekki horror, bo na czuja musiałam wrzucać 1-2-3 (nie wiem kiedy jaki, oprócz tego, że ruszamy z jedynki a przy skrzyżowaniu redukuję do 2) a przy okazji niechcący włączyłam sobie czwórkę. Co chwila instruktor mówił "Kobietoo, dziura jak cholera! Omijamy!" albo "Kałuża jak cholera!" (bo w dniu mojej jazdy się rozgrzmiało, rozpadało i wycieraczki chodziły non-stop, ba, instruktor sam mi je włączył, w dodatku nie wiem kiedy). Miałam też mały problem z wyczuciem gazu - jak nie 30 km/h ("ucieczka z domu starców") to 60 km/h w terenie zabudowanym. Generalnie ciężko mi utrzymać 50-tkę... I jeszcze te kilka czynności jednocześnie - znaki, światła, skrzynia biegów, pedały, wskaźniki... Masakra, jak zapomniałam w którym miejscu mam trójkę i zerknęłam na drążek, to samochód zaczął mi zjeżdżać. Dwa jedyne, satysfakcjonujące mnie momenty to ładne ominięcie policji z kierunkami i zatrzymanie auta przed światłami (puszczenie gazu i lekko wciśnięty hamulec, skoda pięknie posłuchała). Instruktor spuentował moją jazdę "ta pierwsza godzina, to trochę makabryczna", ale dobra, czytam forum i się nie poddaję - nie ja pierwsza, nie ostatnia taka zielona W poniedziałek może pójdzie mi lepiej